Historyczna bylejakość jest niebezpieczna. Nowy rząd przystępuje do reform


Fot. Wilnoteka.lt/Bartosz Frątczak
"Historia magistra vitae est" ("Historia jest nauczycielką życia"). Nowy rząd chce nadać nowe znaczenie historii w polskich szkołach. Premier Beata Szydło i Minister Edukacji Narodowej, Anna Zalewska, zapowiadają rozszerzenie programu nauczania historii, powrót do starego kanonu lektur i wskrzeszenie pamięci o polskich bohaterach narodowych.
Opinie na temat przekształceń polskiej szkoły w III Reczypospolitej są podzielone. Pierwszą postkomunistyczną reformę szkolnictwa przeprowadzono w 1999 roku. Głównym jej założeniem było wydłużenie okresu przygotowania uczniów polskich szkół do matury. Skrócono wówczas czas edukacji w podstawówce i utworzono gimnazja. Według Beaty Szydło system ten się nie sprawdził. Nowa premier zapowiada stopniową likwidację gimnazjów i apeluje do nauczycieli o współpracę w tym zakresie.

Najgłośniejszą chyba reformą szkolnictwa w ostatnim czasie była ta z 2009 roku. W jej wyniku okrojono program nauczania historii i WOS-u oraz wprowadzono nowe przedmioty o wysokim stopniu uogólnienia (Przyroda, czy Historia i społeczeństwo. Dziedzictwo epok). Próbowano też ograniczyć naukę języka polskiego, ale ostatecznie zrezygnowano z tego pomysłu. Obecnie system nauczania prezentuje się następująco: licealista w klasie pierwszej wybiera przedmioty, które chce poznawać w zakresie rozszerzonym. Od drugiej klasy realizuje wybrany przez siebie program. Jeśli nie wybiera historii i WOS-u jako przedmiotów wiodących, w drugiej i trzeciej klasie liceum uczy się Historii i społeczeństwa. Dziedzictwa epok w zakresie 2 godzin tygodniowo. Oto panele przedmiotu, który zastępuje obecnie w liceach klasyczną historię: Europa i Świat, Język, komunikacja, media, Kobieta, mężczyzna, rodzina, Nauka, Swojskość i obcość, Gospodarka, Rządzący i rządzeni, Wojna i wojskowość, Ojczysty panteon, ojczyste spory. Poziom wiedzy ucznia, który zakończył kurs Historii i społeczeństwa. Dziedzictwa Epok razej nie jest zbyt rozległy - oburzają się przeciwnicy obecnego systemu nauczania historii w polskiej szkole.

Poza zmianami dotyczącymi historii, w 2009 roku okrojono też kanon lektur. Licealiści, którzy nie wybierają języka polskiego w zakresie rozszerzonym, literaturę polską poznają we fragmentach.

Nowy rząd uważa, że dotychczasowe zmiany w systemie polskiej edukacji nie przyniosły oczekiwanego efektu. Uczniowie pozostają obojętni na historię i kulturę polską. Okrojona historia stała się dla wielu dyscypliną niezrozumiałą i nieciekawą. Trudno nie odnieść wrażenia, że młodzi Polacy wykazując się, niejako na życzenie MEN, ignorancją wobec historii, przestają rozumieć przemiany społeczno-polityczne w otaczającym ich świecie. Historia przestaje być powszechna, staje się nauką dla wybranych. Statystyki maturalne są zatrważające. Z roku na rok coraz mniej uczniów decyduje się zdawać historię na egzaminie dojrzałości.

Beata Szydło podczas exposé zapowiedziała wiele zmian w edukacji. Premier chce podjąć kolejne próby reformowania polskiego szkolnictwa. Czy jednak szkoła w Polsce nie jest już zmęczona zmianami? - zadają pytania sceptycy.

Historia lubi się powtarzać - głosi stare przysłowie. Jako naród doświadczony w dziejach, Polacy powinni mieć świadomość niestałości sytuacji geopolitycznej. Podczas gdy sąsiednia Rosja hołduje protekcjonizmowi i sukcesywnie wychowuje swoich obywateli w duchu nacjonalizmu, kiedy sytuację na arenie międzynarodowej destabilizują islamscy ekstremiści, Polacy nie mogą pozwolić sobie na historyczną bylejakość. Nieświadomość przeszłości jest po prostu niebezpieczna - uważają rzecznicy nowej polityki oświatowej. 

Na podstawie: natemat.pl; men.gov.pl; inf. własne