Jak wileński Żyd ratował Komorowskiego z Gestapo


Bronisław Komorowski i Zeev Baran, fot. prezydent.pl
wyborcza.pl, 18.12.2010
Do dziś nie wiadomo, gdzie został pochowany Bronisław Komorowski, "Korsarz" - stryj Bronisława Komorowskiego, po którym prezydent dostał imię. Wiadomo, że gestapowcy czekali na jego siedemnaste urodziny, by zastrzelić go zgodnie z przepisami. Zginął w Ponarach pod Wilnem w styczniu 1944 r.
Rodzinną historię z domu Bronisława Komorowskiego opisuje sobotnia "Rzeczpospolita".

- Opowieść o zamordowanym przez Niemców stryju Bisiu [tak pieszczotliwie nazywała go rodzina] towarzyszyła mi od wczesnego dzieciństwa. To była rodzinna świętość. Bolesna rana, jaka została po tym chłopcu, który oddał życie za ojczyznę w tak młodym wieku, nigdy się nie zabliźniła - mówi "Rz" prezydent, który dostał imię na pamiątkę stryja - żołnierza AK o pseudonimie "Korsarz". Był młodszym bratem Zygmunta, ojca obecnego prezydenta.

"Bronku, Polska pamiętała o moim ojcu"

Latem 1943 roku Bronisław Komorowski stryj po raz ostatni wychodzi z domu na Antokolu w okupowanym Wilnie. Wsiada na rower, by przewieźć paczkę z podziemną prasą. Za pasem ma broń. 200 metrów od domu wpada w zasadzkę zastawioną przez tajną, litewską policję pracującą dla Niemców. Orientują się, że nie jest to zwykły kurier, ale żołnierz AK, przekazują go gestapo. Nim pół roku później zastrzelą go Niemcy, rodzina będzie próbowała wykupić go z rąk gestapo. Jej pomocnikiem będzie Eliasz Baran, "przywódca Żydów z wileńskiego getta", który też - jak wspominała ciotka Bronisława Komorowskiego - zginie w czasie wojny wraz z rodziną.

Niespodziewanie w 2008 r. Bronisław Komorowski, jako marszałek Sejmu w gabinecie na Wiejskiej, słyszy od wiceprezydenta Izraela i laureata pokojowej Nagrody Nobla Szymona Peresa: - Chwileczkę. Ja znam Baranów. To moja rodzina. Oni wcale wszyscy nie zginęli. Żyją w Izraelu! Spotkanie z Peresem było jednym z punktów programu jego oficjalnej wizyty w Polsce.

W tym samym czasie Zeev Baran, syn zamordowanego Żyda, polski konsul honorowy RP w Jerozolimie, miał wykład w Instytucie Polskim w Petersburgu. - Jak tylko wróciłem, natychmiast zadzwonili do mnie z MSZ "Musisz jak najszybciej pojechać do Sejmu, marszałek bardzo chciałby się z tobą spotkać". Nie miałem bladego pojęcia, o co może chodzić, ale naturalnie poszedłem. To było nasze pierwsze spotkanie - opowiada "Rzeczpospolitej". W Wielkanoc 2009 roku wspólnie z Komorowskim jedzie do Ponar. Spojrzy na polski pomnik, na wyryte na nim nazwisko Eliasz Baran i mówi przez łzy: - Bronku, Polska pamiętała o moim ojcu.

"Wybito mu oczy, był oślepiony"

Jak opisuje "Rz" Eliasz Baran, pseudonim "Edyp" miał spore szanse, by przetrwać niemiecką okupację. Rysy aryjskie, a nie semickie, doskonale mówił po polsku. "Niezwykle przedsiębiorczy i przebojowy po rozpoczęciu niemieckiej okupacji zatrudnia się w magazynach zbrojeniowych. Otrzymuje mocne papiery, jest jednym z uprzywilejowanych Żydów. Jednocześnie jednak nawiązuje współpracę z dywersyjnym oddziałem AK wchodzącym w skład organizacji Wachlarz, którym kieruje jego przyjaciel Bronisław Krzyżanowski "Bałtruk". Późniejszy autor głośnej książki "Wileński matecznik"" - tak "Rz" opisuje losy Eliasza. Eodzina Krzyżanowskich daje schronienie rodzinie Baranów w swoim dworku w Ponaryszkach.

Tam Zeev Baran spędza dzieciństwo, a jego ojciec w tym czasie staje się jednym z najdzielniejszych żołnierzy wileńskich oddziałów dywersyjnych. Wykrada broń z niemieckich magazynów, wysadza niemieckie pociągi, werbuje agenta z budynku gestapo o pseudonimie "Asfalt", żydowskiego mechanika.

- Być może właśnie tej wtyczki Baran usiłował użyć, gdy starał się wydostać z więzienia młodego Bronisława Komorowskiego? - zastanawia się "Rz". Wpada w 1943 roku. Jak wynika z relacji świadków jest torturowany. - Wybito mu oczy, był oślepiony. A w drodze na Ponary udało mu się oswobodzić ręce. Podjął walkę z eskortującymi go Litwinami, jednemu wyrwał nawet karabin. Oczywiście walki tej wygrać nie mógł. Zastrzelono go w tym samym miejscu co Bronisława Komorowskiego" - mówi "Rz" Zeev Baran.