Demokraci stworzyli reklamy wyborcze skierowane do Amerykanów polskiego pochodzenia
„Wieki temu, gdy najeźdźcy maszerowali ze wschodu, polski strażnik zatrąbił w trąbę, by ostrzec swój naród. Dziś kochający wolność Polacy i Ukraińcy ostrzegają nas przed nowym zagrożeniem” - mówi narrator w jednej z trzech zamieszczonych na YouTube reklam, przywołując legendę o trębaczu z wieży mariackiej, ostrzegającym o najeździe Tatarów. „Kamala Harris usłyszała sygnał trąby. Ona będzie bronić naszych sojuszników - za wolność ich i naszą” - dodaje głos z offu.
Jak pisze portal Politico, reklamy sponsorowane przez tzw. SuperPAC - niezależny wobec oficjalnej kampanii Harris komitet - mają wkrótce pojawić się w telewizji i mediach internetowych w Pensylwanii, a później innych kluczowych stanach będących skupiskami Polonii oraz Amerykanów o pochodzeniu z krajów regionu, w tym Ukrainy.
Inny ze spotów przywołuje paralele między najazdem Mongołów na Ruś Kijowską w 1240 r. z agresją Rosji, zaś trzeci - twardą postawę republikańskich i demokratycznych prezydentów z przeszłości. Przywołują m.in. słowa Donalda Trumpa, który opowiadał o tym, że zachęcałby Władimira Putina, by „zrobił co tylko sobie do cholery chce” z sojusznikami niepłacącymi wystarczającej kwoty na swoją obronność i kontrastują ją z obietnicami kandydatki Demokratów o wsparciu dla Ukrainy i NATO.
Według portalu, za inicjatywą stoi m.in. urodzony w Polsce były kongresmen i dyplomata Tom Malinowski. Polityk stwierdził, że ze względu na niezwykle wyrównany wyścig o prezydenturę, w którym o wyniku zadecydują tysiące głosów w garstce stanów, głosy wyborców polskiego pochodzenia mogą mieć kluczowy wpływ na wybory.
„Jeśli to będą wyrównane wybory, rozstrzygnięte przez kilka tysięcy głosów w jednym lub więcej z tych trzech stanów, moim zdaniem nie ma wątpliwości, że Amerykanie o pochodzeniu polskim, ukraińskim, litewskim i z innych państw Europy Środkowo-Wschodniej, mogą zdecydować o rezultacie” - powiedział Demokrata.
Do emisji reklam doszło trzy dni po tym, jak podczas debaty w Filadelfii - największym mieście Pensylwanii - Kamala Harris wspomniała o Polonii ostrzegając przed tym, że Trump „sprzedał” sojuszników Putinowi.
„Dlaczego nie powiesz 800 tysiącom polskich Amerykanów, jak szybko porzuciłbyś (Polskę) za przysługę lub to, co uważasz za przyjaźń z dyktatorem, który zjadłby cię na obiad” - powiedziała Harris.
Amerykanie polskiego pochodzenia stanowią nieco ponad 5 proc. elektoratu w Pensylwanii, powszechnie uważanej za najważniejszy dla rezultatów wyborów stan. Jest on szczególnie ważny dla Harris, która bez zwycięstwa w tym stanie ma niewielkie szanse zdobyć większość głosów elektorskich.
Liczne skupiska emigrantów z Polski i ich potomków istnieją też w dwóch innych kluczowych stanach Wisconsin i Michigan. Według danych amerykańskiego cenzusu, w Michigan do polskich korzeni przyznaje się 900 tys. mieszkańców, zaś w Wisconsin - 450 tys. Stany te mają również mniej liczne, ale znaczące populacje ludzi mających m.in. ukraińskie, litewskie, czy czeskie pochodzenie.
Art Schankler, członek Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej (DNC), który pracował nad wysiłkami dotarcia do wyborców mających korzenie w Polsce i państwach regionu, powiedział PAP, że partia wiąże nadzieje z tym, jak sprawa wojny na Ukrainie wpłynie na głosy elektoratu w kluczowych stanach. W ramach tych starań działacze Demokratów przygotowali specjalne listy wyborców i działaczy, do których kierowany miałby być ten przekaz.
Jak jednak powiedział w rozmowie z PAP Jerry Zremski, profesor Uniwersytetu Marylandu i były dziennikarz dziennika z Buffalo w stanie Nowy Jork - innego centrum skupiającego Polaków - większość mieszkańców polskiego pochodzenia w tym regionie to dzieci, wnuki lub prawnuki emigrantów osiadłych dekady temu i nie zawsze czujący się silnie związani z krajem pochodzenia.
„Dla wielu z nich polskie dziedzictwo może wydawać się dość odległe od ich wyborów politycznych. Jednak rodziny, które pozostały blisko polskiej kultury, dziedzictwa i historii, zawsze podejrzliwie patrzą na Rosję, a wyborcy z takich rodzin mogą być niechętni do głosowania na Trumpa, biorąc pod uwagę jego długą historię podziwu dla Putina" - ocenił Zremski.
Na podstawie: PAP