Jerzy Zielonka w „Elephasie”: „Najważniejsza rzecz, by te książki docierały do dzieci”
„Byliśmy w Białymstoku na Targach Książki Ilustrowanej – bardzo dobra, kameralna impreza, na której wystawcy mogą bezpośrednio pokazać swoje książki i spotkać się z czytelnikami. Tam poznaliśmy panią Joannę Czarkowską z wydawnictwa Alegoria. Była bardzo zainteresowana naszą propozycją przyjazdu do Wilna” – opowiada właścicielka księgarni „Elephas” Dorota Latkowska. Jak dodaje, i jej, i mężowi, z którym prowadzi księgarnię, zależało na zorganizowaniu wydarzenia z udziałem autorów polskich książek dla dzieci.
„Chcieliśmy, żeby coś się działo w Wilnie wokół książek. A wydawnictwo (Alegoria – przyp. red.) jest nieduże i mało znane, dlatego razem możemy pokazywać czytelnikom jakieś alternatywy, a nie tylko lektury obowiązkowe” – wyjaśniła D. Latkowska. „Czytelnicy dziecięcy są bardziej wdzięczni, bo oni dopiero zapoznają się ze światem książek i chciałoby się, żeby trochę dłużej w nim zostali” – dodała.
fot. Agata Radulewicz
Na zaproszenie państwa Latkowskich do Wilna przyjechali wydawca Joanna Czarkowska oraz dwóch autorów: Jerzy Zielonka oraz Wojciech Letki. Na spotkanie miała dotrzeć również ilustratorka ich książek Beata Kulesza-Damaziak, jednak z przyczyn osobistych musiała odwołać swój przyjazd.
Jerzy Zielonka spotkał się jako pierwszy z ok. 50-osobową grupą dzieci w wieku 5–6 lat. Jak przyznał w rozmowie z Wilnoteką, sprawiło mu to ogromna radość. „Usłyszałem propozycję od wydawcy Joanny Czarkowskiej: czy pojechałbyś do Wilna? Oczywiście, z ogromną przyjemnością. Każda okazja do spotkania z dziećmi, które czytają moje książki lub mają taki zamiar jest dla mnie okazją nie do przegapienia” – powiedział. Choć przyznał, że na ogół uczestniczy w podobnych spotkaniach w szkołach, gdzie dzieci są już trochę starsze, zadają też inne pytania, wileńskie maluchy bardzo pozytywnie go zaskoczyły. „Byłem zaskoczony, że są takie odważne, śmiało pytają, są zainteresowane, to było bardzo przyjemne doświadczenie” – powiedział.
Jerzy Zielonka z wykształcenia jest romanistą. Przez 25 lat mieszkał w Perth na zachodnim wybrzeżu Australii, gdzie pracował jako nauczyciel języka francuskiego w liceach. Tam też napisał swoją pierwszą książkę – powieść dla dorosłych „Antypody” opowiadającą o doświadczeniu emigracyjnym. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Muza w 1998 roku. Równocześnie pracował już nad kolejną książką zatytułowana „Tadzio”. Jak sam o niej mówi, jest to pastisz „Czarodziejskiej góry” Tomasa Manna, za który otrzymał nagrodę wydawnictwa Znak.
Twórczość dla dorosłych stanowi niewielką część dorobku autora, który w pewnym momencie zaczął pisać niemal wyłącznie dla dzieci i młodzieży. Wynikało to z dużej zmiany, jaka zaszła w jego osobistym życiu. Po przyjeździe do Polski Jerzy Zielonka założył własną rodzinę. Dziś jest ojcem dwójki dzieci: 8-letniej córki i 2-letniego syna. „Moje dziecko jest dwujęzyczne, zna angielski lepiej niż polski, choć chodzi do polskiej szkoły, więc tak się złożyło, że w pewnym momencie zacząłem czytać bardzo dużo anglojęzycznej literatury dziecięcej. Zacząłem od tych wszystkich Nursery Rhymes, potem odkryłem Julie Donaldson, bardzo znaną pisarkę dla dzieci, autorkę takich story books jak właśnie ten Org. Bardzo spodobało mi się u niej to, że ona nie boi się rymowanek. To nie jest popularna forma, pomyślałem sobie: dlaczego ja nie spróbuję?” – opowiada autor.
Tak zrodził się cykl bogato ilustrowanych książek dla dzieci o jaskiniowcu Orgu i małym mamucie – mamutku, którzy żyją w epoce lodowcowej. To właśnie o tych książkach, ich bohaterach i o tym, czego się można od nich nauczyć, opowiadał dzieciom podczas poniedziałkowego spotkania.
fot. Agata Radulewicz
Pierwszy „Org i mamutek” z podtytułem „Spotkanie” opowiada o budzącej się w człowieku empatii. Tytułowy bohater, który jest bardzo głodny, decyduje się nie zabić zwierzęcia, ponieważ rodzą się w nim żal i współczucie. Druga część – „Sąsiad” – mówi o uprzedzeniach. Jaskiniowiec Org, który nie ma żadnych przyjaciół, dowiaduje się, że w pobliżu żyje Neandertal. Choć nie zna go, ma o nim bardzo złe zdanie. Mamutek przekonuje, że to tylko uprzedzenia i zachęca, żeby złożyć mu wizytę. Na miejscu okazuje się, że choć Neandertal posługuje się dość prymitywnym językiem, jest artystą.
Dla autora ważne jest, aby czytanie jego książek sprawiało przyjemność nie tylko dzieciom, lecz także rodzicom i dorosłym, którzy często uczestniczą we wspólnej lekturze. „Na końcu (drugiej) książki jest taki żart, który dla dzieci jest mało czytelny. Jaskinia Neandertala znajduje się przy brzozowym lasku. I ja piszę na końcu, że przez bliskość tego lasku miejsce to nazywane jest dzisiaj Lasko” – zdradza J. Zielonka.
Zdaniem autora pisanie książek dla dzieci wymaga nie tyle przygotowania pedagogicznego czy znajomości metodyki, ale serca i obserwacji. „Każdy z nas był kiedyś dzieckiem. Ja pamiętam jak Roald Dahl, wielki pisarz literatury dziecięcej, autor «Matyldy» i «Charliego i fabryki czekolady», został kiedyś o to zapytany, odpowiedział: Proszę pani, ja mam 7 lat. Każdy z nas ma w sobie coś z tego – niektórzy to zupełnie zatracili albo nie potrafią wrócić do tego, a niektórzy ciągle jeszcze to w sobie pielęgnują. (…) Empatia i wyobraźnie to są te najważniejsze rzeczy i właśnie w tej kolejności. Gdy się pisze o ludziach, trzeba po prostu dużo zaglądać we własną duszę” – mówi J. Zielonka.
Na razie ukazały się dwie książki o przygodach Orga i mamutka, ale w planach są kolejne dwie części. Pierwsza z nich, czyli „Orły” opowiadać będzie o podejmowaniu prób i ponoszeniu porażek, druga – „Ogień” – o umiejętności dzielenia się z innymi swoją wiedzą i tym, co mamy.
Jak zdradziła Dorota Latkowska, pomysł zorganizowania spotkania z autorem wywołał entuzjazm wśród nauczycieli. „Zainteresowanie było duże, nauczyciele bardzo chętnie zareagowali na nasze propozycje. Dobrze, że to jest wrzesień, to więcej nauczycieli przychodzi akurat do księgarni, zamawiają różne pomoce metodyczne i ćwiczeniówki, tak więc z zebraniem chętnych nie było problemu” – powiedziała.
fot. Agata Radulewicz
„Rozbiliśmy to na dwa dni, bo przyjeżdżać na jeden dzień aż z Warszawy, to nie bardzo warto, a w ogromnym tłumie spotkanie też nie będzie takie dobre, bo potrzeba, aby było trochę więcej kontaktu pomiędzy dziećmi a autorem” – dodała kierowniczka „Elephasu”.
Opórcz spotkania z J. Zielonka właściciele księgarni zorganizowali także coś dla starszych uczniów – głównie z sąsiedniej Szkoły im. Szymona Konarskiego. Z dziewięcio- i dziesięciolatkami spotkał się inny pisarz współpracujący z wydawnictwem Alegoria – Wojciech Letki. Jest on autorem serii książek opartych na motywach polskich legend, ale napisanych w przewrotny sposób. „Bohaterowie niby ci sami, ale zachowują się zupełnie inaczej. Mają różne przygody, ale wszystko nawiązuje do polskich legend. Jest i Bazyliszek, i Smok Wawelski, i inni” – opowiada D. Latkowska.
Spotkania z polskimi autorami odbędą się także jutro, 18 września, w Domu Kultury Polskiej – o godz. 11 z Jerzym Zielonką i o 13 z Wojciechem Letkim. Jak powiedział Dorota Latkowska, na obydwa wydarzenia zgłosiły się już komplety uczestników. Promowane książki będą dostępną w księgarni „Elephas”.
Na podstawie: inf. wł.