80 lat temu III Rzesza zaatakowała Związek Sowiecki


Na zdjęciu: jeńcyradzieccy, fot. pl.wikipedia.org
80 lat temu, 22 czerwca 1941 r., III Rzesza łamiąc pakt Ribbentrop-Mołotow, zaatakowała Związek Sowiecki. Przez kolejne miesiące Armia Czerwona ponosiła bezprzykładne w dziejach klęski. Po dwóch latach wyniszczających zmagań rozpoczęła marsz na Berlin, którego celem było zbudowanie komunistycznego imperium w Europie Środkowej i na Bałkanach.




Późną wiosną 1941 r. niemal cała Europa, poza Wielką Brytanią i garstką państw neutralnych, była podporządkowana III Rzeszy oraz jej sojusznikom. Brytyjska próba wciągnięcia Niemiec w wyczerpującą wojnę na Bałkanach zakończyła się całkowitym niepowodzeniem. Błyskawiczne zajęcie Jugosławii i Grecji, uwieńczone gigantyczną operacją desantową na Krecie, sprawiało, że jedynym, niewielkim frontem lądowym tej wojny była Afryka Północna. Wielka Brytania i jej sojusznicy nie byli w stanie podjąć jakichkolwiek działań zaczepnych w Europie Zachodniej poza ograniczonym bombardowaniem niemieckich ośrodków przemysłowych, walką na morzu i wsparciem dla ruchu oporu w krajach okupowanych. Perspektywa przyłączenia się do wojny Stanów Zjednoczonych wciąż wydawała się odległa.

Europejscy dyplomaci dostrzegali jednak, że niebawem może dojść do wydarzeń, które całkowicie zmienią układ sił w Europie. Już jesienią 1940 r. stosunki sowiecko-niemieckie uległy znaczącemu pogorszeniu. Po nieco ponad roku od zawarcia tzw. II paktu Ribbentrop-Mołotow, „ostatecznie” dzielącego Europę Środkową i Wschodnią, do stolicy III Rzeszy przybył sowiecki komisarz spraw zagranicznych. Listopadowa wizyta Wiaczesława Mołotowa od początku nie przebiegała w zbyt dobrej atmosferze. Sowieci dążyli do wymuszenia na III Rzeszy rozszerzenia swojej strefy wpływów, m.in. na Bałkanach i w cieśninach czarnomorskich. Niemcy nie zamierzali ustępować i zaoferowali jedynie mgliste propozycje uczestnictwa w podziale świata na strefy wpływów w ramach dołączenia do paktu trzech, obejmującego Włochy, Japonię i Niemcy. Odmowa Stalina przyspieszyła trwające niemieckie przygotowania do wojny.

Współpraca gospodarcza wciąż jednak przebiegała bez żadnych zakłóceń. Związek Sowiecki realizował gigantyczne dostawy surowców (szczególnie bezcennej dla Niemiec ropy naftowej), przymykając oko na opieszałość III Rzeszy, która bardzo powoli wywiązywała się ze swoich zobowiązań dotyczących dostaw nowoczesnych technologii i dóbr przemysłowych. Ostatnie transporty kolejowe zostały przeładowane na granicy niemiecko-sowieckiej kilkadziesiąt minut przed wybuchem wojny.

W ostatnich tygodniach pokoju Stalin otrzymywał od wywiadu liczne ostrzeżenia dotyczące zbliżającego się ataku. Lekceważył je lub w rozmowach ze swoimi podwładnymi uznawał za prowokacje brytyjskiego wywiadu lub części korpusu oficerskiego Wehrmachtu niechętnie patrzącego na współpracę z Sowietami. W opinii wielu historyków liczył, że Armia Czerwona wyprzedzi swojego sojusznika, zaatakuje III Rzeszę, rozbije jej potęgę i w całej Europie wprowadzi komunizm. 14 października 1940 r. Generalissimus zatwierdził plan ataku na Niemcy. Świadectwem przygotowań do wojny były również zatwierdzone przez kierownictwo KPZS decyzje wokół powołania polskiej dywizji w ramach Armii Czerwonej, złożonej z oficerów, którzy nie zostali zamordowani w Katyniu, zesłańców i sowieckich żołnierzy oraz oficerów polskiego pochodzenia. Sowieci nie dysponowali planami obrony. W pierwszych dniach pogrążone w chaosie dowództwo Armii Czerwonej rozkazywało rozbijanym przez Niemców dywizjom przystąpienie do kontrofensywy na Suwałki, Lublin, Dęblin i osiągnięcie linii Wisły, a więc realizowanie planu ofensywy „Burza”.

Niemcy zdając sobie sprawę z jednej strony z ogromnego potencjału militarnego ZSRS, a z drugiej z jego słabości, postawili - po raz kolejny w swojej historii - na Blitzkrieg, czyli wojnę błyskawiczną. Schemat przygotowany przez generała majora Ericha Marcksa i uwzględniający osobiste wskazówki Adolfa Hitlera przewidywał główne uderzenie w kierunku Moskwy. Führer zatwierdził plan operacji opatrzonej kryptonimem Barbarossa (od imienia jednego z cesarzy Świętego Cesarstwa Rzymskiego) 18 grudnia 1940 r.

W czerwcowy poranek 1941 r. stanęły naprzeciwko siebie dwie potężne armie będące na usługach dwóch największych i najbardziej krwawych dyktatorów świata. Hitler posłał na front wschodni ponad 4 mln swoich żołnierzy (różne źródła podają zróżnicowane szacunki - od 3 mln). Wspierały ich wojska krajów sojuszniczych (Rumunia, Węgry, Finlandia, Słowacja, Chorwacja, Włochy) w liczbie około miliona. Sowieci w tym czasie dysponowali na swoim froncie zachodnim ponad 3 mln żołnierzy.

Armia Czerwona przeważała nad wrogiem ilością uzbrojenia. Gdy Niemcy mieli do dyspozycji na froncie wschodnim niecałe 2 tys. czołgów, Sowieci mogli im przeciwstawić pięć razy więcej tego rodzaju maszyn. Teoretycznie mieli też przewagę w powietrzu. Niespełna 3 tys. samolotów bojowych oznaczonych czarnym krzyżem walczyło przeciw trzy razy silniejszej flocie powietrznej ZSRS. Co najważniejsze, imperium Stalina dysponowało ogromnym potencjałem ludzkim (możliwości mobilizacyjne kraju sięgały nawet 12 mln osób) i przemysłowym ukierunkowanym na produkcję zbrojeniową.

Jednak armia niemiecka po zwycięskich kampaniach w Polsce i we Francji wierzyła w swoje nieograniczone możliwości. Żołnierze byli dobrze wyszkoleni i doświadczeni na polu walki. Armia Czerwona odstawała nie tylko w tej dziedzinie. Jej główną słabość stanowił brak odpowiednio przygotowanej i zdolnej do samodzielnego działania kadry dowódczej, co w dużej mierze było wynikiem stalinowskich czystek. W latach 1937- 1939 rozstrzelano, osadzono w łagrach lub wydalono ze służby blisko 45 tys. członków wojskowej kadry kierowniczej.

Niemieckie uderzenie rankiem 22 czerwca 1941 r. było dla nich zaskoczeniem. Wojska sowieckie zostały niemal sparaliżowane. Załamał się całkowicie system dowodzenia. Dowódcy, niekompetentni i działający pod presją strachu o to, jak ich decyzje oceni aparat partyjny, wydawali wykluczające się rozkazy lub w ich ogóle nie wydawali. Armia Czerwona ruszyła w popłochu do ucieczki. Setki tysięcy żołnierzy sowieckich nie widziało sensu walki za reżim i masowo poddawali się wrogowi. Setki samolotów sowieckich zostało zniszczonych na lotniskach w pierwszych godzinach kampanii. Niemcy szli na wschód w oszałamiającym tempie. Zaledwie po pięciu dniach od rozpoczęcia natarcia hitlerowskie czołgi były już w Mińsku. W lipcu pod niemieckim panowaniem znalazły się już kraje nadbałtyckie: Litwa, Łotwa i Estonia. III Rzesza odnosiła także spektakularne sukcesy na Ukrainie i zdaniem większości historyków to tam powinno zostać skoncentrowane niemieckie uderzenie. Zdobycie żyznych czarnoziemów i szybkie otwarcie drogi do pól naftowych mogło przesądzić o wyniku wojny.

Już w pierwszych dniach kampanii ujawniły się jednak niedostatki niemieckiej machiny wojennej. Siły pancerne nie były dostatecznie przygotowane na trudy operacji. Ich sprzęt nie był silnie uzbrojony i opancerzony. Natomiast czołgi sowieckie, w tym szczególnie T-34 i czołgi ciężki KW-2, były najnowocześniejszymi pojazdami pancernymi swoich czasów. Aż do 1942/1943 strona niemiecka nie mogła przeciwstawić im równorzędnego sprzętu. Problemem była też jednak fatalna jakość sowieckiego sprzętu, niska kultura techniczna, złe wyszkolenie załóg i niekompetentne dowodzenie. Za sprawą znakomitej łączności i znakomitemu dowodzeniu Niemcy odnosili wspaniałe zwycięstwa na początku kampanii, do momentu gdy Sowieci nabyli doświadczenia w prowadzeniu wojny błyskawicznej, poprawili stan łączności między oddziałami i zakończyli modernizowanie armii.

Dopiero w okolicach tzw. bramy smoleńskiej niemiecka machina wojenna napotkała wyraźny opór. Walki trwały niemal dwa miesiące i wciągnęły hitlerowców w wojnę na wyniszczenie, a tej Niemcy nie mogli wygrać. Z głębi sowieckiego imperium nadciągały wciąż nowe posiłki. Ostateczny kres niemieckiej ofensywy zapoczątkowanej 22 czerwca nastąpił na przedmieściach Moskwy. Powstrzymanie machiny wojennej III Rzeszy kosztowało Związek Sowiecki bardzo wiele. Do końca 1941 r. straty Armii Czerwonej sięgały przeszło 3,5 mln ludzi (zabici, zaginieni, ranni i wzięci do niewoli). W tym samym czasie wojska niemieckie i sprzymierzone straciły ponad 800 tys. żołnierzy (zabici, zaginieni, ranni i wzięci do niewoli). Również straty niemieckie po pierwszym miesiącach wojny były gigantyczne i sięgały 1/3 początkowych stanów osobowych. Kolejna ofensywa niemiecka rozpoczęła się dopiero wiosną 1942 r. i była skierowana w stronę Kaukazu i Morza Kaspijskiego. Jej kres przyniosła dopiero klęska pod Stalingradem.

Wojna, którą Hitler wydał swojemu głównemu przeciwnikowi Stalinowi, była wyjątkowo okrutna. Führer osobiście zobowiązał oficerów Wehrmachtu do bezlitosnego traktowania przeciwników, z tym że teraz wrogiem byli nie tylko żołnierze, ale także cywile. Okrucieństwo wobec ludności cywilnej przyczyniło się do klęski Niemiec. W pierwszych dniach i tygodniach kampanii ludność zajmowanych przez Niemców terenów witała ich jak wyzwolicieli spod sowieckiego panowania. Dokonywane przez NKWD zbrodnie, m.in. na więźniach lwowskich więzień, były wykorzystywane przez machinę propagandową Rzeszy, ale szybko okazało się, że metody nowych okupantów nie różnią się od sowieckiej machiny śmierci. Ogromną liczbę ofiar przyniosła również sowiecka taktyka spalonej ziemi oraz bezwzględnie egzekwowany przez NKWD rozkaz Stalina „ani kroku w tył”.

Wybuch wojny między dwoma totalitaryzmami został przyjęty z ogromnymi nadziejami w Polsce i wśród polskich polityków na uchodźstwie. Wyrażano nadzieje na wzajemne wyniszczenie obu imperiów. Dzień po ataku na falach BBC przemówienie wygłosił premier Władysław Sikorski. „Oto wróg główny narodu polskiego — Niemcy zrywają sojusz, który od długiego czasu był źródłem naszych największych nieszczęść. [...] Dzisiaj dopiero wali się z łoskotem w gruzy polityka zapoczątkowana w Rapallo 16 kwietnia 1922 r. Jej ukoronowaniem była umowa Ribbentrop-Mołotow, z dn. 23 sierpnia 1939 r., w której Niemcy i Sowiety stwierdziły zgodnie, że państwo polskie przestało istnieć raz na zawsze” - podkreślił. W dalszej części wyraził nadzieję, że niebawem Związek Sowiecki na powrót uzna zapisy Traktatu ryskiego. Odwołał się także do decyzji rządu bolszewickiego z września 1918 r., gdy formalnie unieważnił rozbiory. W końcowym fragmencie Sikorski zapowiedział: „Rosja pochłonie siły niemieckie”.

Na podstawie: PAP