55 lat temu zmarł ppłk Jan Kowalewski


Fot. Facebook/Muzeum II Wojny Światowej
31 października 1965 r. zmarł ppłk Jan Kowalewski, jeden z największych kryptografów w dziejach Polski. Był współautorem polskiego zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej. Stanowił wzór dla kolejnego pokolenia polskich specjalistów, którzy złamali Enigmę. W ubiegłym roku Senat RP ustanowił 2020 r. Rokiem Jana Kowalewskiego, a 22 września 2020 r. prezydent Duda mianował Kowalewskiego na stopień generała brygady.

Jan Kowalewski urodził się 23 października 1892 r. w Łodzi. Zdał maturę w Szkole Handlowej Kupiectwa Łódzkiego w roku 1910, a później kontynuował naukę w Belgii. Tuż przed początkiem I wojny światowej wyjechał na Ukrainę - objął tam posadę inżyniera chemika. Również tam zastał go wybuch wojny. Został zmobilizowany do rosyjskiej armii i skierowany do szkoły oficerskiej w Kijowie. Walczył na froncie rumuńskim. Po wybuchu rewolucji lutowej wstąpił do Związku Wojskowego Polaków. Służąc w II Korpusie Polskim, zajmował się wydawaniem przeznaczonej dla żołnierzy prasy. Po bitwie pod Kijowem, w maju 1918 roku, Jan Kowalewski dostał się do niemieckiej niewoli. Udało mu się jednak z niej uciec i dołączył do Polskiej Organizacji Wojskowej. Wreszcie latem 1918 r. objął stanowisko szefa oddziału wywiadowczego w 4. Dywizji Strzelców Polskich gen. Lucjana Żeligowskiego, tworzonej na południu Rosji. W ten sposób rozpoczęła się jego kariera w polskim wywiadzie.

I wojna światowa udowodniła, jak wielką rolę na nowoczesnym polu walki odgrywa łączność. Zdolność do niemal natychmiastowego przekazywania informacji do oddziałów oddalonych od dowództwa fascynowała teoretyków wojskowości.

Wiosną 1919 r. Jan Kowalewski został przydzielony do tworzonej od kilku miesięcy Sekcji Szyfrowej w Oddziale II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. O sukcesie Kowalewskiego zadecydował przypadek. Zastępując jednego ze swoich kolegów, otrzymał zadanie posegregowania przechwyconych sowieckich depesz radiowych. Punktem wyjścia do złamania sowieckiego kodu było słowo „dywizja”, które z oczywistych względów musiało często występować w meldunkach Armii Czerwonej. W rosyjskim słowie „dywizja” trzykrotnie występuje litera „i”. Idąc tropem zaszyfrowanych słów, w których w odpowiedniej kolejności trzykrotnie pojawiały się te same znaki, błyskawicznie złamał niezbyt wyrafinowany szyfr sowieckich radiotelegrafistów.

Złamanie sowieckich szyfrów pozwoliło nie tylko na przewidzenie przyszłych działań bolszewików, lecz i miejsc koncentracji ich jednostek. Część sowieckich meldunków dotyczyła też nastrojów w szeregach Armii Czerwonej. Plon działań polskiego radiowywiadu był więc bezcenny nie tylko z wojskowego, lecz i politycznego punktu widzenia. Za swoje zasługi 1 czerwca 1919 r. Kowalewski został awansowany do stopnia kapitana.

Kowalewski zarysował cały mechanizm przechwytywania sowieckich depesz oraz ich szybkiego przekazywania do Biura Szyfrów. Między sierpniem 1919 a lutym 1920 r. pracownicy Biura rozszyfrowali prawie 400 sowieckich depesz. W tym czasie Sowieci co najmniej 22 razy zmieniali swoje szyfry. Aż 21 złamał sam Kowalewski. W kolejnym roku, pomiędzy czerwcem a zawieszeniem broni w październiku 1920 r., złamano 41 szyfrów. 22 złamał Kowalewski. Pozostałe współpracujący z Biurem Szyfrów wybitni przedstawiciele warszawskiej szkoły matematycznej, tacy jak Wacław Sierpiński, Stanisław Leśniewski czy Stefan Mazurkiewicz.

W styczniu 1920 r. po raz pierwszy udało się wykorzystać przechwycone rozkazy Armii Czerwonej do podjęcia działań ofensywnych. Szybka mobilizacja polskich sił nad rzeką Ptycz na Białorusi pozwoliła na przeprowadzenie skutecznego ataku.

23 lipca 1920 r. polscy radiotelegrafiści przechwycili sowiecką depeszę dotyczącą głównych kierunków uderzenia. Była to informacja bezcenna dla południowego odcinka frontu i zadania dużych strat Armii Konnej Budionnego. Stało się również jasne, że bolszewicy nie skoncentrują wszystkich sił do ataku na Warszawę, ale będą też próbowali atakować na południu. Sowieci dążyli do rozpalenia rewolucji na południe od Karpat.

Na początku sierpnia 1920 r., kiedy Armia Czerwona niemal bez przeszkód parła na Wisłę, polski radiowywiad zrozumiał niemal całość sytuacji na froncie. W swoich wspomnieniach kilkadziesiąt lat później Jan Kowalewski stwierdził, że Polacy znali już kierunki uderzeń obu sowieckich frontów. Brak było jednak wiedzy dotyczącej łączącej je tzw. Grupy Mozyrskiej. Jednak w pewnym momencie jej sztab zaczął alarmować dowództwo Armii Czerwonej, że jej niewielkie siły są coraz bardziej rozciągnięte. Ta wiadomość okazała się kluczowa dla planów przegrupowania polskich oddziałów przed decydującą batalią.

12 sierpnia Kowalewski złamał kolejny sowiecki szyfr, o kryptonimie Rewolucja. Przechwycone depesze zostały niemal natychmiast przekazane do Belwederu. Wyłaniał się z nich obraz niemal nieistniejącej Grupy Mozyrskiej. Był to ostateczny argument za podjęciem kontrofensywy znad Wieprza. Podsumowanie przechwyconych depesz przedstawił Józefowi Piłsudskiemu kpt. Tadeusz Schaetzel z Oddziału II. Stanowiły one potwierdzenie informacji o słabości Grupy Mozyrskiej.

„Słuchajcie Schaetzel, jeżeli ten meldunek okaże się fałszywy, to ja was każę rozstrzelać. Słyszycie, ja was rozstrzelam” - powiedział Piłsudski.

Atak rozpoczął się o świcie 16 sierpnia. Wszystkie informacje przekazane przez polski radiowywiad okazały się prawdziwe. Wielkie zasługi dla losów bitwy mieli również polscy radiotelegrafiści, którzy na sowieckich częstotliwościach zakłócali przekazywanie rozkazów Armii Czerwonej. Zdaniem por. Jana Kowalewskiego "przez dwie krytyczne doby cały front Tuchaczewskiego nie był w stanie nadać czy odebrać ani jednej depeszy radiowej".

Za udział w pokonaniu Sowietów Kowalewski został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari V klasy.

W okresie dwudziestolecia międzywojennego, ppłk. Kowalewski pracował jako dyplomata na placówkach zagranicznych. W czasie II Wojny Światowej przebywał na emigracji gdzie pomagał uchodźcom. W Lizbonie stworzył centrum polskiego wywiadu. Po wojnie pozostał na emigracji nie chcąc wrócić do Polski zawłaszczonej przez komunistów.

Zmarł 31 października 1965 r. w Londynie. Pośmiertnie uhonorowany został Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.

17 października 2019 r. Senat RP przyjął uchwałę ustanawiającą rok 2020 Rokiem Jana Kowalewskiego. Senatorowie podkreślili jego zasługi dla uratowania Polski i Europy przed zalewem bolszewizmu. 

22 września 2020 r. prezydent Andrzej Duda na wniosek ministra obrony narodowej mianował Kowalewskiego na stopień generała brygady.

Na podstawie: PAP, pac1944.org