Bp Wiesław Lechowicz: „Wielu z kapelanów szło do obozów, niekiedy dobrowolnie” (Cz. 1)


Na zdjęciu: bp Wiesław Lechowicz, fot.
„Kapelani brali udział w akcjach wywiadowczych, byli kurierami, dostarczali metryki urodzenia dla osób poszukiwanych przez władze, spieszyli z pomocą ludności cywilnej” — mówi ks. dr Wiesław Lechowicz, biskup polowy Wojska Polskiego, z którym rozmawiamy o duszpasterstwie wojskowym w Polsce.





Leszek Wątróbski: Dlaczego Kościół przeznacza osobne miejsce dla duszpasterstwa wojskowego?

Ks. bp Wiesław Lechowicz: Kościół zawsze z dużą dbałością starał się zapewnić opiekę duchową żołnierzom, zarówno w czasie pokoju, jak i wojny. Drogę duszpasterstwom specjalistycznym otworzył Sobór Watykański II, w wyniku przemyślanej refleksji nad działaniem Kościoła w świecie współczesnym. W tym duchu w 1986 r. Ojciec Święty Jan Paweł II, syn oficera polskiego, wydał konstytucję apostolską „Spirituali militum curae”, w której uregulował kwestię funkcjonowania duszpasterstwa wojskowego. Podkreślił, że żołnierze potrzebują konkretnej i specyficznej — czyli można by powiedzieć „dedykowanej” — opieki duszpasterskiej „ze względu na szczególne warunki życia”. Papież powtórzył przy tym nauczanie Kościoła, które przypisuje osobom służącym w wojsku niezwykle ważną rolę, określając je mianem „sług bezpieczeństwa i wolności narodów” — przyczyniających się do utrwalania bezpieczeństwa i pokoju.

Kiedy narodziło się w pełni zorganizowane, stałe duszpasterstwo wojskowe?

W polskiej armii pojawiło się ono u schyłku XVII wieku. Zostało wprowadzone uchwałami Sejmu Warszawskiego jako jedno z pierwszych w Europie. Nim jeszcze doszło do rozbiorów, kapelani wspomogli konfederatów barskich broniących polskiej suwerenności. Trwali na posterunku w godzinie wszystkich późniejszych zrywów niepodległościowych. Piękne tego ślady widzimy choćby w literaturze pamiętnikarskiej z czasów Powstania Listopadowego. Ukazuje ona przykłady bohaterstwa duszpasterzy w mundurach, którzy trwali wiernie u boku żołnierza, w każdych warunkach i okolicznościach, nieraz na pierwszej linii frontu, a w przerwie pomiędzy walkami wygłaszali pogadanki umacniające świadomość patriotyczną żołnierzy. Widać, że już wtedy rola kapelana znacznie wykraczała poza podstawowy obowiązek zapewnienia żołnierzom posługi religijnej.

Gdy polscy żołnierze walczyli potem w siłach zbrojnych państw zaborczych, w okopach był już z nimi typ kapelana — gorącego patrioty, rozumiejącego potrzeby wojska, znającego troski i nadzieje żołnierzy. Ten rodzaj duszpasterstwa wojskowego można było zauważyć w korpusach tworzonych w Rosji, w oddziałach syberyjskich, w Legionach Józefa Piłsudskiego. W armii Hallera we Francji pojawia się ciekawy wątek polonijny. Otóż księża odegrali ważną rolę w werbunku Polonii amerykańskiej do armii we Francji, w wyniku którego zza oceanu przypłynęło 20 tys. ochotników, w tym dziewiętnastu duchownych. Kiedy po 123 latach niewoli Polacy wreszcie wywalczyli sobie niepodległość, a Ojczyzna stanęła w obliczu konieczności pilnego zorganizowania silnej armii, mogła liczyć na doświadczenie i głęboki patriotyzm księży kapelanów.

Jak daleko sięgają tradycje duszpasterstwa wojskowego na ziemiach polskich?

Tradycja obecności kapelanów wśród żołnierzy ma bardzo bogatą historię. Warto ją poznawać, gdyż wydobywa prawdziwy sens i kierunek tej posługi i jest ważną inspiracją dla współczesnych kapelanów. Do Ordynariatu Polowego (dalej OP) zgłasza się wielu historyków, archiwistów i badaczy. Na ile możemy, staramy się wspierać ich merytorycznie i inspirować do działań naukowych, czego owocem są wartościowe wydawnictwa książkowe i prace doktorskie, wydobywające na światło dzienne kolejne fakty historyczne o duszpasterstwie wojskowym. Jedną z ostatnich były np. biogramy kapelanów katyńskich, którzy na Golgocie Wschodu tak jak ich oficerowie otrzymali strzał w tył głowy. Pierwsi duszpasterze pojawili się w wojsku polskim już pod koniec X wieku, w okresie walk polsko-niemieckich. Spotykamy ich pod Grunwaldem, Chocimiem, Wiedniem, ale także w chwilach klęski, np. pod Cecorą. Wtedy jednak byli to jeszcze tzw. kaznodzieje obozowi, którzy na co dzień posługiwali przy królu, a o wojsko troszczyli się tylko w czasie wojny.

W latach II wojny światowej kapelani wojskowi znów przeszli przez wszystkie żołnierskie szlaki.

Tak, w duchu dewizy Bóg-Honor-Ojczyzna walczyli m.in. w Narwiku, pod Arnhem, na Monte Cassino — tam razem z nimi na froncie znalazł się sam biskup polowy Józef Gawlina. Wielu z kapelanów szło do obozów, niekiedy dobrowolnie. Tak było po kapitulacji Warszawy, kiedy w Kurii Polowej odbyła się odprawa księży kapelanów. W jej trakcie dziekan Obrony Warszawy, ks. kpt. Wojciech Rojek poinformował, że księża służby stałej mają opuścić stolicę wraz z oficerami idącymi do niewoli, by pełnić posługę duszpasterską w obozach. No i poszli. Ta wpisująca się w martyrologię narodu polskiego ofiara była chyba najlepszą puentą służby kapelańskiej. Księża w pasiakach byli organizatorami konspiracyjnego życia religijnego w obozach. Nauczali, że miłość zwycięża nienawiść, że mimo cierpienia sens życia nie ulega przemianom, że wciąż można go znaleźć. Dzięki nim wśród grup więźniów panowało wysokie morale, wiara w zwycięski koniec wojny.

Na wschodzie, nieludzkiej ziemi, kapelani dokonywali rzeczy wręcz niemożliwej: sprawiali, że żołnierze zyskiwali wewnętrzną moc, aby pokonać nędzę, mróz, głód. W Katyniu jeńcy mówili, że „najważniejszy w obozie jest kucharz i kapelan, bo pierwszy daje pocieszenie dla ciała, a drugi dla ducha”. Władze prześladowały księży bardziej niż innych jeńców, bo wiedziały, że wiara jest bronią duchową Polaków nie do odparcia. W okupowanej Polsce funkcjonowało konspiracyjne duszpasterstwo wojskowe — znów trzeba było dopasować duszpasterstwo wojskowe do wymogów sytuacji. Kapelani brali udział w akcjach wywiadowczych, byli kurierami, dostarczali metryki urodzenia dla osób poszukiwanych przez władze, spieszyli z pomocą ludności cywilnej. Wnosili do wojska wartości moralne i etyczne, które pomagały przetrwać najtrudniejsze chwile, a przede wszystkim wygrać najważniejszą bitwę — tę w sercu, toczoną o to, by uchronić się od nienawiści i oddać Jezusowi władzę nad swym gniewem.


Na zdjęciu: katedra polowa pw. NMP Królowej Polski w Warszawie przy ul. Długiej, fot. Leszek Wątróbski

Jak jest usytuowany Ordynariat Polowy względem innych diecezji i jak wygląda jego struktura organizacyjna?

Ordynariat Polowy jest okręgiem kościelnym zrównanym prawnie z diecezją, czyli składa się z tych samych elementów, co każda z nich. Ma własnego biskupa, w tym przypadku polowego i własną katedrę, którą jest Katedra Polowa Wojska Polskiego na ul. Długiej w Warszawie. Posiada także własne prezbiterium, czyli ogół kapłanów, a ponadto własnych wiernych, którymi są osoby związane w różny sposób ze służbą w Wojsku Polskim, w Straży Granicznej i w Służbie Ochrony Państwa. Jako biskup polowy kieruję całokształtem działalności Ordynariatu i parafii wojskowych i jestem przełożonym wszystkich pracowników. W działaniach wspiera mnie bezpośrednio zastępca, czyli wikariusz generalny, a także kanclerz. Kuria pomaga mi zarządzać strukturami duszpasterstwa wojskowego i koordynować zadania duszpasterskie. W Kurii mamy nawet własny miesięcznik „Nasza Służba” o charakterze formacyjno-informacyjnym, a jego redakcję można by chyba nazwać agencją prasową biskupa, biorąc pod uwagę fakt, że na stronie internetowej Ordynariatu dzień w dzień relacjonowane są chyba wszystkie wydarzenia, w których biorę udział. Mówiąc o strukturze organizacyjnej, nie mogę nie wspomnieć o Caritas Ordynariatu Polowego. Jest to jedyna na świecie organizacja charytatywna działająca w strukturach wojska. W ostatnich, niespokojnych miesiącach w szczególny sposób pomagała nam zdawać egzamin z człowieczeństwa i chrześcijaństwa.

Jakie są obowiązki Biskupa Polowego?

Podzieliłbym je na dwie grupy. Z jednej strony mam takie same obowiązki jak biskupi diecezjalni, a zatem jako biskup polowy wykonuję posługę nauczania, uświęcania i kierowania, czyli pasterzowania, np. obecnie jeżdżę po Polsce i udzielam sakramentu bierzmowania, a przez cały rok uczestniczę w różnych uroczystościach parafialnych. Jestem członkiem Konferencji Episkopatu Polski. Jako biskup polowy ponoszę odpowiedzialność za wszystkie zadania nałożone na duszpasterstwo wojskowe, przede wszystkim za to, aby żołnierze Wojska Polskiego oraz funkcjonariusze Straży Granicznej i Służby Ochrony Państwa posiadali odpowiednią liczbę kapelanów prezentujących wysokie standardy posługi. Odpowiadam także za gotowość bojową i mobilizacyjną oraz za wszechstronne przygotowanie parafii wojskowych do działań w każdej sytuacji — w czasie pokoju, kryzysu i wojny. Tak jak kapelan wojskowy jest częścią machiny organizacyjnej danej jednostki, tak biskup polowy musi współpracować z odpowiednim sobie szczeblem dowodzenia. Do moich głównych zadań należy więc utrzymywanie kontaktów z dowódcami Wojska, Straży Granicznej, Służby Ochrony Państwa i Wojsk Obrony Terytorialnej. Utrzymuję również kontakty służbowe związane z MON i MSWiA, bo nadzorują one pracę Wojska i Straży Granicznej. Bardzo zależy mi na kontaktach nie tylko z oficerami wyższymi, ale i ze „zwykłym” żołnierzem — tym pracującym w jednostce oraz tym posługującym w specyficznych warunkach, np. na granicy z Białorusią lub Ukrainą. Spędzam mnóstwo czasu w samochodzie! Wynika to z tego, że uczestniczę w apelach i świętach jednostek wojskowych rozsianych po całej Polsce, przewodniczę nabożeństwom związanym z uroczystościami patriotycznymi i wojskowymi.

Kto przyznaje misję kanoniczną biskupowi polowemu, czyli uprawnienie do nauczania, uświęcania i rządzenia i przed kim odpowiada biskup polowy?

Przede wszystkim przed Bogiem i Biblią. A zgodnie z prawem kościelnym biskupa polowego mianuje w sposób nieskrępowany Ojciec Święty, niekiedy zresztą zaskakując tym samego zainteresowanego! Będąc biskupem pomocniczym tarnowskim i wieloletnim Delegatem Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Emigracji Polskiej, nie spodziewałem się, że kiedyś przyjdzie mi ucałować wojskowy sztandar i zostać jednym z następców ks. abp. Józefa Gawliny, tak kochającego Polonię i tak przez nią ukochanego. Jak to się stało, że zostałem biskupem polowym? Kandydatów na ten urząd przedstawia nuncjusz apostolski, czyli przedstawiciel Watykanu w danym kraju, po konsultacji z władzami kościelnymi i organami rządu.


Na zdjęciu: księża kapelani na misjach zagranicznych (Łotwa), fot. archiwum prywatne

Wspomniał ks. biskup o swojej posłudze w charakterze biskupa Polonii…

Nieoficjalnej jak najbardziej. 11 lat posługi dla polskich emigrantów nie pozostało bez śladu. Pamiętam i modlę się za Polonię. Jako biskup polowy jestem też odpowiedzialny za upamiętnienie tradycji polskiego oręża oraz za kombatantów i weteranów. Jest ich sporo poza granicami naszego kraju. Niemal na każdym skrawku globu są też ślady polskich żołnierzy walczących za „naszą i waszą” wolność. Mnóstwo mogił i niemało miejsc pamięci. Ponadto jestem Delegatem Konferencji Episkopatu Polski ds. Harcerstwa w kraju i za granicą. Jak widać nawet na poziomie oficjalnym nie brakuje mi odniesień do życia Polonii.

Przejdźmy do specyfiki duszpasterstwa wojskowego. Zacznijmy od tego, jak jest zorganizowane.

Obecnie służy w OP 122 kapelanów. Chcę zaznaczyć, że oprócz księży z Kościoła rzymskokatolickiego w WP posługują księża kościoła greckokatolickiego, prawosławnego i ewangelickiego. Pracują w charakterze proboszczów i wikariuszy parafii wojskowych bądź wojskowo-cywilnych. Podobnie jak w warunkach emigracyjnych istnieją w OP parafie personalne, nie terytorialne. Jest ich ponad 70 i są rozlokowane po całej Polsce. Tak więc zostając biskupem polowym zamieniłem środki transportu z samolotu na samochód. Księża Ordynariatu Polowego są kapelanami jednostek wojskowych wojsk lądowych, sił powietrznych, Marynarki Wojennej, wojsk specjalnych, WOT-u, SOP-u i Straży Granicznej. Kilku sprawuje też funkcje duszpasterzy wojskowych wyższych uczelni oraz kapelanów szpitali wojskowych. Systematycznie kilku księży kapelanów towarzyszy żołnierzom w ich misjach w kontyngentach zagranicznych. Jeden z kapelanów pracuje w Brukseli w Polskim Przedstawicielstwie Wojskowym przy NATO i UE. Jeden przebywa w Strasburgu jako kapelan przy Naczelnym Dowództwie Sił Sojuszniczych w Europie. Kilku księży pracuje w kurii biskupiej OP.

Materiał ukazał się w na stronie internetowej dziennika „Kurier Wileński” www.kurierwilenski.lt 14 czerwca 2023 r.