Francja: b. prezydent Nicolas Sarkozy skazany na karę więzienia za korupcję


Na zdjęciu: Nicolas Sarkozy, fot. EPA/ELTA
Trybunał Karny w Paryżu w poniedziałek, 1 marca, w procesie dotyczącym tzw. afery podsłuchowej uznał, że były prezydent Francji Nicolas Sarkozy jest winny zarzucanej mu korupcji i nadużywania wpływów politycznych. Były szef państwa został skazany na trzy lata więzienia, w tym dwa – w zawieszeniu. N. Sarkozy jest drugim byłym prezydentem Republiki, który stanął przed sądem. W 2011 r. Jacques Chirac został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu za defraudację funduszy publicznych i naruszenie zaufania publicznego.

Nicolas Sarkozy, który był prezydentem w latach 2007-2012, był sądzony za próbę uzyskania tajnych informacji od sędziego Sądu Kasacyjnego Gilberta Aziberta, korupcję i handel wpływami.

Na ławie oskarżonych zasiedli również adwokat i przyjaciel prezydenta Thierry Herzog oraz sędzia G. Azibert.

Obaj uznani zostali za winnych zarzucanych im przestępstw: Herzog za złamanie etyki adwokackiej i tajemnicy adwokackiej, a sędzia Azibert – za poplecznictwo.  

Komentatorzy podkreślają, że wyrok jest symboliczny, a rok zamkniętego więzienia to surowa kara dla byłego prezydenta, która zniweczy jego polityczne ambicje.

Część kary więzienia N. Sarkozy będzie mógł jednak odbyć w domu pod nadzorem elektronicznym.

N. Sarkozy jest drugim byłym prezydentem Republiki, który stanął przed sądem. W 2011 r. Jacques Chirac został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu za defraudację funduszy publicznych i naruszenie zaufania publicznego. Chodziło o fikcyjne umowy o pracę w stołecznym ratuszu, zawierane, gdy sprawował funkcję mera Paryża.

Afera podsłuchowa polegała na tym, że Sarkozy komunikował się w 2014 r. z Herzogiem za pomocą tajnego telefonu w sprawie pozyskania danych procesowych w swojej sprawie pod fałszywą tożsamością jako Paul Bismuth.

Herzog i Sarkozy rozmawiali o „możliwości skorzystania z faktu, że w Sądzie Kasacyjnym był sędzia, który był im przychylny”. Sędzia został zidentyfikowany później jako G. Azibert. W zamian za swoją przychylność sędzia miał liczyć na otrzymanie stanowiska w Monako.

Informacje G. Aziberta miały dotyczyć wszczętego w 2013 r. śledztwa w sprawie rzekomych nielegalnych płatności, które N. Sarkozy miał otrzymywać od miliarderki Liliane Bettencourt, spadkobierczyni koncernu L'Oreal, na finansowanie kampanii wyborczej w 2007 r.

N. Sarkozy zapewniał podczas procesu, że nie uzyskał żadnych tajnych informacji, „nie podjął żadnych kroków na rzecz Gilberta” i podkreślał, że ten ostatni nigdy nie objął posady w Monako.

Jego adwokaci powoływali się na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z czerwca 2016 r., zgodnie z którym nagrania z podsłuchów mogą być uznane jako dowody przeciwko prawnikowi, ale nie jego klientowi.

Obrona N. Sarkozy'ego oskarża francuski wymiar sprawiedliwości o nielegalne podsłuchiwanie poufnych rozmów prezydenta z jego prawnikiem. Argumentuje, że nie można udowodnić związku przyczynowego, niezbędnego do stwierdzenia korupcji, jak również do nielegalnego finansowania kampanii z 2007 r.

N. Sarkozy wycofał się z życia politycznego po porażce w prawyborach partyjnych przed wyborami prezydenckimi w 2017 r. W czasie swojego urzędowania tracił na popularności, stając się jednym z najmniej popularnych prezydentów V Republiki. Był postrzegany przez opinię publiczną jako „prezydent bogatych”. Wybory prezydenckie w 2012 r. przegrał w drugiej turze z socjalistą Francois Hollande’em. Jednak w obecnej sytuacji politycznej w kraju, gdyby nie sprawy sądowe, jego powrót do polityki nie byłby wykluczony.

Sarkozy i jego partia – Republikanie potępiają proces jako motywowany politycznie, mający uniemożliwić prezydentowi start w wyborach prezydenckich w 2022 r. oraz dalszą aktywność polityczną.

W tym roku ma się rozpocząć kolejny proces Sarkozy’ego, oskarżonego o nielegalne finansowanie kampanii wyborczej z 2012 r. Jest to część tzw. „afery Bygmalion”, nazwanej od firmy promocyjnej obsługującej kampanię wyborczą byłego prezydenta.

Na podstawie: PAP