Balansując w koronach drzew


Fot. wilnoteka.lt
„Balans w koronach drzew” – to tytuł wyjątkowej wystawy rzeźb balansujących Jerzego Kędziory, którą od połowy lipca można oglądać w Parku Europy, oddalonym o ok. 20 kilometrów od Wilna. To pierwsza za wschodnią granicą Polski ekspozycja prac artysty znanego na całym świecie.





Rzeźby balansujące to całkowicie oryginalne prace rzeźbiarskie, zawieszane na linach i lokowane w różnorodnych miejscach.

„Wyobrażamy sobie, że rzeźba stoi, jest twardo przymocowana do ziemi, a w tym przypadku mamy rzeźby, które są zupełnie inne. Ta sztuka jest na niebie, wydaje się, że ta sztuka leci, że straciła wagę, balansuje w przestrzeni” – mówił podczas otwarcia wystawy założyciel Parku Europy Gintaras Karosas.

Z pomysłem wystawienia prac polskiego artysty w podwileńskim muzeum sztuki współczesnej pod otwartym niebem wystąpiła fundacja Jerzego Kędziory Art&Balance. „Przeczytałam w pewnym piśmie w Polsce artykuł o słynnych parkach rzeźb w Europie. Jednym z parków, które były tam wymienione był właśnie Europos parkas (…) Stwierdziłam, że to jest rzeczywiście świetne miejsce na ekspozycję. Zaproponowałam to najpierw panu Jerzemu, który stwierdził, że tak, że próbujemy” – w rozmowie z Wilnoteką zdradziła Joanna Rapicka z fundacji Art&Balance.   

Na ekspozycji znalazło się 12 prac, w tym cztery z nowego cyklu „Atleci – Sportowcy”. Swoją premierową odsłonę mają tu dwie rzeźby: „Na kółkach” oraz nowa wersja „Wioślarza”. Ten ostatni był już prezentowany w Stanach Zjednoczonych. „Wioślarz się zawsze bardzo podoba” – przyznaje J. Rapicka i trudno się dziwić – zawieszony nad stawem w Parku Europy wygląda rzeczywiście imponująco.

Dla Jerzego Kędziory kontekst przestrzenny pokazywania jego prac jest niezwykle ważny. „Te konteksty je do czego innego przysposabiają. Jeśli wiem, że będą się mogły odbijać w dziesiątkach szyb, np. w Dubaju tak było, to chciałem taką możliwość wykorzystać. Wtedy zimna architektura, szklista, stalowa, nagle zyskuje zupełnie inny, ciepły, wręcz humanistyczny wymiar. Natomiast jeśli zastajemy zielone tereny, gdzie będzie przychodziło więcej miłośników przyrody, próbujemy je albo całkowicie wtopić, albo zaskoczyć oglądających czymś nowym, świeżym” – powiedział J. Kędziora.

„Mamy rzeźby w takiej skali, w jakiej mamy i dlatego szukamy takich siedlisk, skrawków przestrzeni, która będzie spełniała zadaną jej rolę. Raz może dominować, do czegoś prowadzić, a innym razem się kryć i tylko uzupełniać coś istotnego, co mamy przed oczyma” – dodaje.  

Jerzy Kędziora pochodzi z Częstochowy. W 1972 roku ukończył Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych (obecnie Akademia Sztuk Pięknych) w Gdańsku. Na pierwszym etapie twórczości bliższa mu była abstrakcja. „Wcześniej pracowałem, zrywając z tym, czego mnie uczono na uczelni, szybko chciałem być artystą nowoczesnym” – opowiada. Na pomysł rzeźb balansujących wpadł po karnawale Solidarności, który na początku lat 80. zawładnął Polską.

„Studiowałem w Gdańsku, gdzie się to wszystko zaczęło i wydawało mi się, że mniej ważne dla mnie są sprzeczki ideowe z innymi artystami (…), natomiast zacząłem tworzyć portret Polaka czasów transformacji. Na tej transformacji część ludności sporo traciła (…). Okazało się, że bardziej przemawiam wtedy, jeśli tworzę nie rzeźby abstrakcyjne, tylko przedstawiające. (…) W którymś momencie potrzebowałem człowieka na krawędzi. Nie znalazłem lepszej metafory wtedy (…). Linę uczyniłem tą krawędzią, na którą wyszliśmy. Stawiając tam człowieka, mówiłem: no masz wybory, próbuj nie spaść”.

Jak mówi artysta, rzeźba człowieka balansującego na linie wciąż może być dla nas inspiracją do poszukiwania równowagi we własnym życiu. W Parku Europy jego rzeźby można podziwiać do końca listopada.



Zdjęcia: Eryk Iwaszko
Montaż: Tomasz Maksymowicz