„STAR*T” w świat gwiazd estrady


"Tygodnik Wileńszczyzny", 3-9 czerwca 2010 (nr 23)
Z piosenkarką Katarzyną Niemyćko (Kateriną) rozmawia Teresa Worobiej. W piątkowy wieczór, 11 czerwca, młoda piosenkarka z Wileńszczyzny Katerina (Katarzyna Niemyćko) wystąpi z koncertem promującym nową płytę STAR*T. Na co dzień Katarzyna łączy pasję śpiewania z pracą wśród młodzieży, prowadząc młodzieżowy zespół „Ad’ Astra” w Wileńskim Gimnazjum im. Jana Pawła II.
Przed dwoma laty, gdy odbył się Twój pierwszy koncert, mówiłaś, że masz marzenie zostania gwiazdą. Na co dzień przebywasz wśród gwiazd. Jest to niejako słowo-klucz twojej kariery. Prowadzisz zespół, w nazwie którego została umieszczona „gwiazda”, podobnie z nazwą płyty, a na twoim koncercie zaśpiewają gwiazdy polskiej i litewskiej estrady…

Moje „gwiazdorskie” dążenia są niejako założone. Skoro kocham śpiew, lubię dzielić się z innymi radością życia, pozytywnym nastawieniem do otaczającego świata, więc zdecydowałam się na estradę. A ponieważ jestem osobą ambitną, muszę wspinać się coraz to wyżej i wyżej. Każdy artysta marzy być znanym, lubianym, rozpoznawalnym. Przed dwoma laty, gdy odbył się mój pierwszy koncert, wtedy właśnie tak na dobrą sprawę wszystko się rozkręciło. Miałam wówczas wiele obaw, czy ktoś przyjdzie na koncert, czy występ zostanie odebrany przyjaźnie. Po tamtym koncercie, albo można stwierdzić, że dzięki tamtemu występowi, udało mi się wypłynąć na szersze wody. Na najbliższe lato mam zaplanowanych wiele występów, koncertów, wojaży...

STAR*T jest Twoją pierwszą płytą autorską. Stale powtarzałaś, że chciałabyś znaleźć kogoś, kto pisałby Tobie teksty piosenek. Opowiedz o ludziach, którzy pomagają Ci zaistnieć w show biznesie.

Zanim się zapoznałam z Beatą Wilkin z zespołu „Funky”, miałam kilka propozycji piosenek, ale nie były w moim stylu. Wybrałam muzykę w stylu pop, w tym się czuję dobrze i chcę, by tak pozostało. Co prawda nie odżegnuję się od śpiewania „na ludową nutę”, z moim młodzieżowym zespołem „Ad Astra” biorę udział w festiwalach religijnych, kiedyś uczestniczyłam w Kapeli Kaziuka Wileńskiego, zaś z zespołem „Extra”, w którym jestem solistką, udzielamy się na różnych towarzyskich imprezach, np. weselach.

Z kolei Beata poznała mnie przypadkowo: w programie „Album Wileńskie” poświęcono mi audycję, którą obejrzała i zainteresowała się, „co to za piosenkarka Polka z Wileńszczyzny”. Spotkałyśmy się potem z nią na koncercie, na którym występowałyśmy. Po koncercie porozmawiałyśmy ze sobą i tak się zawiązała nasza znajomość. Kolejne nasze spotkanie – to rozmowa telefoniczna, podczas której rozmawiałyśmy ze sobą, jakbyśmy się znały od lat. To właśnie Beata wprowadziła mnie w świat show biznesu. Napisała mi pierwszą piosenkę „Krasivaja ja”, która została wyemitowana w „Russkoje Radio Bałtija”, zaraz potem w Radiu „Znad Wilii” ukazała się polska wersja „Po miłość do gwiazd”. I tak się dalej potoczyło. Później poznałam Stano (Stanislavas Stavickis), kompozytora, który napisał dla mnie kilka piosenek, i wyprowadził mnie na Mino (Mindaugas Mickevičius), z którym zaśpiewałam w duecie. Mindaugas Lapinskis robi aranżacje muzyczne do większości moich piosenek. Poznanie gwiazd litewskiej estrady wprowadziło mnie w ich świat i pomogło rozwinąć skrzydła. Polskie teksty piosenek zawdzięczam mojej koleżance Jolancie Wincel, z którą przez jakiś czas pracowałam w gimnazjum. Jest to osoba wszechstronnie uzdolniona i bardzo mnie pomaga we wszystkim. Niedawno na falach Radia „Znad Wilii” słuchacze mogli usłyszeć piosenkę jej autorstwa „Wymarzone szczęście”.

Na Twoim czerwcowym koncercie wystąpi również Ivan Komarenko. Jak Ci się udało wspólnie z nim nagrać utwór?

Przez przypadek… Poznaliśmy się z Ivanem, gdy gościł w Wilnie. Ponieważ jest on Rosjaninem śpiewającym w Polsce, ja Polką śpiewającą na Litwie, łączy nas ta wielokulturowość. Komarenko wpadł na pomysł, by znaleźć kogoś z Litwy do wspólnego nagrania piosenki, ja miałam mu pomóc w szukaniu tej osoby. Wcale nie myślałam o sobie… Pewnego razu wysłałam mu swoje nagrania, które mu się spodobały. Stwierdził wówczas, „po co kogoś tam szukać, czemu by nie spróbować nagrać z tobą”. W taki sposób powstał nasz wspólny utwór.

Podczas koncertu będzie też niemało tańca. Zapał, energia, żywiołowość – te cechy najbardziej pasują do określenia twojej osobowości. Nazwę płyty STAR*T czemuś skojarzyłam ze sportem, szybkością, co też bardzo do Ciebie pasuje. Jakbyś określiła swój styl, na który składają się oprócz śpiewu również stroje?

Podczas sesji zdjęciowej z Gediminasem Žilinskasem fotografik określił mnie jako „crazy”, co z angielskiego tłumaczymy jako „szalony”, „zwariowany”. Ale określenie to jest w znaczeniu pozytywnym. Podczas koncertu chcę dać z siebie wszystko, by widz był zadowolony. Chcę też, by został zaskoczony moim wykonaniem, aranżacją muzyczną i taneczną. Kreacje szykuje mi znana na Litwie stylistka Austeja Jablonskyte. Potrafiła odnaleźć styl, z którym czuję się dobrze. Na koncercie zaś zatańczy zespół „Zgoda”, TODES, „Venus”, „Go Brothers”, a także w duecie Karina Krysko i Saulius Skambinas. Nad układem tańców podczas koncertu pracuje Šarunas Kirdeikis, kierownik studium tanecznego LAB.

Zaśpiewają zaś Ivan Komarenko, Stano, Mino, specjalnie z Brazylii przyjeżdża na koncert Beata Wilkin z „Funky”, która też wystąpi przed publicznością. Piosenkę „Wymarzone szczęście” zaprezentuję z zespołem rockowym „Berserker”. Podczas występu znajdą się też utwory nawiązujące do punk rocku.

Skąd się wziął pomysł na przydomek „Katerina”?

Jest to decyzja przedyskutowana wspólnie z moimi koleżankami Beatą Wilkin i Jolą Wincel. W dowodzie osobistym mam wpis „Katażina”, na różny sposób zniekształcano moje nazwisko. „Katerina” została wybrana jako coś pośredniego, nawiązującego do mego imienia, a jednocześnie łatwego do wymówienia i zapamiętania dla fanów różnej narodowości. Bowiem mieszkając na Wileńszczyźnie, chcę śpiewać zarówno Polakom, jak i Litwinom oraz Rosjanom.

Promocją swojej płyty „startujesz” w świat gwiazd estrady. Czy trudności Cię nie zniechęcają?

Kiedyś naiwnie myślałam, że gdy ktoś ma autorskie utwory, to już ma otwartą drogę do sławy. Tak jednak nie jest. Bez osób znajomych, tych, kto mnie wprowadził do show biznesu i po nim prowadzi, nie dałabym rady. Samego talentu nie wystarczy: trzeba o niego dbać, kształtować go, wyrabiać swój styl i mieć przyjaciół, którzy pomogą ci się odnaleźć, zapoznają z wpływowymi ludźmi, producentami itd. Kiedyś zadano mi pytanie, czy dzisiaj bez skandalu da się „przebić” w show biznesie. Myślę, że można i skandale nie są potrzebne tym, kto naprawdę lubi muzykę i wkłada serce w swoją pracę. Po prostu robi to szczerze. Oczywiście, najbardziej podtrzymuje mnie rodzina, najbliżsi przyjaciele, którzy zawsze wspierają i trzymają za mnie kciuki.