Białoruś: tysiące ludzi na nabożeństwie żałobnym za Ramana Bandarenkę


Na zdjęciu: śp. Raman Bandarenka, fot. belsat.eu
Około 5 tys. osób w piątek, 20 listopada, wzięło udział w nabożeństwie żałobnym białoruskiego działacza Ramana Bandarenki, który zmarł w zeszłym tygodniu na skutek brutalnego pobicia przez nieumundurowanych milicjantów w Mińsku. Jego śmierć wywołała protesty w całej Białorusi.






Panichida odbyła się w cerkwi Zmartwychwstania Pańskiego na obrzeżach Mińska.  Ponieważ jej budynek jest niewielki, tłum stał na placu na zewnątrz i na ulicy. Ludzie przynieśli setki kwiatów i wieńców w kolorze białym i czerwonym, nawiązującym do biało-czerwono-białej flagi białoruskiej, używanej przez środowiska opozycyjne.

Wielu zebranych płakało, wznoszono w górę palce w geście zwycięstwa. Kiedy ciało Ramana Bandarenki było wynoszone z cerkwi, skandowano „Nie zapomnimy, nie darujemy”, „Jesteś w naszych sercach” i „Roma, jesteś bohaterem!”. Skandowano również „Ja wychodzę”, co odnosi się do ostatnich słów, jakie wypowiedział Bandarenka wychodząc z mieszkania na podwórko przed blokiem.

W znanej z protestów przeciw Alaksandrowi Łukaszence mikrodzielnicy Mińska, nazywanej potocznie placem Przemian, we środę, 11 listopada, wieczorem mężczyźni w maskach zaczęli zdejmować wywieszone tam wstążki tworzące biało-czerwono-białą flagę. Kiedy 31-letni Raman Bandarenka coś do nich powiedział, został mocno popchnięty przez jednego z nich, powalonego biło dwóch mężczyzn. W końcu wsadzono go do mikrobusa i zawieziono na komisariat.

Półtorej godziny później karetka pogotowia zabrała go z komisariatu do szpitala. Oznajmiono, że doznał obrażeń „podczas bójki”. Gdy trafił na salę operacyjną, był już nieprzytomny. Mimo kilkugodzinnej operacji, jego stan się nie poprawił i we czwartek, 12 listopada, wieczorem zmarł. 

Po ogłoszeniu zgonu R. Bandarenki Białorusini w całym kraju rozpoczęli spontaniczne akcje pamięci. 

Władze próbowały forsować wersję, że wdał się w bójkę i był pod wpływem alkoholu. Jednak w szpitalnym laboratorium w jego organizmie nie wykryto śladów alkoholu. Aresztowany został lekarz, który miał udostępnić mediom kartę pacjenta z wynikami badań krwi i dziennikarka, która opisała sytuację. Rozgłośnia Radio Swaboda informuje, że dotychczas nie wszczęto sprawy karnej w związku ze śmiercią R. Bandarenki.

Raman Bandarenka był kierownikiem sklepu i rezerwistą specnazu. Białorusini wspominają go jednak przede wszystkim jako plastyka i aktywistę działającego na stołecznym tzw. placu Zmian.

Pamięci jego i innych zabitych przez milicję poświęcono w niedzielę, 15 listopada, Marsz Śmiałych w Mińsku i demonstracje w mniejszych miastach. Tego dnia milicja zatrzymała ponad 1000 osób. Spacyfikowała m.in. plac Zmian, którego broniło kilkaset osób. 

Na podstawie: PAP, IAR, belsat.eu