85. rocznica śmierci F. Żwirki i S. Wigury


Franciszek Żwirko (z prawej) i Stanisław Wigura, fot. lotniczyspacerpowarszawie.pl
85 lat temu, 11 września 1932 r. w katastrofie lotniczej pod Cierlickiem Górnym k. Cieszyna zginęli pilot Franciszek Żwirko i konstruktor Stanisław Wigura. Kilkanaście dni wcześniej zwyciężyli w największej międzywojennej imprezie lotnictwa sportowego - Międzynarodowych Zawodach Samolotów Turystycznych Challenge 1932 w Berlinie. Franciszek Żwirko pochodził z Wileńszczyzny - ze Święcian.



85. rocznicę śmierci w katastrofie lotniczej pilota Franciszka Żwirki i konstruktora Stanisława Wigury upamiętnili w niedzielę, 10 września w Cierlicku na Zaolziu Polacy z Czech i goście z Polski. W intencji lotników odprawiono mszę św. w miejscowym kościele. W uroczystościach uczestniczyła Ewa Żwirko-Niwińska, wnuczka Franciszka Żwirki.

Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura są chlubą polskiego lotnictwa.

Wigura był warszawiakiem, natomiast Żwirko urodził się w 1895 roku w Święcianach, gdzie mieszkał do 1914 roku.


F. Żwirko i S. Wigura po raz pierwszy spotkali się w 1929 r. w Akademickim Aeroklubie w Warszawie. Franciszek Żwirko był już wówczas zawodowym pilotem, który miał okazję latać na wszystkich dostępnych maszynach. Natomiast Stanisław Wigura studiował na Wydziale Mechanicznym Politechniki Warszawskiej i konstruował sportowe awionetki. Wigura jedynie konstruował samoloty, nie parał się lataniem przed poznaniem Żwirki. W 1929 r. po raz pierwszy wykonali okrężny lot dookoła Europy skonstruowanym przez Wigurę i jego kolegów samolotem. Odtąd zaczęli latać razem, reprezentując Polskę na różnych zawodach.

Ich współpraca szybko okazała się owocna. Żwirko jako pierwszy latał na nowej wersji RWD z numerem 2 współtworzonej przez Wigurę, wspólnie odbyli też na nowym samolocie lot wokół Europy, lądując po drodze m.in. w Berlinie, Paryżu, Barcelonie i Mediolanie oraz zajęli pierwsze miejsce w Locie Południowo-Zachodniej Polski. Żwirko z pilotem Antonim Kocjanem pobił też światowy rekord lotu na wysokości osiągając 4004 m, dzięki czemu ustanowił pierwszy polski międzynarodowy rekord lotniczy.

W 1930 r. Żwirko i Wigura wystartowali w międzynarodowych zawodach samolotów turystycznych Challenge, jednak przerwali je w związku z awarią silnika. W tym samym roku udało im się zwyciężyć w II Locie Południowo-Zachodniej Polski, w III Krajowym Konkursie Awionetek i w IV Krajowym Konkursie Samolotów Turystycznych. Rok później pilot został szefem eskadry ćwiczeń pilotażu w Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa w Dęblinie. Natomiast Wigura wspólnie z Rogalskim i Drzewieckim konstruowali nowe wersje RWD. Model z numerem 6 powstał specjalnie z myślą o zawodach Challenge 1932.

Międzynarodowe zawody samolotów turystycznych odbyły się w dniach 20-28 sierpnia. Żwirko wspólnie z Wigurą pokonał pętlę z Berlina przez Polskę, Czechosłowację, Austrię, Jugosławię, Włochy, Szwajcarię, Francję, Holandię, Danię i Szwecję z metą w Berlinie. Polacy odnieśli w zawodach niespodziewane zwycięstwo, pokonując typowanych na faworytów gospodarzy. Na pamiątkę sukcesu Żwirki i Wigury 28 sierpnia jest dziś Świętem Lotnictwa Polskiego.

Kilkanaście dni po berlińskim sukcesie, 11 września 1932 r. pilot i konstruktor wylecieli z Warszawy na spotkanie z czeskimi kolegami i spotkanie lotnicze. Żwirko i Wigura wystartowali RWD-6 z mokotowskiego lotniska tuż po 6.00 rano. Była piękna, słoneczna, choć nieco wietrzna niedziela. W rejonie Cieszyna pogoda zaczęła się pogarszać, wiatr osiągał huraganową siłę. Samolot był już na terenie Czechosłowacji, gdy w związku z pogodą prawdopodobnie usiłował zawrócić, by przeczekać w spokojniejszym miejscu. Nie udało się.

Tak ostatnie chwile polskich lotników wspominali mieszkańcy Cierlicka: "Nagle oderwało się skrzydło, ucichł silnik i z nieba posypały się drobne, srebrzyste płatki. Szczątki samolotu uderzyły o dwa wyniosłe świerki na skraju zagajnika (...) Na ziemi szczątki samolotu, obok, na leśnej ścieżce leżało ciało człowieka. Był martwy, zmasakrowany. Szukali drugiego. Leżał kilkanaście metrów dalej. Z kurtki wiatrówki wysunęły się dokumenty - to Żwirko (...) Na miejsce katastrofy przybyli żandarmi, żołnierze. Ciała obu lotników na zwykłym wozie, wysłanym słomą przewieziono do kaplicy cmentarnej przy kościele. Dwóch żołnierzy zaciągnęło wartę. Wiadomość o śmierci Żwirki i Wigury lotem błyskawicy obiegła Polskę". ("Polskie skrzydła" Henryk Żwirko)

Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się już na terenie Czechosłowacji, która otworzyła granicę dla tysięcy żałobników. Z Cieszyna trumny z ciałami lotników specjalnym pociągiem wyjechały do Warszawy. W większych miejscowościach pociąg przystawał, a setki ludzi żegnały zmarłych.

Pogrzeb Żwirki i Wigury z udziałem marszałka Józefa Piłsudskiego, prezydenta Ignacego Mościckiego, setek delegacji lotników i tysięcy warszawiaków rozpoczął się rankiem 16 września w kościele św. Krzyża. Okryte flagami narodowymi trumny na zakończenie uroczystości udekorowano Krzyżami Kawalerskimi Orderu Polonia Restituta. Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura, odprowadzani przez kondukt pogrzebowy oceniany na nawet 300 tys. osób, spoczęli na Cmentarzu Powązkowskim.

Miejsce ich tragicznej śmierci opieką otoczyła okoliczna ludność. Trzy lata po ich śmierci powstało tam małe mauzoleum w formie kapliczki, zniszczone podczas wojny przez Niemców. Obecnie znajduje się tam pomnik, symboliczne mogiły lotników i pamiątkowy kamień zachowany z okresu przedwojennego. W Cierlicku powstał Dom Żwirki i Wigury, którego częścią jest m.in. sala historii lotnictwa. 

Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura są pochowani razem na warszawskich Powązkach w Alei Zasłużonych. Żwirko został upamiętniony w rodzinnych Święcianach. Tablice pamiątkowe są umieszczone na ścianie domu, w którym mieszkał oraz na budynku szkoły, w której się uczył.

Na podstawie: PAP, IAR, silesion.pl