Kobiety w polskim podziemiu niepodległościowym 1944–1948


Na zdjęciu: Danuta Siedzikówna „Inka”
„Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”. Tak napisała Danuta Siedzikówna „Inka”, sanitariuszka wileńskiej brygady, w przesłanym siostrom grypsie z więzienia. Jest ona przykładem niezłomności, hartu ducha polskich kobiet, które walczyły z władzą komunistyczną instalowaną na sowieckich bagnetach. Wraz z innymi kobietami i mężczyznami tworzyły walczące z bolszewikami siły zbrojne Polski Podziemnej.

Udział kobiet w szeregach podziemia niepodległościowego nie należał do rzadkości. Dziesiątki kobiet i młodych dziewcząt na równi z mężczyznami wystąpiły przeciwko systemowi komunistycznemu. W konspiracji kobiety działały właściwie na każdym polu. Brały udział w walkach partyzanckich jako sanitariuszki, pracowały jako agentki Armii Krajowej w strukturach komunistycznych.

Do komunistycznego Urzędu Bezpieczeństwa były wprowadzane w celach wywiadowczych i kontrwywiadowczych. Zatrudnione tam były jako maszynistki, telefonistki, sekretarki. Ocaliły życie wielu osobom zagrożonym aresztowaniem. wieloletnim więzieniem lub karą śmierci. Dostarczały paczki, grypsy do więźniów, brały udział w akcji uwolnienia więźniów. Z reguły taka współpraca trwała kilka miesięcy. Potem były dekonspirowane przez polskich czekistów i aresztowane.

Najwięcej było kurierek, łączniczek, sanitariuszek. Opatrywały rannych, starały się ich leczyć i dostarczały leki. Udzielały schronienia zagrożonym aresztowaniem, organizowały żywność, zbierały pieniądze na potrzeby oddziałów. Roznosiły meldunki, przenosiły broń i amunicję. Po wykryciu i aresztowaniu przez komunistyczny aparat represji ponosiły konsekwencje swej działalności niepodległościowej. Skazywane były przez sądy stalinowskie na kary wieloletniego więzienia. Niektóre z nich zapłaciły najwyższą cenę.

Oto cztery przykłady kobiet z polskiego podziemia niepodległościowego walczących w szeregach podziemia antykomunistycznego.

Danuta Siedzikówna „Inka”. Brała udział w wielu akcjach brygady wileńskiej na Pomorzu. Zadziwiała swoją ofiarnością i poświęceniem. Opatrywała nie tylko partyzantów, ale także rannych żołnierzy wojska komunistycznego, milicjantów. Jeden z kolegów tak wspominał Danutę: „Była bardzo lubianą za swoją skromność, a jednocześnie hart i pogodę ducha. Znosiła trudy z równą chłopcom, a niekiedy bardziej zadziwiającą wytrzymałością, szczególnie psychiczną”. Aresztowana została w lipcu 1946 r. w wyniku donosów składanych przez wcześniej aresztowaną łączniczkę. Mimo brutalnego śledztwa Danuta nie zdradziła żadnych ważnych informacji. Odmówiła zostania agentem Urzędu Bezpieczeństwa. Nie zdecydowała się podpisać listu do Bolesława Bieruta z prośbą o łaskę. Podczas procesu została oskarżona o udział w związku zbrojnym mającym na celu obalenie siłą władzy komunistycznej. Sąd wojskowy w Gdańsku wydał wyrok śmierci. Miała wówczas 17 lat. 28 sierpnia 1946 r. o godz. 6.15. została zamordowana w Gdańsku. W 2014 r. polski Instytut Pamięci Narodowej odnalazł szczątki Danuty. Została ekshumowana. Pogrzeb odbył się z honorami wojskowymi.

Helena Motykówna „Dziuńka”. Służyła w oddziale partyzanckim Armii Krajowej w Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku. Była także sanitariuszką. W czasie walki z obławą została ranna i aresztowana. We Wrocławiu przeszła brutalne śledztwo. Komunistyczny sąd wydał na nią wyrok śmierci. W lipcu 1946 r. we Wrocławiu została wraz z kolegami rozstrzelana przez polskie NKWD. Świadkiem egzekucji był kapelan więzienny ks. Jan Skiba. We wspomnieniach pisał: „Była tam dziewczyna. Miała 18 lat. W kieszeni miała książeczkę do nabożeństwa. Modliła się. Zwykle rozstrzeliwano na dziedzińcu więziennym. Wtedy czekiści skierowali nas do szopy. Ustawili więźniów przy filarach. Opaska na oczy. Ręce z tyłu związane. Prokurator odczytał akt oskarżenia i wyrok. Oni śpiewali »Pod Twoją obronę«. Podałem krzyżyk do pocałowania. Oni krzyknęli »Jeszcze Polska nie zginęła!«. W tej samej chwili oficer wydał komendę do strzału. A potem jeden okrzyk: Mamo!”. Inny więzień tak zapamiętał egzekucję: „Była to egzekucja Heleny Motykówny z oddziału »Otta«. Dziewczynę rozstrzelali sadystycznie pod stolarnią. W więzieniu wybuchł bunt. Ona krzyczała: »Mamo, mamo, dobijcie mnie!«. Więźniowie rzucali się do okien. Walili w miski. Był to ich protest”. W chwili wykonania wyroku Helena Motykówna była w dziewiątym miesiącu ciąży. Ciało polscy czekiści wrzucili do dołu śmierci na cmentarzu wrocławskim.


Na zdjęciu: Helena Motykówna „Dziuńka”

Janina Przysiężniakowa „Olcha”. Była łączniczką i sanitariuszka w oddziałach Narodowej Organizacji Wojskowej koło Rzeszowa. Polscy czekiści aresztowali Janinę w marcu 1945 r. Była wtedy w siódmym miesiącu ciąży. Była przesłuchiwana przez całą noc i masakrowana przez śledczych. Kolejnego dnia funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa odwieźli Janinę do Kuryłówki koło Leżajska, jej rodzinnej miejscowości. Gdy Janina szła w stronę swojego domu, jeden z czekistów wystrzelił serię w plecy. Koleżanka Janina relacjonowała: „Moja mama była świadkiem umierania Janki w strasznych męczarniach. Próbowała jeszcze mojej mamie powiedzieć coś, ale już nie dała rady. Ojciec Janiny zemdlał. Upadł na krzesło. Janina miała przestrzelone dwa płuca. Z uszkodzonych tętnic lała się krew. Miała bardzo pokrwawiony płaszcz. Mąż Janiny pojawił się koło dziewiątej. Płakał ogromnie na cały głos”. Mąż był dowódcą oddziału partyzanckiego. Polski czekista, który zabił Janinę, został potem zastrzelony przez partyzantów. Pogrzeb Janiny odbył się w święta Wielkiej Nocy 1945 r. Był wielką manifestacją patriotyzmu. Partyzanci z wielu oddziałów, w pełni umundurowani i uzbrojeni, brali udział w pogrzebie. Została pożegnana salwą honorową.


Na zdjęciu: Janina Przysiężniakowa „Olcha”

Emilia Marszałek „Maj”. Była łączniczka i sanitariuszką Armii Krajowej w Dębicy koło Rzeszowa. W marcu 1945 r. została skierowana przez swojego brata Ludwika Marszałka do pracy w komunistycznym Urzędzie Bezpieczeństwa. Została sekretarką w wydziale śledczym. Brat Emilii był dowódcą Armii Krajowej. Emilia przekazywała dla polskiego podziemia niepodległościowego liczne materiały śledcze, listy poszukiwanych przez NKWD Polaków, nazwiska zwerbowanych agentów i zeznania aresztowanych. Dzięki jej służbie uratowano od aresztowania, ciężkiego śledztwa i wywiezienia do łagrów sowieckich dziesiątki żołnierzy Armii Krajowej z Rzeszowszczyzny. Emilia została aresztowana w 1948 r. Przeszła ciężkie śledztwo w Warszawie. Była głodzona, bita, torturowana. Została skazana na karę śmierci. Bolesław Bierut zamienił wyrok śmierci na dożywocie, gdyż miała małe dziecko. Jej brat, płk Ludwik Marszałek, został w listopadzie 1948 r. zamordowany w więzieniu we Wrocławiu. Obecnie jest patronem 16. Brygady Wojsk Obrony Terytorialnej.

To tylko przykłady kilku polskich kobiet. Kobiety razem z mężczyznami stawiały opór sowieckiemu podbojowi Polski w latach 1944–1948. Ginęły podczas walk z siłami komunistycznymi. Były podstępnie mordowane przez agentów polskiego NKWD. Plutony egzekucyjne komunistycznego wojska również zabijały kobiety służące w polskim podziemiu niepodległościowym. Wiele z łączniczek i sanitariuszek zostało aresztowanych. Za służbę dla Polski kobiety otrzymywały od komunistów kary wieloletniego więzienia. W Polsce specjalnym więzieniem dla kobiet był Fordon koło Bydgoszczy.


Na zdjęciu: Emilia Marszałek „Maj”

Autorzy artykułu: Tomasz Balbus, Magda Wysocka

Zdjęcia: Tomasz Balbus, Instytut Pamięci Narodowej

Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 44(128) 04-11/11/2022