Litewskie czytanie „Szewców” Witkacego


Fot. wilnoteka.lt
„Dziękuję za możliwość uczestniczenia w tym przedsięwzięciu i za tę lekcję pokory” – powiedział dyrektor Teatru Narodowego w Warszawie Jan Englert po litewskim czytaniu scenicznym najsłynniejszej sztuki Stanisława Ignacego Witkiewicza „Szewcy”. Czytanie oraz dyskusja wokół twórczości Witkacego odbyły się w niedzielę, 19 maja, w dekoratorni Litewskiego Narodowego Teatru Dramatycznego w Wilnie.


Pretekstem do zorganizowania czytania scenicznego „Szewców” w języku litewskim była wydana niedawno z inicjatywy Instytutu Polskiego w Wilnie obszerna publikacja „Witkacy. Umysł drapieżny” poświęcona polskiemu twórcy. Na książkę złożyły się różnorodne prace artysty: rysunki, portrety, fotografie, sztuki, fragmenty powieści i eseje oraz teksty krytyczne autorstwa witkacologów i specjalistów różnych dziedzin głównie z Polski: Janusza DegleraMacieja DombrowskiegoIzabeli Curyłło-KlagMarka ŚredniawyBeaty ZgodzińskiejTomasza BocheńskiegoPrzemysława Pawlaka, a także z Litwy: Helmutasa Šabasevičiusa czy Alwidy Bajor. Wśród dramatów nie zabrakło również „Szewców” – „naukowej sztuki ze śpiewkami w trzech aktach” z 1934 roku, którą na język litewski przetłumaczyła Irena Aleksaitė.

Litewski Narodowy Teatr Dramatyczny zorganizował czytanie „Szewców” po raz drugi. 26 września 2015 r. w ramach obchodzonego w Polsce Roku Witkiewiczów dramat zabrzmiał w reżyserii Povilasa Makauskasa. Tym razem za reżyserię zabrał się młody twórca Antanas Obcarskas. W czytaniu zaaranżowanym w przestrzeni pracowni dekoracji teatru wzięli udział Algirdas Gradauskas (Sajetan Tempe), Martynas Nedzinskas (prokurator Robert Scurvy), Rasa Samuolytė (księżna Irina Wsiewołodowna Zbereźnicka-Podberezka), Remigijus Bučius (Czeladnik I), Arūnas Vozbutas (Czeladnik II), Saulius Ambrozaitis (didaskalia, pozostałe postaci). Ze względu na ograniczenia czasowe aktorzy przeczytali tylko dwa pierwsze akty oraz monolog Sajetana Tempego z III aktu sztuki.

Po czytaniu odbyła się dyskusja z udziałem teatrologa i krytyka teatralnego Helmutasa Šabasevičiusa, tłumaczki Ireny Aleksaitė, reżysera Antanasa Obcarskasa oraz gościa specjalnego z Polski – dyrektora Teatru Narodowego w Warszawie Jana Englerta.  

„Witkacy jest dla mnie ważny” – rozpoczął spotkanie H. Šabasevičius, który z twórczością polskiego artysty zetknął się przed wieloma laty, zajmując się początkowo postacią jego ojca Stanisława Witkiewicza – uznanego malarza i architekta, twórcy i popularyzatora stylu zakopiańskiego. Dziś, jak przyznał, dzięki wspomnianej publikacji dużo łatwiej jest rozmawiać o Stanisławie Ignacym. „Mam nadzieję, że dzięki takim czytaniom jak to dzisiejsze postać Witkacego będzie się stawała dla nas coraz bliższa i ważniejsza” – dodał.

Jan Englert nie krył, że Witkacy towarzyszy mu od bardzo dawna. „Ja się wychowywałem na Witkacym. Jako licealista zaczytywałem się w nim jeszcze w latach 60. Moją pierwszą dużą rolą teatralną, po pięciu latach trzymania halabardy, była rola Leona z «Matki» (reż. Erwin Axer, Teatr Współczesny w Warszawie 1970 – przyp. red.)” – mówił dyrektor Teatru Narodowego. Jak dodał, do Witkacego wrócił, prowadząc zajęcia w warszawskiej szkole teatralnej. „Witkacy służył mi jako materiał do nauki aktorstwa, ponieważ uważałem, że jest to najtrudniejsza forma uczenia się rzemiosła”.

Aktor przyznał, że początkowo Witkacy fascynował go jako człowiek, „szurnięty, jak to się mówi w Polsce”, ale z czasem przyszło też zainteresowanie jego twórczością i filozofią. „Więcej reżyserowałem niż grałem Witkacego, dlatego mogłem patrzeć na niego z boku. «Szewców» nie reżyserowałem ani nie zagrałem nigdy – ze strachu” – wyznał J. Englert. Dyrektor wspomniał również o zmianach, jakie zaszły w recepcji Witkacego w Polsce. W czasach PRL-u teatr i Kościół miały funkcje patriotyczne i polityczne, dlatego akcenty w sztukach takich jak „Szewcy” rozłożone były nieco inaczej, zaś publiczność doszukiwała się sensów pomiędzy słowami. „Dla dzisiejszej publiczności Witkacy jest błaznem. Wykształcenie internetowe, jak ja to nazywam, sprawia, że mamy dziś problem z absurdem, ironią, światem à rebours. Nasz kłopot polega na tym, że oglądamy przedstawienie, nie słuchając tekstu. Ucząc w szkole, mam problem z namówienie studentów, aby posłuchali swojego partnera na scenie” – mówił J. Englert. Odniósł się w ten sposób do litewskiego czytania, które zrobiło na nim duże wrażenie. Zwrócił się do twórców: „Dziś, dzięki wam, usłyszałem Witkacego, mimo że nie znam języka. (…) Słuchając was, przyszło mi do głowy, a może by tak zrobić «Szewców»” – powiedział.

„Jako reżyser zastanawiam się, dlaczego taka forma podawania Witkacego jest najlepsza. Bo odbiera pokusę bycia bardziej dowcipnym i absurdalnym, bycia lepszym od autora. A to jest najczęstsza przyczyna porażek inscenizacji Witkacego” – dodał aktor.

Oryginalny język Witkacego, jego neologizmy i nietypowe połączenia wyrazowe są nie lada wyzwaniem dla tłumacza. Irena Aleksaitė wyznała, że była to bardzo ciężka praca. „Witkacy znał bardzo dużo języków i bardzo łatwo nimi operował. Wkładał do tekstu słowa z innych języków, ale też je spolszczał. Szukałam w internecie, w różnych słownikach, było z tym bardzo dużo technicznej pracy” – przyznała tłumaczka. To, co okazało się całkowicie nieprzetłumaczalne, to Witkacowskie przekleństwa. „Siedzialam i wymyślałam je” – powiedziała I. Aleksaitė.

Reżyser czytania Antanas Obcarskas przyznał, że propozycja zrobienia „Szewców” wypłynęła od dyrektora Litewskiego Narodowego Teatru Dramatycznego Martynasa Budraitisa. „Wziąłem tekst, zacząłem czytać, zasnąłem, wziąłem znowu, odłożyłem itd. Czytałem go ok. półtora miesiąca” – powiedział. Reżyser stwierdził, że dramat pełen jest słownej ekstrawagancji, że przeplatają się w nim języki i ideologie trzech klas społecznych oraz relacje osobiste, miłość, emocje, erotyka, przemoc i frustracja. „Bardzo ciekawie się to czyta” – dodał.

Jan Englert, który pochwalił Obcarskasa, stwierdził na koniec: „Dobrze zrobić Witkacego to jest trampolina do czegoś więcej. Dlatego pan dzisiaj dla mnie bardzo dobrze zadebiutował”. W trakcie rozmowy wspomniał również o innej sztuce Witkacego – „Onych”, którą polecił wszystkim zebranym. Dramatem zainteresował się A. Obcarskas, a I. Aleksaitė dodała, że chętnie go przetłumaczy.

„Reżyserując Witkacego, trzeba jednak skracać. On, ponieważ malował i pisał po narkotykach, nie zawsze panował nad całością” – przestrzegł Jan Englert.

Na podstawie: inf. wł.