Jak ratowano polskie szkoły
Katarzyna Zuchowicz, 2 kwietnia 2011, 10:49
Fot. wilnoteka.lt
"Rzeczpospolita", 02.04.2011
Czy Polska zrobiła wszystko, by nie dopuścić do podpisania niekorzystnej dla Polaków ustawy o oświacie?
Czy można było w tej sprawie zrobić więcej?
– Nie mam poczucia, że coś zaprzepaściliśmy. Robienie z tego powodu rachunku sumienia przez Polskę jest błędem – mówi „Rz" Tadeusz Aziewicz, szef polsko-litewskiej grupy parlamentarnej (PO).
Były noty i presja
Marek Borowski, szef Sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą (SdPl), uważa, że Polska zrobiła bardzo dużo.
– Zawsze można powiedzieć, że można było zrobić więcej. Ale w wyniku naszych działań przesunięto uchwalenie tej ustawy co najmniej o rok – mówi.
Co robiła Polska? – W Radzie Europy blokowaliśmy raport o mniejszościach narodowych, domagając się zapisu, że na Litwie nie dzieje się dobrze. Z inicjatywy Polaków sprawa była poruszana na forum Parlamentu Europejskiego. W polskim Sejmie powstała Grupa do Spraw Trudnych – wylicza Borowski.
– Były noty dyplomatyczne, spotkania, prośby, presja. Były wystąpienia na forum obu parlamentów, noty ministra Radosława Sikorskiego, interwencja ambasadora. Wszystkie narzędzia, którymi dysponowaliśmy, zostały wykorzystane – wtóruje mu Aziewicz.
W ostatnich dniach przed podpisaniem ustawy, która może doprowadzić do likwidacji połowy polskich szkół na Litwie, Ministerstwo Edukacji zaprosiło do rozmów Litwinów. – Strona polska zwróciła się do ministra edukacji Litwy z prośbą o wspólne przeanalizowanie – w grupie ekspertów – prawa dotyczącego szkolnictwa mniejszości narodowych w Polsce i na Litwie w celu dokonania wyboru rozwiązań przynoszących korzyści zarówno naszym państwom, jak i litewskiej mniejszości narodowej w Polsce oraz polskiej mniejszości narodowej w Republice Litewskiej – informował nas Grzegorz Żurawski, rzecznik MEN.
Litwini odmówili.
Na życzenie rodzica
– Myślę, że po polskiej stronie panował nastrój rezygnacji i przekonanie, że niewiele da się zrobić, bo Litwini są nieustępliwi. A trzeba było próbować innych metod, na przykład poprosić o mediację eksprezydenta Litwy Valdasa Adamkusa, a może także Aleksandra Kwaśniewskiego – powiedział „Rz" eurodeputowany Paweł Kowal (PJN).
Według niektórych polityków zabrakło właśnie takich konkretnych działań. A gdy już się pojawiały plany, nic z nich nie wychodziło. Jak się dowiedzieliśmy, w ostatniej chwili przed podpisaniem ustawy pojawił się na przykład pomysł wprowadzenia zmiany w rozporządzeniu o oświacie mniejszości narodowych w Polsce. Chodziło o zapis dotyczący nauki języka polskiego w szkołach, na przykład litewskich.
Dziś litewscy uczniowie w Polsce uczą się trzech przedmiotów po polsku. Tymczasem polscy uczniowie na Litwie dotychczas uczyli się wszystkich przedmiotów po polsku. W nowej ustawie wprowadzono więc obowiązek nauki czterech przedmiotów w języku litewskim.
Aby do tego nie dopuścić, w Polsce pojawiła się propozycja, by w rozporządzeniu dopisać, że polskie przedmioty wykładane są „na życzenie rodziców". W ten sposób mieliśmy dowieść, że idziemy mniejszości litewskiej na rękę. Według naszych informacji minister Katarzyna Hall nie zgodziła się jednak na taką propozycję.
– Należy być ostrożnym przy zmianie przepisów, gdyż dotyczą one wszystkich mniejszości narodowych, a nie tylko jednej z nich – odpowiedział nam Żurawski. Ministerstwo Edukacji Narodowej nie chciało nam jednak udzielić informacji, czy podejmował jeszcze jakieś inne działania w celu ratowania polskich szkół.
– Szkoda, że nie wprowadzono takiej zmiany w rozporządzeniu. To zapewne błąd. Polska powinna demonstrować, że w sprawie mniejszości gotowi jesteśmy dużo zrobić – uważa Paweł Kowal.
Szkoły atrakcyjne
Co jeszcze może zrobić w tej sprawie Polska?
– Będziemy monitorować sytuację i reagować, gdy na przykład na Litwie zaczną zwalniać polskich nauczycieli znających litewski. To będzie dowód, że nie wypełniają swoich deklaracji – mówi poseł Marek Borowski.
Dodaje, że może Polska powinna w większym stopniu wesprzeć polskie szkoły na Litwie.
– Tak, by były one bardziej atrakcyjne dla samych Litwinów, jak w Polsce szkoły francuskie czy amerykańskie – dodaje.
Komentarze
#1 Zostawcie wreszcie
Zostawcie wreszcie "politykierów". Dziś są ci, jutro tamci
a wszyscy tacy sami, całkowicie żadni i nijacy. Może w końcu
nadejść dzień, kiedy już nie będzie miał nikt wpływu na to co się dalej stanie a wszelkie nazbierane krzywdy zostaną załatwione w jeden ostateczny sposób z "głupkowatą"
dyplomacją nie mający nic wspólnego.
#2 Żaden polityk nie powie że
Żaden polityk nie powie że dał *upy.
#3 Narastaja protesty.W
Narastaja protesty.W najbliższą sobotę pokojowy protest w obronie Polaków na LT w Łodzi na pasażu Schillera przy Piotrkowskiej godz 11-tej lub 12-tej (jutro podam szczegóły).Główni organizatorzy protestu to Młodzi Demokraci – Koło Łódż i Memoriae Fidelis. W kolejną sobotę protest w W-wie.Tym razem pikiety już nie przed placówkami dyplomatycznymi RL.
#4 Jak Polska a zwlaszcza
Jak Polska a zwlaszcza polskie wladze nie rozumieją, że w ten sposob wykazuja bezsilnosc, bezradnosc i ogromną SLABOSC panstwa polskiego. Kto bedzie szanowal Polske, jesli nie potrafi ona obronic wlasnych interesow i jeszcze sie do tego przyznaje. Straszne to, smutne i nie przysparza Polsce milosci wlasnych obywateli, na pewno zniecheca Polakow mieszkajacych za granica i nie wzmacnia autorytetu wsrod innych krajow. Smutne, a te wypowiedzi politykow swiadcza o ich poziomie, a swiadcza bardzo zle. Brrr
#5 Skandaliczne wypowiedzi i
Skandaliczne wypowiedzi i zachowania mówiących ,że zrobilismy dużo, tyle ile było można itd. Takich ludzi w 5 minut się dymisjonuje. Trzeba było zrobić 10,100, 1000 razy więcej , do skutku, bo tylko on się liczy.Czy tak samo by podchodzili , gdyby chodziło o ich wnuków? I teraz tez będą się "starali" złagodzić skutki ustawy LIKWIDUJĄCEJ polskie szkoły.Na początku 20-wieku z takich powodów automatycznie wybuchały wojny, Dzisiaj oczywiście korzysta się z innych środków by obronić swoich Rodaków, ale to ble, ble, ble...w wydaniu polskich polityków napawa obrzydzeniem..