Debata Trump–Biden zdominowana przez ataki personalne


Debata przedwyborcza w USA, fot. deadline.com
Wyzwiska i ataki personalne zdominowały pierwszą telewizyjną debatę przedwyborczą Donalda Trumpa i Joe Bidena. Kandydaci walczący o Biały Dom, przerywając sobie wzajemnie, spierali się w kwestii napięć społecznych oraz reakcji państwa na pandemię koronawirusa.






Przez całą wtorkową debatę w Cleveland w stanie Ohio walczący o reelekcję Republikanin Donald Trump i były wiceprezydent USA Demokrata nie szczędzili sobie ostrych słów.

„Jesteś najgorszym prezydentem, jakiego kiedykolwiek miała Ameryka” – mówił o Trumpie Biden. Nazwał szefa państwa „klaunem” i „pieskiem Putina”. „Przez 47 lat nie zrobiłeś niczego” – stwierdził natomiast obecny gospodarz Białego Domu, nawiązując do tego, jak długo w polityce działa jego 78-letni rywal.

Gorącą atmosferę próbował temperować moderator Chris Wallace, doświadczony dziennikarz telewizji Fox News. Już na początku starcia upomniał Trumpa, by nie przerywał i przestrzegał ustalonych przez sztaby zasad debaty.

Przedwyborczy pojedynek rozpoczęło pytanie o Sąd Najwyższy, ale szybko przerodził się on w gorący spór o odpowiedź państwa na pandemię koronawirusa.

Wchodzący w okres debat z sondażową przewagą Biden przypominał, że za rządów Trumpa na Covid-19 zmarło w USA ponad 200 tys. osób. Zarzucił gospodarzowi Białego Domu bezduszność i to, że nie ma planu, jak przeciwdziałać pandemii.

„Nigdy nie wykonałbyś takiej pracy, jak my” – ripostował Trump. Republikanin narzekał też, że media traktują go w kwestii Covid-19 nieuczciwie i podkreślał, że za walkę z pandemią chwalą go nawet niektórzy gubernatorzy Partii Demokratycznej. Za wybuch epidemii – tak jak już to robił wielokrotnie – prezydent obwiniał Chiny.

W trakcie debaty kandydat Republikanów pytany był o swoje podatki. Trump oświadczył, że zapłacił w 2016 i 2017 roku „miliony dolarów” federalnego podatku dochodowego. Zgodnie z doniesieniami dziennika „New York Times” Trump w latach 2016-2017 zapłacił zaledwie 750 dolarów tego podatku. Prezydent określił jeszcze przed debatą informacje gazety jako „totalny fake news”.

Prezydent – tak jak zapowiadał to na wyborczych wiecach – zaatakował w debacie syna Bidena, Huntera. Mówił, że wyrzucono go z wojska za branie kokainy oraz że „dorobił się fortuny na Ukrainie i w Chinach”.

„Mój syn, podobnie jak wiele ludzi których znamy, miał problem z narkotykami. Przezwyciężył go. Pracował nad tym i jestem z niego dumny” – odpowiedział na to Biden.

Trump powtórzył swoje obawy dotyczące uczciwości procesu wyborczego, mówiąc, że będzie namawiał swoich zwolenników do udziału w nich i „bardzo uważnego przyglądania się im”. Sugerował, że może dojść do fałszerstw. Nie zgodził się z tym Biden, który zauważył, że „nikt nie dowiódł oszustwa związanego z kartami wyborczymi w głosowaniu korespondencyjnym”. Możliwość głosowania w tej formie została w tym roku znacznie w USA poszerzona i do wtorku głos oddało w ten sposób już ponad milion Amerykanów.

W pierwszych komentarzach amerykańskich mediów po debacie dominuje poczucie rozgoryczenia. Portal The Hill ocenia, że starcie polityków było „okrutne i brzydkie”. „To była najgorsza debata jaką widziałem w moim życiu” – stwierdził George Stephanopoulos ze stacji ABC News.

Wtorkowe starcie kandydatów rozpoczęło cykl trzech prezydenckich debat przedwyborczych. Kolejną zaplanowano na 15 października w Miami, a ostatnią na 22 października w Nashville. Ekscytujące opinie publiczną pojedynki transmitowane są przez wszystkie największe amerykańskie stacje telewizyjne. Każdą – według szacunków – obejrzy w domach i barach dziesiątki milionów Amerykanów.

Ponad 70 proc. uprawnionych do głosowania w USA twierdzi, że seria debat nie będzie miała większego wpływu na ich polityczny wybór. Jednocześnie – jak wynika z sondażu dla „Wall Street Journal” – co dziesiąty wyborca nie podjął jeszcze decyzji kogo poprze w tegorocznym wyścigu o Biały Dom. W spolaryzowanym amerykańskim społeczeństwie to właśnie na tej grupie w ostatnim miesiącu kampanii koncentrować się będą oba sztaby.

Wybory prezydencie w USA odbędą się 3 listopada.

Na podstawie: PAP