70 proc. sportowców z Rosji i Białorusi to żołnierze lub funkcjonariusze struktur siłowych


Siedziba MKOl w Lozannie (Szwajcaria) / Fot. dorzeczy.pl
Wielokrotnie informowaliśmy Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl), że nawet 70 proc. sportowców z Rosji i Białorusi służy w armiach lub strukturach siłowych tych państw - oznajmił w środę, 29 marca, ukraiński minister sportu Wadym Hutcajt, komentując wtorkową decyzję MKOl o częściowym przywróceniu udziału Rosjan i Białorusinów w międzynarodowych zawodach sportowych.



"Wykluczono uczestnictwo zawodników z państw-agresorów, którzy popierają wojnę (z Ukrainą), a także są czynnymi żołnierzami lub pracownikami jakichkolwiek organów porządku prawnego. (...) Tacy sportowcy stanowią tam praktycznie 70 proc. Wszyscy otrzymują wynagrodzenie od sił zbrojnych i należą do klubów typu CSKA (centralnych wojskowych klubów sportowych lub Dynamo (klubów związanych ze strukturami siłowymi). (...) Osiągają korzyści w związku z miejscami, w których się znajdują" - tłumaczył Wadym Hutcajt w rozmowie z ukraińskim portalem Suspilne.

Polityk podkreślił, że zadaniem władz w Kijowie będzie teraz odnalezienie rosyjskich i białoruskich sportowców-żołnierzy, a także zawodników zrzeszonych w klubach i stowarzyszeniach należących do struktur siłowych. "To trudna praca, lecz musimy się jej podjąć" - zapowiedział minister.

We wtorek MKOl zezwolił na występy sportowców z Rosji i Białorusi w międzynarodowych zawodach mimo trwającej wojny w Ukrainie, jednak w ograniczonym zakresie. Reprezentanci tych krajów nie mogą m.in. prezentować narodowych flag i barw, aktywnie wspierać działań zbrojnych ani należeć do sił zbrojnych tych państw.

W poniedziałek resorty spraw zagranicznych Ukrainy, Polski, Wielkiej Brytanii, Litwy, Łotwy i Estonii wystosowały wspólne oświadczenie, w którym stanowczo sprzeciwiły się planom dopuszczenia Rosjan i Białorusinów do międzynarodowej rywalizacji sportowej.

Na podstawie: PAP