Litwa przegrała z Polską 2:3


Podczas meczu hokejowego Litwa-Polska, fot. wilnoteka.lt
W niezwykle zaciętym i ostrym meczu hokejowych mistrzostw świata Dywizji IB, rozgrywanych w Wilnie, gospodarze ustąpili faworytom turnieju 2:3. Oba zespoły poznały wcześniej smak sukcesu - w meczach inauguracyjnych Litwa pewnie pokonała Holendrów 4:0, Polska zaś wręcz rozgromiła Rumunię 7:0. Litwini wyszli na lód podbudowani sukcesem i żądni rewanżu za ubiegłoroczną porażkę na tychże mistrzostwach - biało-czerwoni wygrali wówczas 5:0. Tym razem jednak spotkanie miało dość wyrównany charakter, czasami bardzo emocjonalny, nawet agresywny. Niewielka przewaga była po stronie gości, ale ci częściej siadali na ławce karnej. Gospodarzom nie uznano pierwszego gola, co maksymalnie rozbudziło emocje na lodzie i na trybunach. Gościom z kolei - po dłuższej naradzie sędziów - uznano ich trzecią bramkę na wagę dwóch punktów. Po meczu Litwini nie kryli więc żalu, że "zostali pozbawieni zwycięstwa", na które zasłużyli, i że to dla nich miało być 3:2...
Od pierwszej tercji zawiązała się wyrównana walka, choć Polacy przeważali i już w drugiej minucie wykorzystali zamieszanie przed bramką Litwy - Leszek Laszkiewicz pokonał świetnie broniącego w tym meczu Mantasa Armalisa. Litwini rzucili się do odrabiania straty, ale polska obrona była wyjątkowo skuteczna, nawet gdy dwa razy przyszło grać Polakom w osłabieniu. Dopiero na 3 minuty przed końcem tercji Litwini strzelili gola, który jednak nie został uznany - polska bramka była zruszona z miejsca. Trybuny Siemens Areny eksplodowały niezadowoleniem litewskich kibiców, co jeszcze bardziej zaogniło i tak dość agresywną grę obu drużyn. Polacy mieli jeszcze parę okazji do podwyższenia wyniku, ale zabrakło szczęścia.

Po przerwie emocje nie opadły. Polacy już nie mieli takiej przewagi, coraz częściej puszczały nerwy, gorąco było zarówno pod bramką polską, jak i litewską. Litwini nabrali pewności siebie, ale nie szły im dalekie rzuty. Także gospodarze zaczęli zbierać kary - przewagę jednego zawodnika skrzętnie wykorzystali "czerwoni" (w biało-czerwonych strojach tym razem grała drużyna Litwy!) i w 27. minucie do 2:0 dla Polski podwyższył wynik Krzysztof Zapała. Kilka minut później na ławce kar wylądowało aż dwóch Polaków. Pozostała trójka polskich zawodników została zamknięta przez Litwinów przed własną bramką. Ostatecznie, po dłuższym oblężeniu, z udanego podania Dainiusa Zubrusa w 35. minucie gry Donatas Kumeliauskas celnym rzutem zdobył kontaktowego gola dla Litwy. Parę minut później minimalnie chybił Arnoldas Bosas.

W trzeciej tercji gra się nieco uspokoiła, ale więcej chaosu było w poczynaniach obu drużyn. Po 8. minutach nietypowego gola z powietrza zdobył dla Polski Grzegorz Pasiuta, sędziowie przez dłuższą chwilę zastanawiali się, czy można go uznać, ostatecznie jednak grę wznowiono z centrum lodowiska. Litwni do końca jednak nie tracili nadziei, podbudowani faktem, że udało im się nawiązać równorzędną walkę ze znacznie wyżej notowanym przeciwnikiem. Na półtorej minuty przed końcem spotkania litewski trener Bernd Haake wycofał bramkarza - szósty zawodnik w polu okazał się przydatny i pomógł Litwinom strzelić jeszcze jedną honorową bramkę w przedostatniej minucie. Na listę strzelców wpisał się Darius Pliskauskas. Była również chwila grozy, gdy odbity prawie sprzed polskiej bramki krążek poleciał w kierunku pustej bramki litewskiej i minął ją zaledwie o kilkanaście centymetrów... 

Ogółem hokeiści Polski oddali w tym meczu 30 rzutów do bramki Litwy, Litwini strzelali częściej - 35 razy - ale mniej skutecznie. Polacy byli też bardziej agresywni - spędzili aż 14 minut na ławce kar, podczas gdy Litwini - zaledwie 6 minut. Najlepszym zawodnikiem polskiej drużyny został uznany strzelec pierwszej bramki Leszek Laszkiewicz, litewskiej zaś - kapitan i największa gwiazda litewskiego hokeja Dainius Zubrus, którego asysty pomogły w zdobyciu obu litewskich bramek. Wspaniały mecz na żywo oglądało ponad 6 000 kibiców, co można uznać za rekord w kraju, w którym - poza koszykówką - sport (w tym gry zespołowe) nie budzi większych emocji. 

"Miałem niezwykłą satysfakcję zanurzyć się w atmosferze prawdziwego hokeja, którą tworzyli zarówno zawodnicy, jak i kibice. Litewska drużyna walczyła o każdy centymetr lodowiska. Polakom nie zawsze udawało się realizować moje założenia, jednak zobaczyłem prawdziwy charakter tej drużyny i wolę walki do końca. Taki powinien być dobry hokej. Pozytywnie zaskoczyła mnie atmosfera i zainteresowanie tą dyscypliną w Wilnie. Cieszę się, że geografia hokeja się rozszerza. Litwinom udawały się szybkie kontry z każdej pozycji, co jest dowodem nowoczesności litewskiego hokeja" - podsumował po meczu polski trener (dwukrotny mistrz świata z drużyną Rosji) Igor Zacharkin.

Trener reprezentacji Litwy Bernd Haake przyznał, że Polska zasługuje na grę w wyższej dywizji, będącej zapleczem hokejowej elity, ale zaznaczył, że w tym meczu jego podopieczni nie ustępowali Polakom. Ubolewał, że nie obyło się bez błędów sędziowskich: Skoro pierwszy gol Litwinów nie został uznany, to dlaczego na ławce kar nie wylądował polski bramkarz, który - co oczywiste - chwilę wcześniej zruszył z miejsca własną bramkę? Dainius Zubrus także przyznał, że początkowo litewscy hokeiści odczuwali psychiczną presję pod wpływem gry z drużyną uznawaną za faworyta turnieju, jednak szybko się z tej presji wyzwolili i udowodnili, że mogą równorzędnie grać i wygrywać z każdym uczestnikiem tego turnieju.

Na podstawie: Inf.wł.

Komentarze

#1 do giesmynas gdzie jesteś?

do giesmynas
gdzie jesteś?

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.