Litewscy Polacy na rozdrożu


Zbigniew Balcewicz w Sejmie RL, fot. Wilnoteka.lt
Polacy na Litwie za 30 lat niepodległości mają gorzkie doświadczenie w temacie programów wyborczych oraz obiecanek kandydatów dobrego „służenia narodowi” i wcielenia tego w życie. Najliczniejsza, autochtoniczna polska mniejszość narodowa w naszym kraju, z każdymi wyborami wiąże dodatkowo własne nadzieje — oczekuje regulacji prawnych kwestii ochrony mniejszości narodowych, zachowania i rozwoju polskiego szkolnictwa, publicznego używania języka ojczystego (obok państwowego), pisowni nazwisk i imion, zagwarantowania sprawiedliwych, demokratycznych wyborów i in. Społeczność polska na Litwie znalazła się obecnie na rozdrożu, bowiem przyzwyczaiła się tradycyjnie głosować „na swoich”. Tymczasem wiele litewskich Polaków ostatnio uważa, że ci „swoi” od pewnego czasu przestali troszczyć się o interes zbiorowy Polaków, nie zobowiązują się tego należycie czynić również w przyszłej kadencji sejmowej.
Ustawa, która zaważyła na losie litewskich Polaków
 
W Radzie Najwyższej — Sejmie Restytucyjnym Republiki Litewskiej w wyniku wolnych demokratycznych wyborów znalazło się 10 Polaków, 8 z których, nie zważając na różnice poglądów politycznych, utworzyli Polską Frakcję by wspólnie zabiegać o zagwarantowanie praw mniejszości narodowych w odrodzonym państwie. Z ich inicjatywy m.in. została znowelizowana dziś już historyczna Ustawa o Mniejszościach Narodowych, ustalająca, że w miejscowych urzędach i organizacjach na terenie administracyjnych jednostek terytorialnych, w których zwarcie zamieszkuje jakakolwiek mniejszość narodowa, obok języka państwowego używany jest język tej mniejszości narodowej (miejscowy), że na napisach informacyjnych obok języka litewskiego może wystąpić także język mniejszości narodowej (miejscowy), że mniejszościom narodowym gwarantuje się prawo do uczenia się w języku ojczystym, stwarzając warunki do posiadania placówek przedszkolnych, lekcji i szkół szkolenia ogólnego, także grup i filii w szkołach wyższych przygotowujących wychowawców, nauczycieli oraz specjalistów potrzebnych do zaspokajania ich potrzeb.
 
Zaznaczyć warto, że nowelizacja ustawy została przyjęta prawie jednogłośnie — zaledwie dwóch posłów wstrzymało się od głosu.
 
Sądziłbym, że nasz przykład wspólnej pracy posłów — Polaków, wybranych z różnych opcji, nad rozwiązaniem problemów społeczności polskiej mógłby posłużyć za wzorzec współpracy Rodaków w Sejmie Litwy. Niestety, za 30 lat więcej podobnych przykładów nie było. Najpewniej z powodu tego, że w naszej społeczności niektórzy działacze oraz organizacje zamiast łączyć wszystkich Polaków dzielą ich na „prawdziwych ”i „ nieprawdziwych”, kierują się zasadą: kto nie jest z nami, ten jest przeciwko nam. Konstytucja RL gwarantuje posłowi na Sejm swobodny mandat, czyli swobodę przedstawiciela narodu w wykonywaniu przysługujących mu praw i obowiązków bez ograniczenia tej wolności żądaniami politycznymi partii lub organizacji, które go powołały. Posłowie na Sejm przy wykonywaniu swoich obowiązków kierują się Konstytucją, interesem państwa, własnym sumieniem i nie mogą być ograniczani żadnym mandatem. W praktyce nierzadko bywa inaczej - aby nie narazić się przywódcom partyjnym oraz zagwarantować sobie ich łaskę przy doborze kandydatów do następnego Sejmu - wolą nie wychylać się, ograniczają wykonanie funkcji poselskich jedynie do posłusznego głosowania, tym samym przekształcając się w klakierów.
 
Parasol ochronny dla mniejszości
 
Znowelizowana przez Sejm RL 29 stycznia 1991 roku Ustawa o Mniejszościach Narodowych być może nie stanowiła idealnego prawa w swoim zakresie, ale była dobrą ustawą, co też przyznawali eksperci zagraniczni. Nowe przepisy zaczęto stosować w praktyce. M.in. na siedzibach samorządów i starostw rejonu wileńskiego oraz solecznickiego obok litewskich pojawiły się szyldy informacyjne w języku polskim. Zaszły zmiany również w szkolnictwie — nastąpił odpływ polskich dzieci ze szkół z rosyjskim językiem nauczania do polskich placówek oświatowych, w których w pierwszym dziesięcioleciu po odzyskaniu przez Litwę Niepodległości liczba uczniów wzrosła dwukrotnie — z 11,4 tys. w roku szkolnym 1990-1991 do 22,3 tys. w 2000-2001 roku szkolnym.
 
Oczywiście, znowelizowana Ustawa o Mniejszościach Narodowych nie była precyzyjna, zabrakło też aktów wykonawczych do niej. Zdarzało się więc, że nieprecyzyjna reglamentacja była różnie, a nawet sprzecznie interpretowana przez przedstawicieli mniejszości narodowych oraz nieprzychylnie nastawionych do tych spraw działaczy i polityków litewskich różnych opcji. Dla wielu z nich ustawa ta stała się przysłowiową solą w oku.
 
W październiku 1992 roku odbyły się przedterminowe wybory do Sejmu RL, w których do władzy doszła postkomunistyczna LDPP, znacznie zmniejszyła się w nowym Parlamencie liczba Polaków , którzy najwidoczniej nie potrafili skutecznie kontynuować pracy skierowanej na realizowanie tej ustawy.
 
Stara wygasła, nowej nie przygotowano
 
Wszystkie przyjęte przed 11 marca 1990 roku ustawy z biegiem czasu zostały zamienione nowymi, ewentualnie wygasły, jeżeli stały się nieaktualne. Ustawa o mniejszościach narodowych, która została znowelizowana w styczniu 1991 roku, została uchwalona 23 listopada 1989 roku, czyli również przed przywróceniem niepodległości. Do 2010 roku, kiedy wygasła ustawa o mniejszościach narodowych, nie przygotowano projektu nowej ustawy. Nie zatroszczył się o to ani rządowy Departament Mniejszości Narodowych, ani też politycy, w tym — również reprezentujący mniejszości narodowe, którym powinno było na tym najbardziej zależeć. Warto przypomnieć, że w latach 2000-2012 w sejmowej ławie nieprzerwanie zasiadał lider AWPL-ZChR Waldemar Tomaszewski.
 
Tymczasem po jej wygaśnięciu z początkiem 2010 roku w litewskim systemie prawnym powstała próżnia, która powoduje napięcie na tle narodowościowym. Co prawda, w ostatnich latach z inicjatywy zarówno niektórych partii, grup poselskich oraz poprzednich dwóch rządów przygotowano niemało projektów ustawy o mniejszościach narodowych. Co prawda, Frakcja AWPL-ZChR ( wcześniej - AWPL ) za cały okres istnienia nie przygotowała i nie przedstawiła Sejmowi odpowiadającego wymogom legislacyjnym projektu tej ustawy. Tymczasem, projekty rządowe okazały się zwyczajną imitacją „troski o mniejszości narodowe”. Były wykorzystane jedynie do przygotowywania dla Rady Europy kolejnego Raportu Litwy o wypełnieniu postanowień Konwencji ramowej Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych, w którym nasz rząd co i raz zapewniał Brukselę o tym, że już niebawem zostanie uchwalona ustawa o mniejszościach narodowych.
 
Kadencja zmarnowanych szans
 
Jeżeli w poprzedniej kadencji będąc w koalicji rządzącej Frakcja AWPL przynajmniej próbowała coś robić w sprawie regulacji prawnej kwestii mniejszości narodowych, to w obecnej kadencji od tych problemów odeszła. Przystępując do koalicji rządowej z Litewskim Związkiem Chłopów i Zielonych oraz Litewską Socjaldemokratyczną Partią Pracy kwestii przyjęcia ustawy o mniejszościach narodowych, uregulowania problemów polskiego szkolnictwa, pisowni nazwisk i in. aktualnych dla społeczności polskiej na Litwie od lat nie rozwiązanych problemów AWPL-ZChR raczej już nawet nie poruszała. Wygląda na to, że głównym celem wejścia do władzy wykonawczej były stołki w strukturach rządowych. Propagandyści tej partii na każdym kroku chełpią się, że przedstawiciele AWPL-ZChR są na wszystkich szczeblach władzy. Tylko jaką korzyść mają z tego Polacy? Tymczasem przy obecnym rozkładzie sił w Sejmie chyba były pewne możliwości wreszcie rozstrzygnąć przynajmniej niektóre palące problemy Polaków.
 
A sprawy polskiego szkolnictwa? Co, oprócz „walki o zachowanie niektórych gimnazjów” zrobiła dla polskiej oświaty w mijającej kadencji AWPL-ZCHR? Dlaczego nawet drobne sprawy mają być załatwiane pa szczeblu międzynarodowym, czyli przez Polskę? Owszem, współpraca z Polską jest nam potrzebna i pożądana, ale litewscy Polacy są przecież współgospodarzami na tej ziemi i powinni o wielu rzeczach decydować sami. Tymczasem aż dwa lata trwał proces przygotowania Deklaracji w sprawie oświaty polskiej mniejszości narodowej w Republice Litewskiej i litewskiej mniejszości narodowej w Rzeczpospolitej Polskiej, w której właściwie są spisane i tak dobrze znane, lecz przez resort oświaty Litwy nierozwiązywane problemy.

Czy konieczne jest spisanie w międzypaństwowej umowie rzeczy, którymi państwo litewskie i tak musi na co dzień się zajmować? Czy czasem nie jest tak, że urzędników, którzy podpisali zobowiązania, w nowym rządzie już nie będzie, więc i Deklaracja może pozostać tylko świstkiem papieru? Słowem, zawierając koalicje należy pamiętać, żeby nie dać się być wykorzystanym przez koalicjanta, bo niektóre partie litewskie w odróżnieniu od konserwatystów względem Polaków używają nie kija, lecz marchewki.
 
Czy AWPL nie zboczyła z drogi?
 
W maju 2016 roku AWPL stała się AWPL-ZChR — zmieniła nazwę oraz logo zapożyczając je od o podobnej nazwie ugrupowania politycznego w Polsce — Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin. Partia ta jak na razie może się poszczycić jedynie zdobyciem w wyborach samorządowych do sejmiku mazowieckiego w 2018 roku 0,9 proc.głosów (11. wynik wśród 14 komitetów ). Jej jednym z założycieli oraz prezesem jest doradca do spraw międzynarodowych Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim dr Bogusław Rogalski, który był posłem do Parlamentu Europejskiego w latach 2004-2009. U nas jest znany jako felietonista jednego z portali internetowych.

Przewodniczącym rady politycznej Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin jest Piotr Szymanowicz — osoba o podobnym imieniu i nazwisku jak jeden z asystentów akredytowanych posła do PE Waldemara  Tomaszewskiego. AWPL - ZChR stała się na Litwie trzecią partią polityczną o profilu chadeckim, z tym, że jej lider z góry określił swoje ugrupowanie „właściwymi chadekami”. Chociaż postawa kierownictwa AWPL-ZChR odnośnie ostatnich wydarzeń na Białorusi, gdzie są brutalnie łamane prawa człowieka, w tym również naszych Rodaków, świadczy, że politycy tej partii nie zawsze mają na pierwszym miejscu wartości chrześcijańskie - Ewangelia bowiem każe być zawsze po stronie pokrzywdzonych.
 
Analizując obecną politykę oraz niektóre kontrowersyjne posunięcia ścisłego kierownictwa AWPL-ZChR odnoszę wrażenie, że ktoś wywiera na nich niemały wpływ. Wygląda na to, że również program wyborczy AWPL-ZChR, w którym niewiele zostało z postulatów litewskich Polaków, został napisany nie u nas na Litwie, a jego autorami nie są ludzie dostatecznie obeznani z naszymi problemami oraz realiami. Dokument zawiera jedynie pobożne życzenia, że „ochronę prawną mniejszości narodowych na Litwie należy oprzeć na zapisach prawa międzynarodowego”. Autorzy programu wskazują na Konwencję Ramową Rady Europy o Ochronie Mniejszości Narodowych która „… nakłada na państwa obowiązek przestrzegania standardów i bezwzględnej ochrony praw  językowych, oświatowyc , kulturowych oraz zachowania własnej tożsamości bez jakiejkolwiek dyskryminacji ”.

Tymczasem ratyfikacja Konwencji Ramowej Rady Europy o Ochronie Mniejszości Narodowych przez Litwę w 2000 r. nie przyniosła żadnej poprawy w kwestiach ustawodawstwa dotyczącego praw mniejszości narodowych. Sytuacja jest wręcz odwrotna – prawa mniejszości są systematycznie ograniczane. Konwencja Ramowa o Ochronie Praw Mniejszości Narodowych jest dokumentem o charakterze programowym, jego implementacja na gruncie państwowym bez konkretnych przepisów jest niemożliwa. A to pozostawia mniejszości narodowe bez jakiejkolwiek ochrony swych praw. A więc, przyjęcie ustawy o mniejszościach narodowych jest konieczna. Jak zresztą - również nowelizacja ustawy o oświacie dyskryminującej po częścimniejszości narodowe.
 
W podobnym deklaratywnym stylu napisany jest również rozdział programu wyborczego o szkolnictwie. A polskie szkoły borykają się z wielu problemami: przestarzałe podręczniki lub całkowity ich brak, zaprzestanie kształcenia kadry pedagogicznej dla polskich placówek oświatowych, niedostateczne ich finansowanie, skreślenie egzaminu maturalnego z języka polskiego z listy egzaminów państwowych obniżając jego status do rangi dobrowolnie składanego jako szkolnego i in. Głównym problemem od 2013 roku pozostaje ujednolicenie wymagań na państwowym egzaminie maturalnym z języka litewskiego dla szkół litewskich i nielitewskich, w wyniku czego co piąty absolwent polskiej szkoły okazuje się za burtą. Tymczasem, pomyślne złożenie państwowego egzaminu z języka litewskiego i literatury jest warunkiem ubiegania się o bezpłatne studia na litewskich wyższych uczelniach.

Grupa litewskich naukowców jeszcze w 2006 roku doszła do wniosku, że stosowanie tych samych norm konkurencyjnych na egzaminie zarówno dla osób litewskiego pochodzenia, które w rodzinie rozmawiają po litewsku, naukę z wszystkich przedmiotów pobierają w języku litewskim, jak też dla osób mniejszości narodowej, które w rodzinie po litewsku nie mówią, które przedmioty szkolne mają w języku nielitewskim, byłoby po części dyskryminujące. Można to zastosować tylko wtenczas, gdy zostaną ujednolicone programy i standardy (curriculum) nauczania języka państwowego i gdy wyrośnie pokolenie abiturientów, którzy w ciągu wszystkich 12 lat nauki uczyli się według jednolitych standardów i programów. W życiu kolej rzeczy była odwrócona – egzamin ujednolicono od 2013 roku, zaś nowe programy weszły w życie 1 września 2017 roku. A więc, dopiero w 2029 roku upłynie 12 lat nauki języka litewskiego według jednolitych programów, po którym można by ujednolicić egzamin.

Zamiast doskonalenia nauczania przedmiotu języka litewskiego resort oświaty stosuje politykę skierowaną na przymusowe nauczanie coraz więcej przedmiotów w języku państwowym w polskich szkołach. Nie znika zagrożenie dla ich bytu w ogóle. Świadczy o tym chociażby program wyborczy partii „Zjednoczenie Narodowe”, z listy  której startuje Vytautas Sinica — wpływowy doradca przewodniczącego Sejmowego Komitetu Oświaty i Nauki Eugenijusa Jovaišy. Partia ta w  swoim programie wyborczym stawia za cel „zapobiec kształceniu słabo zintegrowanych i nielojalnych obywateli – przywrócenie autorytetu nauczyciela oraz nauczanie w języku państwowym we wszystkich szkołach „”.

A więc, postuluje likwidację szkół  mniejszości narodowych, które, zdaniem polityków, kształcą „słabo zintegrowanych i nielojalnych obywateli”. Część polskich rodzin z różnych przyczyn dobrowolnie posyła dzieci do szkół z litewskim językiem nauczania, w których ulegają one lituanizacji, bowiem w żadnej szkole litewskiej na terenach zwarcie zamieszkałych przez mniejszości narodowe dotychczas nie wprowadzono nauki języka polskiego, jako ojczystego. O tych problemach w programie wyborczym AWPL–ZChR nie wspomina się.

AWPL-ZChR opowiada się tylko „…za przywróceniem tradycyjnego modelu oświaty mniejszości narodowych, który z sukcesem działał do 2010 roku”. A więc, w podobnym stylu, jak po wygaśnięciu ustawy o mniejszościach narodowych bezskutecznie próbowała ją przywrócić. Wiadome przecież, że nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki. Tym bardziej, że również poprzednia redakcja ustawy o oświacie nie ochroniła polskie szkolnictwo przed spadkiem liczby uczniów w polskich szkołach w ciągu 10 lat o połowę w porównaniu z 2000 - 2001 rokiem szkolnym. Program wyborczy AWPL- ZChR nie zawiera rzeczowych propozycji skierowanych na zmianę dotychczasowej sytuacji edukacji mniejszości narodowych na Litwie.
 
Programy wyborcze kandydatów AWPL-ZChR w jednomandatowych  okręgach wyborczych są bliźniaczo do siebie podobne - właściwie jednakowe zawierają wyliczankę obiecanek, które mają zapewnić „dobrobyt dla rodzin, dla każdego człowieka” w rodzaju – „emerytury większe o 50 procent. Jak też  wypłacanie 13 - ej emerytury każdego roku”; - „zwiększenie minimalnego wynagrodzenia do 1000 EUR” itp. Jako źródło środków na obiecywaną hojność kandydaci podają:  -wdrożenie solidarności podatkowej, zgodnie z którą bogatszy płaci więcej; -opodatkowanie banków, sieci handlowych”. Politycy obiecują, że będą „ … stawali w obronie tradycyjnych mniejszości narodowych: Polaków, Rosjan, Białorusinów, Tatarów i innych, aby ich prawa były identyczne prawom Szwedów w Finlandii czy Niemców w Danii”. Jakie prawa we wskazanych krajach przysługują mniejszościom narodowym oraz w oparciu o jakie ustawy litewskie te normy mają obowiązywać na Litwie, politycy nie detalizują.
 
Są i Polacy również na listach wyborczych innych partii. Dla przykładu, w okręgu Nowa Wilejka Nr. 10, najmniej litewskim okręgu wyborczym m. Wilna, startuje od  lat współpracująca z Europejską Fundacją Praw Człowieka młoda prawniczka Ewelina Dobrowolska. Jej program wyborczy nie powtarza programu Partii Wolności, z ramienia której kandyduje. Jest bodajże jedyną pretendentką do Parlamentu Litwy, która ma w swoim programie troskę o prawa człowieka, a więc: przyjęcie ustawy o mniejszościach narodowych, zapewnienie oryginalnej pisowni imion i nazwisk, podpisanie oraz ratyfikacja Europejskiej Karty Języków Regionalnych i Mniejszościowych oraz przyjęcia niektórych innych zobowiązań międzynarodowych Litwy w dziedzinie ochrony praw człowieka.
 
W swoim czasie AWPL była powołana przez ZPL, jako polityczna reprezentacja Związku, czyli partia, z którą utożsamiało się wielu litewskich Polaków. Za okres swego istnienia AWPL do pewnego czasu jednoczyła Polaków, lepiej czy gorzej broniła ich interesów przed zakusami sił nacjonalistycznych. Ostatnio kardynalnie zmienia kurs, coraz częściej polecając swoich wyborców jedynie Opatrzności. Nie neguję osobiście możliwości istnienia również takiej partii, ale uważałbym, że AWPL-ZChR obecnie już nie jest tą samą partią, w której litewscy Polacy pokładali nadzieje. Niepokoi fakt, że na liście kandydatów do Sejmu w czołówce znów znalazły się te same od lat osoby, które nie bardzo wiadomo czym się zajmowały w Sejmie obecnej kadencji. Gdzie jest nowa polska inteligencja, która potrafi nie tylko poprawnie się wysłowić, ale może też jakiś projekt ustawy przygotować? Za mało mamy miejsc w Sejmie, by móc pozwolić sobie wybierać klakierów.
 
Społeczność polska znalazła się na rozdrożu, bowiem przyzwyczaiła się tradycyjnie głosować „na swoich”. Tymczasem ci „swoi”, chełpiąc się naszym poparciem, przestali się liczyć z interesami wyborców. Szerokie poparcie partii, która przestała upominać się o problemy oraz interes zbiorowy polskiej społeczności jest niebezpieczne nam również z tej przyczyny, że władze kraju wkrótce zapomną, że na Litwie mieszka znaczny odsetek ludności, która chce czuć się w swojej Ojczyźnie komfortowo i pozostawać Polakami. A taka sytuacja na pewno wcześniej czy później się wydarzy, skoro nie będziemy sami upominać się o należące nam, jako mniejszości narodowej, prawa…
 
Osobiście uważam, że  akcja dziennikarza  Andriusa Tapinasa, założyciela „Laisvės TV” na platformie YouTube wcale nie „godzi w Polaków” i nie „podżega do nienawiści na tle narodowościowym”, jak ją potraktowali politycy AWPL–ZChR posłowie na Sejm Czesław Olszewski oraz Zbigniew Jedinskij, którzy w celu „obrony swej godności” zwrócili się odpowiednio do Prokuratury Generalnej  oraz do Inspektora  Etyki Dziennikarskiej. Działacz społeczny swoją inicjatywę pod hasłem „Atsisveikinimas su Voldemortu” określił jako akcję „Litwini za Polaków” bowiem ma ona na celu zweryfikowanie rzeczywistości oraz wywołanie dyskusji, czyje interesy reprezentuje partia, którą od lat niezmiennie kieruje Waldemar Tomaszewski. Więc nie byłoby czego się bać, gdyby z tą „reprezentacją Polaków” było wszystko w porządku. Miejmy nadzieję, że o tym przekonamy się już 11 października b.r.   
 
Zbigniew Balcewicz
Sygnatariusz Aktu Niepodległości Litwy
 
Materiał nadesłany. Bez skrótów i redakcji.