Kaczyński nie dał się zapędzić do narożnika


Wygrana Jarosława Kaczyńskiego czy remis? Zdania ekspertów co do tego, kto zwyciężył w ostatnim telewizyjnym starciu przed niedzielnymi wyborami, się podzieliły. Wszyscy jednak wskazują, że w porównaniu z poprzednią debatą w tej Jarosław Kaczyński był bardziej ofensywny i lepiej przygotowany. "Wrócił stary Kaczyński, z uszczypliwościami, złośliwościami, ale też z pewną wizją. Nie udało się go stępić, w tej debacie łagodnej twarzy nie było" - mówi dr Anna Materska-Sosnowska, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Choć wszyscy spodziewali się "haków", to w debacie nie pojawiły się żadne chwyty poniżej pasa. "Wszystko odbywało się w granicach wyższej kultury politycznej. Z uszczypliwościami, ale bez mocniejszych ataków. Nikt nie sprawił złego wrażenia, żaden kandydat nie przegiął" - wskazuje dr Bartłomiej Biskup z Instytutu Politologii UW.

Zdaniem Materskiej-Sosnowskiej ta debata to powrót "starego" Kaczyńskiego. Jak mówi politolog z UW, Kaczyński zerwał z lansowanym do tej pory łagodnym wizerunkiem.

Według Biskupa było to zagranie tylko na potrzeby tej debaty, po to, by "nie dać się zapędzić do narożnika". "Wyciągnął wnioski z poprzedniego starcia i nie dopuścił do tego, by to Komorowski kierował debatą. A z łagodnego wizerunku nie zrezygnował do końca, bo nie wykluczył np. pogodzenia się z Wałęsą" - zauważa Biskup.

Czy debata znacząco wpłynie na wynik wyborów? Zdaniem ekspertów wpływ ten nie będzie przemożny. Debata nie wyłoniła niedzielnego zwycięzcy. "Decyzje w większości już zostały podjęte. Takie telewizyjne pojedynki są obliczone na tych wyborców, którzy są niezdecydowani. Debata nie jest czynnikiem rozstrzygającym, ale dopełniającym tę kampanię. Będzie istotna dla języczków u wagi" - mówi dr Biskup.

Na podstawie: www.wp.pl