100 lat temu w świat poszła depesza informująca o odrodzeniu Polski


Rząd polski zaprzysiężony 18 listopada 1918 r. z J. Moraczewskim na czele. Od lewej siedzą: S. Thugutt, J. Moraczewski, J. Piłsudski, L. Supiński, L. Wasilewski, fot. pl.wikipedia.org
100 lat temu, 16 listopada 1918 r., naczelnik państwa Józef Piłsudski oraz szef resortu spraw zagranicznych Tytus Filipowicz wystosowali depeszę informującą rządy całego świata o odrodzeniu „Państwa Polskiego Niepodległego, obejmującego wszystkie ziemie zjednoczonej Polski”.








Tuż przed I wojną światową wkraczano w epokę łączności radiowej. O zaletach „telegrafu bezprzewodowego” przekonała m.in. katastrofa Titanica. Wysłane z jego pokładu prośby o pomoc zostały odebrane przez inne statki, które pospieszyły na miejsce katastrofy i uratowały setki rozbitków. W latach 1914–1918 na frontach główną rolę odgrywała wciąż łączność przewodowa. Radiostacje znajdowały się jedynie w najważniejszych ośrodkach – stolicach kraju i punktach dowodzenia. Na froncie wschodnim jednym z nich była Warszawa.

Po zajęciu Warszawy przez Niemców w sierpniu 1915 r. na Cytadeli zainstalowano dwa maszty antenowe radiostacji i aparaturę firmy „Telefunken” o mocy 4 kW. Pomieszczenie nadawcze umieszczono w kazamatach działobitni pomiędzy III i IV Bastionem. Strategiczne położenie Cytadeli, które pozwalało kontrolować dużą część Warszawy, sprawiało, że 11 listopada stara carska twierdza była ostatnim w pełni kontrolowanym przez Niemców punktem miasta. Stacjonowało w niej około dwóch tysięcy żołnierzy. Były to elitarne oddziały armii, a nie pomocnicze Landsturmu, które stosunkowo łatwo oddawały broń żołnierzom Polskiej Siły Zbrojnej, Polskiej Organizacji Wojskowej i cywilom. Demoralizacji oddziałów na Cytadeli przeciwdziałała również liczna grupa oficerów, których nastroje były dalekie od rewolucyjnych.

14 listopada brygadier Józef Piłsudski objął pełną władzę cywilną. Mimo stopniowej konsolidacji struktur władzy porozumienie zawarte 11 listopada z przedstawicielami warszawskiej Rady Żołnierskiej było przestrzegane tylko przez część żołnierzy niemieckich, którzy pragnęli jak najszybciej wrócić do domów. Przejmowano kolejne ważne obiekty w Warszawie i innych miastach. Cytadela pozostawała niemiecką twierdzą, z której padały strzały w stronę polskich ochotników, którzy pojawiali się w pobliżu jej murów. „Brałem czynny udział z wojskiem przy zdobywaniu Cytadeli, gdzie na jednym z fortów został ranny policjant, do którego musiałem się czołgać na brzuchu, aby go ściągnąć z wału, gdyż Niemcy w dalszym ciągu strzelali do niego i była obawa, że go zabiją” – wspominał Władysław Matulewicz, funkcjonariusz Straży Obywatelskiej, która podlegała zarządowi miasta.

W tym czasie do Warszawy docierały informacje o zbrodniach popełnianych przez oddziały niemieckie na terenach położonych na wschodnich krańcach Królestwa Polskiego. W Międzyrzecu Podlaskim doszło do masakry, 22 cywilów i 22 żołnierzy POW rozstrzelał pacyfikujący miasto oddział niemiecki.

16 listopada nowo mianowany szef sztabu Wojska Polskiego gen. Stanisław Szeptycki zawarł z niemieckim dowództwem nową umowę ewakuacyjną. Na jej podstawie żołnierze niemieccy mogli z bronią opuszczać tereny kontrolowane przez Polaków. Całość uzbrojenia miała zostać zdana przy przekraczaniu granicy Królestwa Polskiego.

Tego samego dnia zwierzchnik władz cywilnych Józef Piłsudski oraz kierownik MSZ Tytus Filipowicz przygotowali depeszę, która miała dotrzeć do wszystkich stolic krajów walczących i neutralnych. Mogła zostać nadana jeszcze tego samego dnia za pomocą sieci telegraficznej. Oznaczałoby to jednak, że najpierw trafiłaby do Berlina i Wiednia, a dopiero potem przekazana do kolejnych stolic. Droga radiowa pozwalała na uniknięcie tej niewygodnej sytuacji, która mogłaby sugerować zależność Polski od Berlina. Jednak jeszcze przez kilkadziesiąt godzin Polacy nie posiadali odpowiedniego sprzętu radiowego.

Depeszę nadano po częściowym przejęciu Cytadeli. Aparaturę obsługiwał były sierżant armii niemieckiej, Jan Pradellok z Królewskiej Huty (dziś Chorzów), który nie wykonał rozkazu zniszczenia radiostacji. Był konspiracyjnym żołnierzem POW. Francuskojęzyczną depeszę w alfabecie Morse'a powtarzał przez całą noc. Pierwsza odebrała i potwierdziła odbiór wiadomości radiostacja w Sztokholmie. Odebrały ją też stacje radiotelegraficzne innych państw wojujących i neutralnych. W kolejnych dniach jej treść ukazywała się w wielu europejskich gazetach.

Kilkuzdaniowy dokument można traktować nie tylko jako informację o zmianie sytuacji politycznej na obszarze podległym dotąd Radzie Regencyjnej i w części Galicji, lecz również manifest polityczny opisujący charakter odradzającego się państwa. Podkreślano zakończenie okupacji niemieckiej i austriackiej i pojawienie się możliwości wypowiedzenia „się swobodnie o swym losie”. Piłsudski dążył także do umiejscowienia Polski w obozie zwycięzców. Podkreślano zwycięstwa armii sprzymierzonych oraz dążenie do objęcia wszystkich ziem „zjednoczonej Polski”.

„Jestem przekonany, że potężne demokracje Zachodu udzielą swej pomocy i braterskiego poparcia Polskiej Rzeczypospolitej Odrodzonej i Niepodległej” – pisano w depeszy. W jednym zdaniu nakreślano republikański ustrój odrodzonego państwa: „Państwo Polskie powstaje z woli całego narodu i opiera się na podstawach demokratycznych”. Co równie ważne, odwoływano się do tradycji I RP. W żadnym fragmencie depeszy nie napisano, że Polska uzyskuje niepodległość, ale przywraca stan sprzed 1795 r. „Rząd Polski zastąpi panowanie przemocy, która przez sto czterdzieści lat ciążyła nad losami Polski” – stwierdzano.

Radiostacja na Cytadeli jeszcze raz odegrała kluczową rolę w dziejach Polski. W najważniejszych dniach Bitwy Warszawskiej zagłuszała radiostacje sowieckie nadawanym bez przerwy przez 36 godzin tekstem Nowego Testamentu. Wymieszanie dwóch przekazów całkowicie zdezorganizowało pracę sowieckich radiotelegrafistów. Radiostacja działała jako Centralna Stacja Telegraficzna „WAR” do 1925 r. Od 1923 r. nadawała już znacznie potężniejsza (dwa nadajniki po 200 kW) Transatlantycka Centrala Radiotelegraficzna na Bemowie.

Depesza z 16 listopada 1918 r. była pierwszą próbą przełamania izolacji międzynarodowej, w jakiej znajdowała się odrodzona Polska. Państwa Ententy za jedynego reprezentanta polskich interesów uważały wciąż Komitet Narodowy Polski w Paryżu. Depesza nie wpłynęła na zmianę ich stanowiska, ale stanowiła symboliczny znak odbudowy państwa i jego pełnej niezależności od władz niemieckich. Wydarzenie z 16 listopada przez wiele lat było niemal zupełnie zapomniane. W ostatnich latach zostało przypomniane przy okazji podjęcia decyzji o umieszczeniu na Cytadeli Muzeum Wojska Polskiego i Muzeum Historii Polski. „Tu niedaleko, w jednej działobitni, była niemiecka radiostacja przejęta przez wojsko polskie w listopadzie 1918 r. I stamtąd został nadany komunikat o powstaniu niepodległego państwa polskiego 16 listopada 1918 r.” – podkreślił dyrektor Muzeum Historii Polski Robert Kostro podczas uroczystej ceremonii wmurowania kamienia węgielnego pod budowę gmachu MHP. W jego opinii m.in. dzięki depeszy z 16 listopada Cytadela jest nie tylko symbolem martyrologii narodowej, lecz i sukcesu, jakim było przywrócenie niepodległego państwa.

Na podstawie: PAP