Europejskie nadzieje Wileńszczyzny


Gdzie kucharek sześć... A gdzie flagi trzy?, fot. wilnoteka.lt
Rozpoczęło się wielkie odliczanie owych trzystu pięćdziesięciu kilku dni do 10-lecia członkostwa Litwy (i Polski) w Unii Europejskiej. Od lipca będziemy je odliczali już jako kraj przewodniczący Radzie Europy. Dostąpimy tego zaszczytu jako pierwszy kraj byłego ZSRR i piąty (wliczając Słowenię) z tzw. nowej Europy. Jak bardzo się Litwa zeuropeizowała przez te niespełna dziesięć lat? Czy może raczej trzeba mówić o reeuropeizacji? Wszak obecnie modne jest mówienie o powrotach - do źródeł, do korzeni, do tego, co się komu należy - i o relituanizacji Wileńszczyzny.
Wszyscy pamiętamy te nadzieje, zarówno euroentuzjastów, jak i nawet eurosceptyków, sprzed dziesięciu lat. Wówczas nie było chyba na Litwie środowiska bardziej proeuropejskiego niż litewscy Polacy. Wizja nowej unii, zniesienia granicy z Polską, powrotu do łacińskiej cywilizacji i zachodniego systemu wartości - to wszystko pobudzało wyobraźnię, a wielu wydawało się jedyną drogą do szybkiego uregulowania sytuacji mniejszości polskiej na Litwie.
 
Dla wielu ówczesnych (a często i obecnych) liderów tej społeczności i przedstawicieli starszego pokolenia była to owiana sentymentem nadzieja na powrót "starego dobrego Związku", gdy sporo udawało się załatwiać, lawirując między władzami w Wilnie i w Moskwie. Jadąc na Kreml z kilkoma flaszkami litewskich trunków i zwojem kiełbas, zawsze można było spotkać urzędnika bardziej przychylnego niż tego pod bokiem, nieprzejednanego, z którym ponadto trudno się było czasem dogadać po rosyjsku. "Można było po litewsku, ale w końcu kto nas wtedy okupował, czyj język musieliśmy znać?" - usłyszałem kiedyś od jednego z wyżej wspomnianych działaczy "minionej epoki", jak to się dziś zwykło mówić. I chyba coś w tym jest, bo w Brukseli wciąż nie widać kolejki litewskich Polaków załatwiających swoje sprawy. Czyżby ekologiczna kiełbasa i Suktinis już nie działały? Czyżby z angielskim było kiepsko? A może uznaliśmy, że "jednego naszego", czyli europosła AWPL W. Tomaszewskiego, tam wystarczy? Czy też do Europy jeszcze nie dojechaliśmy, bo z całym naszym bagażem problemów utknęliśmy po drodze w Macierzy i całkiem dobrze nam z tym, czekamy aż Warszawa, jak kiedyś Moskwa, wykaże się skutecznością?
 
No, z "dobrze" to chyba trochę przesadziłem. Nikt nie chce być kozłem ofiarnym, a właśnie nim stają się ostatnio litewscy Polacy we własnym (europejskim!) kraju, tylko dlatego że głośno dopominają się swoich praw i nawet próbują je egzekwować. "Jak katarynka, od lat to samo, ile można..." - coraz częściej macha na to ręką młode pokolenie mieszkańców Wileńszczyzny i rozmawiając w swoim środowisku po litewsku lub rosyjsku, rozgląda się za uczelniami w Europie lub nowym iPhonem. "Nie damy się zlituanizować!" - twardo się trzyma starsze pokolenie, wychowane na słusznych wzorcach, i nadal walczy o polskość. Nawet wygrywa wybory pod sztandarami AWPL, tymczasem "przyszłość" litewskiej polskości, jak i litewskości, czyli młodzież, odpływa po cichu do Londynu. A propos: Kiedy powstanie pierwsze na Wyspach Stowarzyszenie Polaków z Litwy, prosimy dać znać!
 
Czyżby możliwość wolnego i świadomego, choć czasem wymuszonego pożegnania Litwy, była jedynym dobrodziejstwem minionej dekady? Inne nadzieje jakoś nie chciały się ziścić. Sytuacja litewskich Polaków, jako historycznej i geopolitycznej mniejszości narodowej, bezpośrednich spadkobierców Wielkiego Księstwa Litewskiego i ważnego elementu dziedzictwa kulturowego Europy, jedynie się pogarszała. Dopóki na straży "strategicznego partnerstwa" z Polską stała grupka politycznych iluzjonistów, roztaczano promienne uśmiechy, skrzętnie zamiatając ostre kruszyny niewielkich, ale rzucających cień problemów narodowościowych pod europejski dywan (po obu stronach partnerstwa zresztą)... Po tych magicznych praktykach doszli do władzy racjonaliści - nadszedł czas konsumpcji "europejskości" - i tu się zaczęło...
 
Bruksela - w odróżnieniu od Moskwy - nie miała zamiaru uprawiać własnej polityki na Wileńszczyźnie i chociaż udawało się ściągać nowych "komisarzy" wszelakiego autoramentu, władze litewskie szczerze nie liczyły się z sugestiami, raportami i apelami nawołującymi do europeizacji. Wydawać by się mogło, że właśnie europejska złota wolność wyzwoliła litewskie elity polityczne i intelektualne ze wszelkich zahamowań, norm czy reweransów. Już nie musiały dowodzić swej przynależności do świata zachodniej demokracji i szukać wsparcia jak w latach 90., tuż po odzyskaniu niepodległości. Już nie musiały układać się i szukać kompromisów, regionalnych partnerów jak przed wstąpieniem do UE i NATO. Wreszcie mogły być po prostu sobą...
 
A tu znowu jacyś złośliwi "tutejsi", Polacy, uparli się przy swoim. Do tego Warszawa, która wreszcie się zorientowała, że w kwestii rozwiązywania problemów rodaków na Litwie ktoś ją za nos wodzi przez lat kilkanaście. Zresztą teraz to już może się burzyć... Co z tego, że Litwa staje się coraz mniej liczna i bardziej osamotniona w Europie? Możemy wreszcie być prawdziwymi, dumnymi, upartymi Litwinami - przekonywano siebie nawzajem - jak to od lat Polacy nas w swoich mitach przedstawiali. Zresztą nawet nie nas, tylko tych renegatów "Litwinów" z XVI-XIX w., którzy nawet po litewsku "nie gadali", ale kogóż dziś obchodzi prawda historyczna! Grunt wrzucić do Internetu słuszne wersje - i to kupią!
 
Wolność zwykle ma jednak dwie strony, więc nie zabrakło także Litwinów, którzy dostrzegli zagrożenie w owym narodowym samouwielbieniu. Zrozumieli, że wcześniej czy później przyjdzie uznać obecność Polaków na Litwie jako odrębną społeczność. Odrębną nie tyle kulturowo, nie tylko językowo, tylko inaczej, szerzej, bardziej europejsko, historycznie i obywatelsko rozumiejącą pojęcie "Litwa" oraz kochającą ją po swojemu. Mającą własne zdanie o wyznacznikach europejskości swojej ojczyzny. Na fali antypolskiego wzburzenia pojawiły się więc w odruchu protestu wszelakie fora i inne inicjatywy grupek intelektualistów, będące odpowiedzią na niewybredne ataki medialne i wzbierającą irracjonalną antypolskość. Niestety, okazało się to wołaniem na puszczy. Pojednawcze propolskie gesty czasem znanych publicznych postaci były jednak pierwszą od lat próbą przełamania tamy milczenia w litewskim środowisku wokół tzw. spraw polskich. Na ile było to wymuszone nieprzejednaną postawą nowych władz w Warszawie, na ile płynęło z potrzeby serca czy rozsądku - być może kiedyś się dowiemy.
 
Tymczasem rosnące niezadowolenie społeczności polskiej i zwykły odruch samozachowawczy też zrodziły owoce - sukces w wyborach do sejmu i wejście polskiej partii do koalicji rządzącej ponownie ożywiło nadzieje całej Wileńszczyzny. Stanowiska ministrów i wiceministrów niejednego mogły przyprawić o zawrót główy. A jednak Polak potrafi, jak zechce to może, nawet na Litwie! Znów posypały się obietnice, piękne plany. Nikt już nie chciał pamiętać, że filarem tej koalicji jest ugrupowanie, które na przełomie wieków do perfekcji opanowało sztukę "urabiania" polityków z Warszawy, a po przystąpieniu do Unii mogło wydać podręcznik "Jak owinąć Polskę wokół palca". Czyżby po kilku latach w opozycji i utracie mocnego lidera, jakim był Algirdas Brazauskas, postkomuniści uwierzyli wreszcie w internacjonalizm? Polubili Polaków, dostrzegli ich prawa i nagle zechcieli im pomóc?

"Wymusimy na nich ustępstwa!" - słychać czasem w obozie polskich "zwycięzców". Czy jednak można wymusić miłość litewskiej opinii publicznej, mediów, nie lejąc przy tym wody na młyn litewskiego nacjonalizmu? Grunt suchy, wyściełany kompleksami, podatny na każdą iskrę. Czy można wymusić na litewskich elitach chęć przemówienia do rozumu swoim współobywatelom i zdjęcia z Polaków etykiety nielojalnych wywrotowców, okupantów Wileńszczyzny wrogich Litwie? Na pewno można zmusić koalicjantów do wyrafinowanych działań wobec Polaków. Nawet do przepraszania - w końcu nawet liderzy znad Wisły dali przykład, że bicie się w piersi i przepraszanie (szczere lub nie, z potrzebą czy też bez...) już nie razi wyborców, nie bije po rankingach... Stajemy się bardziej wyrozumiali, europejscy... Polacy. A Litwini?

AWPL, zabierając się do załatwiania "spraw polskich" w ramach nowej koalicji rządzącej, ruszył od razu do szturmu legislacyjnego, bez przygotowania sobie przedpola w postaci poprawy wizerunku Polaków, co niewątpliwie jest trudniejsze i czasochłonne. Toteż nie dziwota, że partnerzy koalicyjni wcześniej czy później zaczną stosować wyrafinowane uniki, zwody i grę na zwłokę. Już od lipca litewska polityka będzie żyła prezydencją - chyba Polacy nie będą chcieli zawracać głowy Litwie i szkodzić jej wizerunkowi podczas przewodniczenia Europie? Za pół roku kolejne wybory, prezydenckie i europarlamentarne (maj 2014 r.), jakaż to litewska partia przed wyborami będzie mogła "okazać słabość" wobec Polaków i "pójść na ich postronku", o co już dziś oskarża lewicę prawica. Na razie, co prawda, rankingi premiera Butkevičiusa raczej na tym cierpią, ale gdy tylko jakiś polski postulat zostanie zrealizowany, może być różnie...

Czyżby więc polskiej beznadziei w Europie nie było końca i nic nie miało się zmienić? Ależ skąd, dziś już stawką w grze jest mniejsze zło. Ze strony władz litewskich oczywiście, bo raczej rozumieją, że dramaty związane z ustawą o pisowni nazwisk, jakie wystawiał na powitanie śp. prezydenta Kaczyńskiego w Sejmie Litwy ówczesny premier Kubilius, dziś tylko pogorszą sytuację. Coś jednak przyjdzie rzucić tym Polakom, pytanie tylko, czy będzie to goła kość czy będzie na niej trochę mięsa. Uznanie dwujęzyczności albo rozluźnienie uścisku (miłosnego oczywiście) na szyi polskiej oświaty - to za wielkie "większe dobro", więc na stos polsko-litewskich relacji pewnie  zostaną rzucone nazwiska. W tym kierunku jest przygotowywane społeczeństwo litewskie, a więc gdy jest nie tylko dobra, lecz i szczera wola, wszystko da się załatwić... Tym bardziej że właśnie na nazwiska najbardziej naciska Warszawa, nadając tej kwestii rangę priorytetu.

Co na to sami Polacy na Litwie? Dla nich też zapis w dokumentach jest wyznacznikiem polskości, kluczem otwierającym wzorcowe polsko-litewskie relacje, a gdy go już dostaną, całą resztę można będzie puścić w niepamięć. Szczerze wątpię, mając świadomość, jak bardzo istotna jest to kwestia dla zachowania polskiej tożsamości. Niegdyś ważna była Karta Polaka - ilu mieszkańców Wileńszczyzny zwróciło się o jej otrzymanie? 3 procent, 5 proc., choćby nawet 10 proc. ze statystycznych 200 tysięcy, a reszta przestała być Polakami? Do postraszenia wystarczyło lekkie warczenie i pogróżki niektórych litewskich polityków. Nie zadziałała ani wrodzona polska przekora, ani duma lub chęć zrobienia czegoś "na złość Litwinom". Obawiam się, że z odzyskiwaniem polskich nazwisk będzie podobnie, a nawet jeszcze gorzej. Obym nie miał racji. Oby nie chodziło - jak zwykle - o gonienie króliczka...

Chyba że bracia Litwini nie pozwolą zrobić nam tego wstydu i nadal samodzielnie będą dzwigać odpowiedzialność za przymusową asymilację i haniebne wynarodowienie litewskich Polaków...
 

Komentarze

#1 dls Cowboy o wartości wpisów

dls Cowboy o wartości wpisów mniej niż zero nawet nie potrafi napisać coś oryginalnie. Pozostaje - małpowanie

#2 Mniej niz zero, to twoj

Mniej niz zero, to twoj anonimie poziom. Przyznales sie, dziekujemy.

#3 dls Cowboy - ocena wpisów

dls Cowboy - ocena wpisów dls Cowboy .... M N I E J N I Ż Z ERO .....

#4 dls Cowboy - zamiast

dls Cowboy - zamiast argumentów -obrażanie Karalne szkalowanie Polskiego Rządu i Unii Europejskiej . Język dls Cowboya to grypsera .Ocena internauty dls Cowboy : NIEJ NIŻ ZERO.

#5 16-go maja (za kilka dni)jest

16-go maja (za kilka dni)jest sprawa sądowa w sprawie grzywny w wysokości 1000 lt DZIENNIE(codziennie) za niezdejmowanie przez polską administratorkę rejonu dwujęzycznych napisów z PRYWATNYCh POLSKICh DOMÓW. Drakońską karą, próbuje się zmusić urzędnika państwowego do bezprawnego wejścia na teren prywatny i dokonania PRZESTĘPSTWA !!!!!!. Lt sami się boją to zrobić z powodu przewidywalnego nagłośnienia w mediach w Polsce i na świecie.

Dwujęzyczne napisy umieszczone są na domach prywatnych !!!!!!!, a wokół mieszkają prawie sami Polacy.
Na domach prywatnych !!!!! W kraju , który za chwilę ma przewodniczyć demokratycznej Europie.
ps.
Lt próbują zyskać jak najlepszą pozycję przed negocjacjami w sprawach polskiej mniejszości(oświata, język lokalny itd.)
Panowie Sellin i Lipiński;
To nie moment na dyplomację by pytać lt MSZ. To musi być jasno postawione, albo wycofujemy się z wszelkich ustaleń międzypaństwowych i zrywamy Traktat PL-LT, albo winni temu bezprawiu sędziowie zostaną surowo ukarani.
Czas na tak jasne postawienie sprawy jest najwłaściwszy, -zbliżająca się lt prezydencja.

#6 biedny ,stary znajomy,

biedny ,stary znajomy, Stasiu:
coś ci się już kompletnie pomieszało w antypolskiej łepetynie. Odkąd to obrona praw jest atakiem ? To Polacy są wynaradawiani , a nie Lt, to lt antypolacy uchwalili ustawę niszczącą polskie szkoły , a nie Polacy niszczącą lt szkoły. To za dwujęzyczne polskie napisy karze się polskich samorządowców , a nie lt samorządowców karze się za lt napisy . itd ., itd.
http://l24.lt/pl/spoleczenstwo/item/10730-egzekucja-za-polskie-nazwy

#7 "i nadal samodzielnie będą

"i nadal samodzielnie będą dzwigać odpowiedzialność za przymusową asymilację i haniebne wynarodowienie litewskich Polaków..."

Przedstaw taki tekst:

odpowiedzialność za przymusową asymilację i haniebne wynarodowienie lotewskich Polaków...
odpowiedzialność za przymusową asymilację i haniebne wynarodowienie bialoruskich Polaków...
odpowiedzialność za przymusową asymilację i haniebne wynarodowienie ukrainskich Polaków...

Nie moze byc takich tekstow? Niewyobrazalne? Ale na Wilnotece takie slowa "przymusowa asymilacja i haniebne wynarodowienie litewskich Polaków..." jest kazdy dzien. To kriminal, to podzeganie nienawiśći etnicznej. Art. 256 Kodeksu Karnego Polski: przestępstwo „publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowych, etnicznych... (Art. 170 litewskiego kodeksu)

#8 ...bezsilnosci? Dalsza

...bezsilnosci?
Dalsza rozmowa z zerem prowadzi do upadku. Ale teraz...mam gosci: BBQ plus winko grzane, texanski stek, sos grzybowy no i cygarka, zapraszam na lekcje historii.
Przybywaj prymitywie, zobacz moj nowy nabytek E 350. Wize ci amerykanska odmowia...napewno. za te twoje liche wpisy.

#9 dls Cowboy - pastuchy nie

dls Cowboy - pastuchy nie mają argumentów tylko przezwiska .Odpowiedź jest dowodem bezsilności.

#10 Nie sprowokujesz mnie. Za

Nie sprowokujesz mnie. Za durnowaty jestes.
A o Moja Ameryke sie nie martw, zobacz teraz raczej co robi twoja stara...
Milego dnia, fermencie.

#11 dls Cowboy nie martw się o

dls Cowboy nie martw się o Unię Europejską lepiej uważaj aby Korea Północna nie zrobiła ci nowego Pearl Harbour.

#12 dls Cowboy -dalej prowokuje

dls Cowboy -dalej prowokuje swoimi obelgami. Zachowuje się wobec państw Unii Europejskiej jak Al-Keida wobec Stanów Zjednoczonych.Należałoby mu się zrewanżować cytując oskarżenia Al-Keidy wobec USA przed atakiem na WTC,opisem masakr cywilów i dzieci w związku z nieograniczonym dostępem do broni ,lub morderstwem niewinnych sportowców w biegu maratońskim w Bostonie. Cowboy po prostu prosi się o ostrą replikę...może wtenczas coś by mu zaświtało.....na razie ambicję schował do kieszeni i wykorzystuje cierpliwość internautów ....

#13 Ta niebieska flaga podobna

Ta niebieska flaga podobna nieco do chinskiej to flaga Eurokolchozu trzech predkosci:
1. Krajow rzadzacych i wykorzystujacych Francja i Niemcy inne, podlegle, slabsze..
2. Kraje satelickie majace nadzieje na "integracje" socjalistyczna, zyjace w ubustwie, Polska, Slowacja..
3. Kraje satelickie zyjace jako odpadki, np. nie nalezace do tzw. szengen np. Bulgaria.
Dno.

#14 N a j w a ż n i e j s z a i

N a j w a ż n i e j s z a i najpilniejsza jest s p r a w a polskiej szkoły na Litwie. Szkoła będzie decydować czy młode pokolenie z a c h o w a :swoją t o ż s a m o ś ć narodową, j ę z y k p o l s k i ,d u m ę ze swojej historii oraz polskiego dorobku kulturowego na Wileńszczyźnie, oraz czy obroni p r a w d ę o p a t r i o t y ź m i e tych którzy bronili s w o j e j z i e m i i zwyciężali z caratem,bolszewikami i stalinizmem. C z y też może będzie się w s t y d z i ć tak jak nienauczona tego uczennica Katarzyna Andruszkiewicz. Równie ważną jest obronienie statusy Polaka przez z a c h o w a n i e swojego polskiego n i e z l i t e w s z c z o n e g o imienia i nazwiska.Trzeba bronic przed powtórką z historii 1939/40 kiedy to po przekazaniu Wileńszczyzny i Wilna przez Stalina powoli,konsekwentnie i z uporem zaczęto wmawiać Polakom że są Litwinami tylko o tym nie wiedzą i ich imiona i nazwiska po przekręcane na litewskobrzmiące są ich właściwymi. Oczywiście nikt z Polaków wtenczas tego nie uznał - teraz mamy powtórkę tej s a m e j m e t o d y. Prawo takie jest oczywiste ale opory państwa urastają do problemu niepodległości Litwy. Sprawa blokowana jest ze wszystkich sil [niedemokratycznych] na Litwie.Skala powrotu do oryginalnych imion i nazwisk nie jest na dużą skalę bo w maleństwach polsko-litewskich jeden z małżonków może nie być zainteresowany lub nawet przeciwny takiej zmianie.Takim doprowadzeniem do a b s u r d u jest sprawa zachowania polskiego nazwiska małżeństwa W a r d y n ó w - żony Polki obywatelki Litwy, męża Polaka obywatela Polski i ich dziecka [ pracujących chyba w Brukseli w agendach Parlamentu Europejskiego]. Na pytania w tej konkretnej sprawie Wardynów, między innymi mecenasa Tomasza Snarskiego brak merytorycznej odpowiedzi.

#15 Myslę ,że udział w litewskim

Myslę ,że udział w litewskim rządzie AWPL -Litwini wykorzystają przeciwko Polakom litewskim - bo w trakcie tzw prezydencji Litwy w UE - Polacy mogliby protestować ( nie dałoby się tego ukryć ) - a tak ? Przecież są w rządzie . NIESTETY - JUZ WIDAĆ , ŻE LITWINI CHCĄ ZNOWU OSZUKAĆ POLAKÓW - SWOICH OBYWATELI - chociąż jakąś kapeczkę podrzucą .

#16 Oprotestować całą prezydencję

Oprotestować całą prezydencję LT w UE, to jedyne wyjście(jedyny czas ciszy to obrady na temat partnerstwa wschodniego- Ukraina).
ps.
Nazwiska to problem nie rozwiązujący sytuacji, od dawna o tym wiadomo.
ps1:
artykuł celnie przedstawiający lt realia, ale jest skrajnie pesymistyczny, nie dający nadziei Polakom, ani nie zachęcający do zdecydowanych reakcji polskiej mniejszości. Przecież wiadomo ,że samo się nie zrobi, że KONIECZNA jest wielka determinacja polskich autochtonów, przecież wilniucy nic, tak naprawdę, nie mają do stracenia ..
ps 2:
W Polsce w likwidowanej szkole w Dąbkach, matki przykuły się łańcuchami i ... wygrały.
W czasie prezydencji w UE takie protesty też odniosłyby sukces.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.