Estońsko-rosyjskiej wojny pomnikowej ciąg dalszy


Pomnik "Brązowego żonierza" w Tallinie, fot. aah.pl
Strona rosyjska jest oburzona tablicą informacyjną, która pojawiła się na murze cmentarza w Tallinie. Widnieje na niej napis informujący, że to pomnik żołnierza armii sowieckiej, okupującej Estonię od 1944 roku. Protest złożyła Ambasada Rosji w Tallinie, a także przedstawiciele mniejszości rosyjskiej w Estonii.
"To akt wandalizmu w imieniu prawa, to rani nasze dusze. Jesteśmy tu teraz albo okupantami albo potomkami okupantów" - twierdzą przedstawiciele mniejszości rosyjskiej w Estonii. Władze Estonii odpowiadają, że tablica informacyjna opisuje jedynie fakty historyczne, ale w Rosji obowiązuje inna wersja historii. Zgodnie z nią nie było żadnej okupacji krajów bałtyckich, a Stalin jedynie wyzwalał Europę.

Pomnik Brązowego Żołnierza znajdował się w centrum uwagi światowej opinii publicznej w kwietniu 2007 roku, kiedy to estońskie władze podjęły decyzję o przeniesieniu monumentu ze śródmieścia na cmentarz wojenny. Decyzja ta doprowadziła do ulicznych zamieszek w Tallinie i protestów mniejszości rosyjskiej. Wydawało się, że spór został zażegnany, kiedy pomnik przeniesiono na cmentarz żołnierzy radzieckich.

Cmentarz, na terenie którego obecnie znajduje się monument, jest zarządzany przez Ministerstwo Obrony Estonii. Przedstawiciele ministerstwa w oświadczeniu potwierdzili prawidłowość nowej nazwy i jej zgodność z ustaleniami estońskiej historiografii. "Odzwierciedla ona historyczny fakt okupacji Estonii od 1940 po 1991 rok" - skomentował pracownik Ministerstwa Obrony Hellar Lill.
 
Na podstawie: PAP

Komentarze

#1 Teraz to tylko brakuje żeby

Teraz to tylko brakuje żeby prezydentem Rosji w 2012 został znowu Putin (podobno ma kandydować) i wtedy załatwi na raz Litwę, Łotwę i Estonię. On Im za to nie popuści. Pamiętam jak Putin był prezydentem a wtedy w Warszawie pobito i okradziono syna ambasadora Rosji. To było chyba w 2005 r. przypadek, sprawcy nie wiedzieli, że to syn ambasadora. A Putin jak to usłyszał....tydzień później w Moskwie pobito pracownika polskiej ambasady. ,,Oko za oko". Był ,,remis".Pod polską ambasadą w Moskwie musiała stać rosyjska milicja. Ostatecznie Rosjanie wygrali w pobiciach 2 : 1 (pobili jeszcze w Moskwie polskiego dziennikarza). Pamiętam bitwę o pomnik tego żołnierza, Rosjanie wyszli wtedy na ulice Tallina i niszczyli wszystko. W Polsce po 1989 r. ludzie chcieli początkowo zniszczyć wszystkie pomniki poległych żołnierzy radzieckich ale szybko co mądrzejsi doszli do wniosku, że to pomniki ,,poległych" żołnierzy i dali im spokój. Co są winni polegli Rosjanie temu, że Stalin kazał im iść na Berlin a akurat w Polsce ich zabito ? W Polsce jeszcze w latach 1947-1948 stacjonowały dywizje NKWD (!) a 200 tys. armia radziecka wyjechała z Polski w latach 1992-1993 (ostatni żołnierz wyjechał w 1993 r.) ale my ich nie nazywamy okupantami to byli żołnierze z całego ZSRR : Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini, Ormianie, Gruzini. Nawet ludzie z Legnicy mają do nich ,,sentyment" bo robili z żołnierzami różne interesy. Dowodem jest film ,,Mała Moskwa". U nas jeszcze kręcą o nich filmy ! Trzeba oddzielić tych, którzy polegli walcząc z hitlerowcami od tych, którzy okupowali Estonię od 1944 r. Jednak jest różnica między Polską a Estonią -myśmy mieli całą 200 tys. armię radziecką tylko w Legnicy a w Estonii Oni byli pewnie wszędzie.....no i nie byliśmy republiką radziecką.

#2 No Polacy na Litwie, też są

No Polacy na Litwie, też są potomkami okupantów, czego się burzą rosjanie? Przyjedzcie na Litwę, połączymy się w bólu.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.