Jak rozpętano... I wojnę światową


Fot. wikipedia.org
Najpierw był zamach, później odmowa zgody na śledztwo, następnie wybuch wojny - konflikt, który na zawsze odmienił bieg losów świata i układ sił na mapie geopolitycznej. Od zabicia austriackiego następcy tronu minęły już 103 lata. Ale to, co się wtedy stało, wywarło ogromny wpływ na naszą historię i na nas bezpośrednio. Obchodząc rocznicę I wojny światowej, warto pamiętać, że jedną z ważniejszych przyczyn wybuchu konfliktu była wzrastająca powszechnie świadomość tożsamości narodowej.
W 1914 roku wojna wisiała właściwie w powietrzu. Względna równowaga sił ustalona na Kongresie Wiedeńskim była poważnie zagrożona. Wielkie mocarstwa nie były usatysfakcjonowane podziałem wpływów w Europie. Po zjednoczeniu Niemiec kurs polityki wielu państw zaczął się zmieniać. Francja, Rosja, Wielka Brytania, Austro-Węgry i Niemcy dążyły do zwiększenia wpływów na Bliskim Wschodzie i Bałkanach oraz do odzyskania posiadłości utraconych we wcześniejszych konfliktach zbrojnych. Atmosfera stosunków dyplomatycznych była napięta. To wszystko - połączone ze wzrostem poczucia przynależności narodowej - musiało sprawić, że Europa w pewnym momencie nie zdołała pokojowo rozwiązać konfliktów.

Gdyby austriacki arcyksiążę Franciszek Ferdynand Habsburg nadal żył, obchodziłby właśnie rocznicę ślubu. Niestety ostatni jubileusz małżeństwa z Zofią von Chotek dane mu było świętować w dniu śmierci...

Tamtego dnia, 28 czerwca 1914 roku, arcyksiążęca para Austro-Węgierska przebywała w Sarajewie. Trasa przejazdu kolumny eskortującej 51-letniego arcyksięcia Ferdynanda i jego 46-letnią żonę Zofię von Chotek była podana do powszechnej wiadomości. Umożliwiło to serbskim nacjonalistom zorganizowanie zamachu. Wzdłuż drogi ustawiło się siedmiu spiskowców. Byli wyposażeni w 6 bomb i 4 pistolety. Pierwszy z nich nie zdecydował się na strzał, ponieważ nie wiedział, w którym samochodzie siedzi para arcyksiążęca. Drugi zamachowiec nie wystrzelił po tym, jak zobaczył w aucie żonę arcyksięcia. Trzeci zamachowiec rzucił w kierunku limuzyny arcyksięcia granat ręczny, ale pocisk odbił się od samochodu jubilatów i eksplodował przy następnym pojeździe z kolumny. Franciszek Ferdynand i Zofia von Chotek dotarli bezpiecznie do sarajewskiego ratusza.

Dziesięć minut później, na swoje nieszczęście, opuścili budynek. Nacjonaliści byli niestrudzeni i zdeterminowani. Bośniacki nacjonalista Gavrilo Princip zdecydował się oddać w kierunku pary arcyksiążęcej dwa strzały. Celnie ranił Franciszka Ferdynanda i jego żonę. Oboje zmarli krótko po postrzale.

18-letniego Gavrilę Principa ujęto bezpośrednio po zamachu. Podjęta przez niego próba samobójstwa nie powiodła się. Spiskowca natychmiast zatrzymała policja. Principa postawiono przed sądem i skazano na 20 lat ciężkiego więzienia, ponieważ był za młody na karę śmierci. Przebywając w twierdzy w Terezinie wraz z dwoma członkami nacjonalistycznej serbskiej organizacji "Czarna Ręka", Princip zachorował na gruźlicę, która w niedługim czasie doprowadziła do jego śmierci.

Po zamachu Austro-Węgry wysunęły wobec Serbii ultimatum. Jednym z jego punktów było uzyskanie zgody na przeprowadzenie śledztwa. Władze Serbii nie zgodziły się na dochodzenie. Wtedy Austro-Węgry wypowiedziały Serbii wojnę, która w krótkim czasie rozprzestrzeniła się na kolejne państwa.

Co ciekawe, następca tronu Austro-Węgier doskonale zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa podróży na Bałkany. W przeszłości zdarzały się w Bośni i Chorwacji próby zamachów na cesarskich urzędników i na samych Habsburgów, a teraz sytuacja była szczególnie napięta. Dlatego Franciszek Ferdynand chciał ominąć wizytę w Sarajewie. Jednak gubernator wojskowy Bośni - generał Oskar Potiorek namawiał arcyksięcia do złożenia wizyty w Bośni. Franciszek Ferdynand uległ i przypłacił to życiem. To pokazuje, że czasami decyzja polityczna jednego człowieka może odmienić bieg historii całych narodów.

Na podstawie: polskieradio.pl; ciekawostkihistoryczne.pl