Kolejna kara za polskie tabliczki w rejonie solecznickim


Fot. wilnoteka.lt
Józef Rybak, dyrektor Administracji Samorządu Rejonu Solecznickiego, podobnie jak jego poprzednik na tym stanowisku, Bolesław Daszkiewicz, jest nękany przez sądy z powodu dwujęzycznych tabliczek z nazwami ulic. Sąd Dzielnicowy w Solecznikach w środę, 3 września, wymierzył Józefowi Rybakowi karę grzywny w wysokości 1880 litów.
Były dyrektor Administracji Samorządu Rejonu Solecznickiego Bolesław Daszkiewicz w maju 2014 r. zapłacił grzywnę w wysokości ponad 47 tys. litów, wymierzoną mu przez sąd za nieusunięcie tabliczek z polskimi nazwami ulic z prywatnych domów w kilku miejscowościach rejonu solecznickiego. Przedstawiciel rządu na okręg wileński stwierdził jednak, że choć kara została zapłacona, tabliczki w niektórych miejscowościach wciąż są. Według informacji sądu, na prywatnych domach mieszkańców rejonu solecznickiego wciąż jest 9 tabliczek, na których obok litewskiej jest nazwa ulicy po polsku. Sprawę tabliczek "odziedziczył" więc nowy dyrektor administracji samorządowej.

Za każdy dzień zwłoki w wykonywaniu orzeczenia sądu komornik żądał zapłacenia 1 tys. litów. Sąd uwzględnił jednak fakt, że Józef Rybak na stanowisku dyrektora Administracji Samorządu Rejonu Solecznickiego pracuje dopiero od 2 czerwca 2014 r. Za każdy dzień zwłoki wymierzył mu karę w wysokości 20 litów. Ogółem Józef Rybak musi zapłacić 1880 litów. Na zaskarżenie decyzji ma 7 dni, na wykonanie orzeczenia sądu - miesiąc. 

Józef Rybak uważa, że żądania komornika są nieuzasadnione, gdyż jako osoba od niedawna pełniąca funkcje dyrektora, nie może ponosić odpowiedzialności za działania swego poprzednika. Jak poinformował, nie wie na razie, czy decyzję sądu zaskarży.

Obecnie przedstawiciel rządu na okręg wileński żąda od dyrektora solecznickiej administracji wdrożenia nowego trybu znakowania ulic i dróg. "Przedstawiciel rządu skierował do mnie nowy wniosek. Żąda wdrożenia nowego trybu. Ten nowy tryb - to słupek i tabliczka na słupku, za które odpowiedzialność ponosi samorząd. Przedstawiciel rządu twierdzi, że takie znakowanie ulic pozwoli wykonać decyzję sądu" - powiedział Józef Rybak.

Józef Rybak ma nadzieję, że podczas jesiennej sesji parlamentu przyjęta zostanie ustawa o mniejszościach narodowych, która rozstrzygnie problem używania języka mniejszości narodowych, a na słupkach pojawią się nazwy ulic również w języku mniejszości narodowych. "Będziemy szukali rozwiązań, bo eskalacja napięcia nikomu nie służy" - powiedział dyrektor solecznickiej administracji. 2 października czeka go kolejna rozprawa sądowa, tym razem przez Sądem Dzielnicowym w Druskiennikach.

Na podstawie: BNS, 15min.lt

Komentarze

#1 Dawno o tym pisalem, a

Dawno o tym pisalem, a wrescze widze rezultat- tabliczki na slupkach kolo skrzyzowan, jak w Ameryce.
Napisano:
"Ten nowy tryb - to słupek i tabliczka na słupku, za które odpowiedzialność ponosi samorząd."

#2 Nie o państwowe tabliczki

Nie o państwowe tabliczki uliczne trzeba walczyć w pierwszej kolejności, a o polskie nadpisy nad sklepami i biznesami prywatnymi, tam gdzie właściciel tego chce żeby dochod byl wienkszy! https://www.facebook.com/salcinin/photos/a.500420100043395.1073741828.500345873384151/695227843895952/?type=1&relevant_count=1

#3 cd. Marzenie o

cd.
Marzenie o antyimperialnym , "jagiellońskim" sojuszu państw gnębionych w swojej historii przez Rosję skłoniło nas również do czysto politycznej decyzji wykupienia po zawyżonej cenie przez pozostający pod kontrolą państwa Orlen litewskiej rafinerii w Możejkach. Inwestycja ta, przeprowadzona w imię budowania środkowoeuropej skiej solidarności paliwowej, nie została wsparta przez litewskie władze - przeciwnie, można wymienić sporo szykan z ich strony - i przyniosła finansową katastrofę. Nie miejsce tu, by wdawać się w szczegóły, ale znam poważnych analityków, którzy mówią wprost, że państwo litewskie oszukało i okradło nas na kilka miliardów złotych. Nie wdając się w spór o perfidię rządu bratniego kraju, faktem bezdyskusyjnym jest to, że pieniądze te zostały wyrzucone w błoto, faktem bezdyskusyjnym jest też to, że polska mniejszość na Litwie jest jawnie szykanowana, a w polityce zagranicznej Litwy trudno dostrzec jakikolwiek przejaw wdzięczności za wieloletnie polskie nadskakiwanie. Innym faktem jest popularność wśród Litwinów internetowej gry w "wypędzanie z ojczyzny" Polaków.
Powie ktoś: Ukraina to nie Litwa! Zgodzę się z tym. Przy Ukrainie Litwa to, z całym szacunkiem dla jej mieszkańców, pikuś. Litwa jest krajem małym, kilkumilionowym , od znacznie mniejszym od Polski potencjale gospodarczym, mogącym nam sprawiać rozmaite przykrości, ale niezdolnym realnie zagrozić. Ukraina to zupełnie co innego.
Niemniej mechanizmy, które ukształtowały politykę litewską, działają także na Ukrainie. I są wśród nich także te same mechanizmy, które napędzają nienawiść do Polski. Antypolonizmu Litwinów nie należy bowiem tłumaczyć jakąś szczególną niewdzięczności ą czy wrednością tego narodu. Oczywiście, historyczne resentymenty robią swoje, ale zarzuty wobec Żeligowskiego czy Zamoyskiego stanowią raczej wtórną racjonalizację działań uzasadnionych egoistycznie pojmowanym interesem narodowym Litwinów.

#4 Rafał Ziemkiewicz w

Rafał Ziemkiewicz w najnowszym numerze tygodnika "Do Rzeczy" napisał:
Zapatrzonych w Ukrainę i podnieconych walką, którą prowadzi ona dziś o wolność całej Europy (jak to z właściwą sobie emfazą ujął Adam Michnik), namawiam serdecznie, by zwrócone na Wschód głowy unieśli nieco i przyjrzeli się Litwie. A następnie, na ile potrafią, pomyśleli, co poszło z nią nie tak i skąd biorą swoją niezłomną wiarę, że w przypadku Ukrainy się to nie powtórzy?
Przecież tak bardzo się staraliśmy przychylić Litwinom nieba, okazać im jak najdalej idącą solidarność w ich staraniach o uniezależnienie się od Rosji, być ich adwokatem w Unii Europejskiej. W imię jednostronnej antyrosyjskiej solidarności Polska zupełnie odpuściła sobie starania o przestrzeganie w przypadku mieszkających na Litwie Polaków - Polaków, którzy nigdy z Polski nie wyjechali i żyją od wieków na swojej ojcowiźnie - standardów praw mniejszości etnicznych gwarantowanych przez Unię Europejską.
Zamknęliśmy oczy na barbarzyńskie zniszczenie zabytków Wilna i innych miast, z których pod pretekstem renowacji w ciągu kilku lat pousuwano wszystkie ślady polskości - barokowe epitafia czy inskrypcje na pomnikach, które przetrwały czasy sowieckie, zostały wymłotkowane i zastąpione napisami w języku, który jeszcze 150 lat temu w formie pisanej w ogóle nie istniał.
Usunęliśmy z naszej pamięci zbrodnię w Ponarach, względnie "zjudaizowaliśm y" jej pamięć, i od lat nie dostrzegamy antypolskiej zajadłości litewskiej polityki historycznej, choć wystarczy zerknąć w byle turystyczny folder, by dowiedzieć się prawdziwych cudów o Grunwaldzie, Chocimiu i wiekowych zbrodniach polskich okupantów Wielkiego Księstwa Litewskiego.

#5 Ręce opadają , zła wola

Ręce opadają , zła wola umyślny brak dostosowania przepisów na Litwie do norm UE. To taki wykręt jak zielone ludziki Putina i udawanie głupa że przestrzega nienaruszalności granic w Europie! Może więc już najwyższy czas aby od Litwy egzekwować przestrzeganie norm europejskich i wprowadzania sankcji za takie praktyki .

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.