Dzieci z Syrokomlówki inspiracją artysty


Fot. Wilnoteka.lt
Jednych inspiruje natura, innych maszyny parowe, a jeszcze innych świat zwierząt. Źródłem inspiracji artysty może stać się również coś, czego wszyscy jesteśmy udziałem, coś, na co może nieczęsto zwracamy uwagę, przynajmniej nie w kontekście sztuki. Liza Galauko odwołuje się w swojej twórczości do szeroko pojętego dzieciństwa. Białoruska artystka wykształcona w Warszawie zakończyła dzisiaj swój pobyt w Wilnie. Absolwentka wydziału malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie przeprowadziła cykl zajęć z dziećmi z Gimnazjum im. Władysława Syrokomli. Projekt dopuszczał dużą swobodę dzieci podczas tworzenia prac. W rezultacie powstała wystawa kolaży stworzonych z prac dzieci i rysunków artystki. Można je podziwiać w piwnicznym korytarzu Domu Kultury Polskiej w Wilnie.
Lizę Galauko spotkaliśmy w pracowni Roberta Bluja, gdzie artystka konsultowała swój projekt. W pierwszej chwili trudno było uwierzyć, że urodzona w Mińsku Liza przez większą część życia nie znała języka polskiego. Dopiero po osiągnięciu pełnoletności artystka podjęła świadomą decyzję o wyjeździe do Polski. Dziewczyna nie ma nawet polskich korzeni, od dziecka posługiwała się wyłącznie językiem rosyjskim i białoruskim. Polski w stopniu doskonałym opanowała dopiero na studiach. Podejmując się edukacji artystycznej, Liza chłonęła pojęcia związane ze sztuką już w języku polskim. Po wielu latach mieszkania w Warszawie zdecydowała, że z polską stolicą zwiąże swoją przyszłość. Powodów było na pewno wiele. Przeważyło między innymi to, że Liza ma w Warszawie swoje środowisko artystyczne i, jak mówi, Wschód i Zachód w odmienny sposób postrzega sztukę. Nurty zachodnie kładą większy nacisk na autonomiczność jednostki i myślenie.

Zamiłowanie do sztuki kiełkowało w Lizie od dzieciństwa. Nie urodziła się co prawda z pędzlem w ręku, ale nie przeszkodziło jej to w ukończeniu studiów magisterskich na wydziale malarstwa. Liza wspomina, że od zawsze interesowały ją różne formy aktywności artystycznej. Lubiła pleść ze słomy, malować i rysować, ale kiedy nadszedł moment, w którym trzeba było zdecydować się na konkretną dziedzinę, nie było łatwo. Podejmując wiążące decyzje w obrębie szeroko pojętej sztuki musiała mieć świadomość, z czego rezygnuje. 

Liza doskonale odnalazła się w polskim środowisku na Litwie. Jej doświadczenia z przeszłości, otwartość i znajomość języków ułatwiły z pewnością interakcje z uczniami Gimnazjum im. Władysława Syrokomli. Liza przygotowała cykl zajęć, podczas których zachęcała dzieci do wyrażania wolnych opinii na tematy, które proponowała. Dzieci, oglądając materiały wizualne, chętnie dzieliły się spostrzeżeniami na forum klasy. Dzięki dużej swobodzie najmłodsi byli skupieni na rozmowie, pięknie się zgłaszali i uważnie słuchali tego, co dzieje się dookoła. Ich uwadze nie umknęło mylne nazwanie rafy koralowej "rośliną". Uczniowie poprawiali się nawzajem, wychwytując na przykład, że ktoś z klasy niepoprawnie nazwał łódź podwodną "statkiem".

Po rozmowach, prezentacjach i wymianie zdań dzieci otrzymywały zadanie do wykonania. Poruszając się w obrębie bardzo szerokich tematów takich jak woda czy las, miały stworzyć swoje prace. Lizę interesował cały proces powstawania malunków i rysunków, od momentu zapoznania się z dziećmi, przez rozmowy, tworzenie prac, ze wszystkimi towarzyszącymi im zdarzeniami, aż po moment, kiedy dzieci miały szansę opowiedzieć o swoich dziełach wszystkim kolegom i koleżankom. Artystka nieprzerwanie obserwowała reakcje dzieci, starała się reagować na ich spostrzeżenia i podtrzymać na duchu, kiedy coś szło nie tak. Między Lizą a dziećmi wytworzyła się nić porozumienia. Dzieci z dużym zaangażowaniem oddawały się tworzeniu. 

Nie obyło się oczywiście bez wpadek w postaci wylanej farby czy niewielkich sporów, które trzeba było rozwiązać, ale ogólny wynik projektu bardzo zadowolił Lizę. Wszystko, co działo się podczas zajęć, zostawiło w artystce pewien ślad. Przez starcie świata dziecięcego i rzeczywistości artystycznej powstała wystawa, na której Liza prezentuje kolaże wybranych prac dzieci i swoich rysunków. Artystka miała pewne obawy, czy najmłodsi nie potraktują jej ingerencji w prace, jako destrukcji. Na szczęście sama wystawa okazała się przyjemnym podsumowaniem projektu. Szkoda co prawda, że nie wszystkie prace dzieci zostały pokazane w Domu Kultury Polskiej, ale Liza obiecała, że wszystkie obrazki przekaże szkole i zachęci nauczycieli do zorganizowania wystawy. 


 
 

Zdjęcia i montaż: Edwin Wasiukiewicz
Na podstawie: inf. wł.