Litwa a rocznica bitwy pod Grunwaldem


Inscenizacja bitwy pod Grunwaldem
Samodzielnie i hermetycznie. Z własną interpretacją historii i z niemałym zaangażowaniem, uwzględniając wciąż mocno odczuwalny na Litwie kryzys gospodarczy.
Sami sobie poradzimy
Na Litwie program obchodów 600-lecia bitwy pod Grunwaldem został zatwierdzony jeszcze w 2008 roku, ale kryzys gospodarczy bezlitośnie skorygował te plany. Nie udało się zrealizować wysokonakładowego filmu "Grunwald. Zwycięstwo żelaza", który jak planowano, miał wejść na ekrany jeszcze w roku 2009, kiedy to hucznie świętowano milenium Litwy. Koszty produkcji filmu miały siegnąć 20 mln litów, nikt jednak nie zechciał wspomóc litewskiej superprodukcji, mimo że współproducentów poszukiwano i w Polsce, i w Niemczech, i na Białorusi.

Z innymi pomysłami było lepiej. Na Litwie kulminacyjnym momentem obchodów 600-lecia bitwy pod Grunwaldem był 6 lipca, kiedy to Litwini obchodzili jedno z najważniejszych świąt narodowych - Dzień Państwowości Litwy, czczony równolegle z Dniem Koronacji Króla Mendoga. Wszystkie tegoroczne uroczystości tego święta państwowego przebiegały pod hasłem 600-lecia bitwy pod Grunwaldem. Tego dnia na wileńskim placu Katedralnym odbyło się inscenizowane pożegnanie wielkiego księcia litewskiego Witolda wyruszającego ze swoim wojskiem pod Grunwald. Pożegnaniu towarzyszyły historyczne pieśni litewskie, tańce dworskie, bicie w bębny. W roli Witolda wystąpił 39-letni kapitan wojska litewskiego Donatas Mazurkevicius, bardzo skrupulatnie wybrany w poważnym castingu. Oficer ten odegrał też rolę Witolda w tegorocznej inscenizacji bitwy na Polach Grunwaldzkich. Inscenizacje bitwy pod Grunwaldem odbywają się w Polsce co roku, litewskie ekipy uczestniczą w nich od kilku lat, ale tegoroczna inscenizacja będzie jedną z najważniejszych! Po raz pierwszy bowiem rolę Witolda odegra Litwin.

Pod Grunwaldem Litwini i Polacy walczyli razem, ale ostatnio w Wilnie walczyli przeciwko sobie. Na szczęście tylko w towarzyskim meczu piłkarskim Lechia Gdańsk - Żalgiris Wilno, zorganizowanym m.in. z okazji rocznicy bitwy pod Grunwaldem. Żalgiris to Grunwald, a Lechia to pierwotna nazwa Polski. Jak przystało na dawnych koalicjantów mecz Żalgirisów z Lechitami zakończył się remisem 0:0, ku rozpaczy kibiców.

To jeszcze nie koniec
Z okazji 600-lecia Grunwaldu Litwini zainaugurowali bieg Grunwald-Wilno, w którym bierze udział kilku najważniejszych litewskich sportowców. 18 lipca Wilno powita swych maratończyków przy moście Mendoga. W przyszłym tygodniu wyruszą dwie ekipy litewskich alpinistów do Kirgizji. Jeden ze szczytów - Tien-Szan (4850 m) - nosi nazwę "Grunwald", a 14 litewskich alpinistów planuje go zdobyć, dedykując wyprawę sześćsetnej rocznicy bitwy pod Grunwaldem. A więc imprez rocznicowych z okazji 600-lecia bitwy pod Grunwaldem można zliczyć niemało.

Za Żalgiris!
Na Litwie wstyd nie wiedzieć, że Żalgiris to nazwa najmocniejszego trunku, 75-procentowej nalewki warzonej wedle starych tradycyjnych litewskich receptur, litewska duma i jeden z firmowych litewskich produktów eksportowych. Z okazji 600-lecia bitwy pod Grunwaldem firma produkująca nalewkę przygotowała serię limitowaną, ozdobną, która dobrze się sprzedaje. Pomysłów na wódki Grunwald było więcej, ale dobry stary Żalgiris nie ma równych. Nie ma też zacniejszego toastu niż wznoszony Żalgirisem za owo wspólne zwycięstwo oręża polsko-litewskiego sprzed sześciuset lat, gdyby nie smutny fakt. Nie było mianowicie żadnych wspólnych polsko-litewskich obchodów bitwy pod Grunwaldem. Oczywiście, w obchodach w Polsce bierze udział prezydent Litwy Dalia Grybauskaite i mówi się tam o wspólnej przeszłości i przyszłości, jednak nie przekłada się to na większe wspólne obchody.

Bardziej zawzięci mogą się wybrać do Litewskiego Muzeum Narodowego, by nad wspaniałą makietą rozłożoną na 20 metrach kwadratowych podumać o wspólnej polsko-litewskiej potędze militarnej. Pomysłodawcy i realizatorzy wileńskiej makiety twierdzą, że jest ona nie tylko największa, ale też najbardziej wiarygodna w świecie.

Makieta przedstawia wielce dramatyczną scenę bitwy pod Grunwaldem - śmiertelny cios zadany Krzyżakom. Według litewskiej historiografii Krzyżacy pod Grunwaldem zostali pokonani dzięki przebiegłemu manewrowi Witolda Wielkiego, który wycofał się z pola walki, by ponownie i z zaskoczenia zaatakować wroga. Polskie źródła mówią, że skrzydło litewskie rzuciło się do ucieczki i mimo potężnego krzyku Witolda nie udało się go zatrzymać. Sytuację uratowały trzy pułki smoleńskie, które pozostały na placu boju i za cenę ogromnych strat dały czas polskim chorągwiom na przegrupowanie.

W szczegółach tkwi diabeł…, czyli litewskie spojrzenie na Grunwald
Litwini sami przyznają, że dopiero od parunastu lat Grunwald głębiej zakorzenia się w litewskiej świadomości narodowej. Ale nadal nazwa Żalgiris bardziej się kojarzy z nazwą wspomnianego litewskiego trunku lub klubu sportowego, niegdyś koszykarskiej dumy Litwy. Niedawny sondaż jednej z litewskich telewizji, przeprowadzony w kilku małych miasteczkach, wykazał, że Litwini nie bardzo potrafią powiedzieć, czym była bitwa pod Grunwaldem i w jakim kraju przebiegała (większość twierdziła, że na Litwie lub na Białorusi). Na pewno jednak każdy na Litwie wie i obudzony w środku nocy bez zastanowienia odpowie, kim był książę Witold. Litewskim bohaterem narodowym. Czemu nie? Problem w tym, że jak przyznają litewscy historycy, Litwini, mówiąc o Grunwaldzie i Witoldzie, kreślą wyraźną hierarchię - Witold to bohater, a bitwa pod Grunwaldem to jedynie jedno z wielu przejawów jego bohaterstwa. Dla Litwinów Witold stał się główną postacią bitwy pod Grunwaldem, a Władysław Jagiełło, czy jak wolą inni Jogaila, jest oceniany bardzo negatywnie.

Do dziś w wielu relacjach o bitwie pod Grunwaldem mówi się o tym najważniejszym wydarzeniu w historii Litwy, lecz pomija cząstkę historii polsko-litewskiej. Zresztą zupełnie podobnie jak Polsce, gdzie również mówi się wyłącznie o zwycięstwie polskiego oręża. Na Litwie jest prawie 30 pomników wielkiego księcia litewskiego Witolda, nie ma żadnego upamiętniającego bitwę pod Grunwaldem. Przed stu laty, w roku 1910, z różnych oczywiście przyczyn, delegacja litewska, mimo zaproszenia, nie wzięła udziału w polskich obchodach pięćsetnej rocznicy bitwy pod Grunwaldem. Litewski historyk Darius Staliunas przyznaje, że "od drugiej połowy XIX wieku, a później w okresie międzywojennym, litewska świadomość historyczna była świadomością antypolską i obchodzić wydarzenia, w których uczestniczono wspólnie z Polakami, było kwestią trudną i skomplikowaną". Dzisiaj jest lepiej, ale jednak myślenie sprzed stu lat wciąż pokutuje w Litwinach i, jak się okazuje, jedynie nieznacznie ewoluowało.

Niektórzy Litwini zauważają jednak, że społeczeństwu litewskiemu brakuje rzetelnej wiedzy o bitwie pod Grunwaldem, jak i innych wydarzeniach historycznych. Dobrze pomyślane obchody sześćsetnej rocznicy bitwy mogłyby się przyczynić do należytego wychowania patriotycznego i zbliżenia obojga narodów. Wszak bitwa pod Grunwaldem jest określana jako bitwa narodów i jest symbolem jednoczącym owe narody. I nie musiałby Tomas Venclova ubolewać, że "Litwini są uwikłani w stały konflikt z Rosjanami, Polakami i Żydami oraz wyobrażają sobie, że są otoczeni wrogami, którzy im szkodzą". Tomas Venclova oskarża Litwinów, że od czasów powstałego 22 lata temu niepodległościowego ruchu Sajudis "przyzwyczaili się myśleć jedynie w kategoriach narodowościowych, a w kraju zapanował niekwestionowany prymitywny nacjonalizm". "Naród, według tych filozofów, jest bardzo słaby i natychmiast zginie, jeżeli nie jest ogrodzony płotem, najlepiej z drutu kolczastego" - oburza się Venclova. A ponieważ cytuje słowa litewskiego intelektualisty, przyznajmy, bardziej lubianego w Polsce czy za granicą niż w samej Litwie litewski portal Delfi, to wypada być dumnym i wierzyć, że nie wszystko na Litwie stracone. Rozbawienie ogarnia na myśl o niewątpliwym oburzeniu części użytkowników portalu Delfi, którzy już się przywyczaili do dość skrajnego i nacjonalistycznego tonu wypowiedzi portalu. Komentarze w Delfi do wypowiedzi Venclovy trzeba jednak opuścić, by nie popsuć sobie dobrego nastroju…

Jest jak jest
Obchody sześćsetnej rocznicy Grunwaldu niedługo przejdą do historii. Niewiele się zmieni. Optymizmem napawa propozycja marszałek litewskiego sejmu Ireny Degutiene, by rok 2013 ogłosić Rokiem Powstania Styczniowego, wydarzenia przecież bardzo ważnego w historii Polski i Litwy. To pomysł znaczący i jeśli go mądrze zrealizować, mógłby się przysłużyć i Polsce, i Litwie. I Polakom, i Litwinom.

Nie ciągnie wilka do lasu
Czy wielu Litwinów wybiera się do Polski z okazji rocznicy? "O Litwie dalibóg mniej wiem niż o Chinach" - to wciąż aktualne zawołanie. O Polsce współczesny Litwin wie jeszcze mniej. Na pewno jednak doskonale zna opowieści o fatalnym stanie polskich dróg. Nic to, że Polska na ich poprawę wydaje miliardy. Co prawda dróg wiodących nie na Wschód, ale  w kierunku Euro 2012. Turystycznie Litwini Polskę dopiero odkrywają. Przez pryzmat sklepów i tańszej żywności czy nieco tańszych wakacji. Dotychczas Polska dla Litwinów była jedynie krajem tranzytowym w drodze do Europy i raczej uciążliwym balastem na tej drodze.

Jeśli ktoś zamknie oczy i w dniach 15-18 lipca wybierze się jednak na Pola Grunwaldzkie, utwierdzi się w przekonaniu, że gorzej być nie może. Przewiduje się, że na Pola Grunwaldzkie przyjedzie około 200 tysięcy osób. Uwzgędniając niezbyt rozbudowaną w tym regionie infrastrukturę dróg, można się spodziewać wielu trudności związanych z dojazdem. Nieprzypadkowo ostrzegano, by zaniechać wyjazdów samochodami, a wybrać się pociągami czy autobusami.

Polacy górą!
Litewscy Polacy pojechali rowerami. Teraz wilnianie kibicują dwóm stosunkowo licznym wyprawom rowerowym, jednej harcerskiej pod przewodnictwem ks. hm. Stańczyka, drugiej Klubu Włoczęgów Wileńskich. Pierwsi są już na Polach Grunwaldzkich, drudzy na przedpolach. Harcerze pokonali ponad 1200 kilometrów, zgodnie z kierunkiem litewskich wojsk w 1410 roku.

W Krakowie i na Polach Grunwaldzkich jest prezydent Litwy Dalia Grybauskaite. Wczoraj Grybauskaite swoje przemówienie odczytała po polsku i nawiązała do wspólnego polsko-litewskiego zwycięstwa sprzed sześciuset lat. "Kiedy nasze dwa wielkie narody, zjednoczone jak nigdy dotąd, przystąpiły do bitwy pod Grunwaldem, ich więź skonsolidowała również narody sąsiednie (...), a i teraz nasze narody mają wszelkie przesłanki ku temu, by razem działać, dążyć i zwyciężać" - mówiła. Jeśli nie są to jedynie kurtuazyjne oficjalne wypowiedzi władz, dobrze wróżą na przyszłość.

Wszystko pozostaje kwestią czasu. Oby nie przyszło czekać kolejne sześćset lat.

Komentarze

#1 kkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk

kkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk

#2 A północny - wschód i

A północny - wschód i północny zachód Polski jeżeli chodzi o drogi jest rzeczywiście zaniedbany bo to były Prusy Wschodnie i po 1945 r. komuna mało tam inwestowała (oprócz miast - portów nad Bałtykiem). Komuniści zakładali tam PGR-y i dlatego jest tam taka bieda. Osiedlano tam polskich chłopów ale dawano im mało ziemi lub wcale i kierowano do PGR-ów jak do kołchozów. No i wywieziono tam Ukraińców z Bieszczad w ramach akcji ,,Wisła" z 1947 r. Po 1989 r. PGR-y zlikwidowano a ziemi ludziom nie rozdano tylko wystawiono na sprzedaż. Kto miał pieniądze to sobie kupił po 10 - 100 hektarów a biedni mieszkają w pobliżu zdewastowanych PGR-ów i żyją z zasiłków.Najlepiej zagospodarowane jest Południe Polski (Śląsk,Małopolska, Podkarpacie) i Wielkopolska na Zachodzie, też Lubelskie i Świętokrzyskie. Są tam gospodarstwa rolne ,,z dziada pradziada", które przetrwały i zabory i komunę, bo komuna bała się partyzantki antykomunistycznej i zrezygnowała tam z kolektywizacji. Ostatniego partyzanta z partyzantki antykomunistycznej, który ukrywał się w lesie na lubelszczyźnie bezpieka zabiła w 1963 r. ! A wtedy to już była opozycja polityczna ! Na Mazowszu są nieurodzajne ziemie. Jak ktoś chce zwiedzać Polskę to najładniej jest właśnie na Południu ! Polecam Jurę Krakowsko - Częstochowską (zamek w Pieskowej Skale),Kraków, Kazimierz nad Wisłą, muzeum - pałac w Pszczynie,Zakopane, Łańcut, Jarosław, Krasiczyn,Przemyśl, Zamość.

#3 Gdybym wiedział wcześniej o

Gdybym wiedział wcześniej o tych chorych ustawach antypolskich to pojechałbym w lipcu na inscenizację pod Grunwald i zaciągnął się do krzyżaków. Naostrzyłbym miecz na szlifierce i ci rycerze z polskich chorągwi zrobiliby tak samo ale wielkiego księcia byśmy nie ruszali - ,,Mazurkevicius" - toż to przecie ,,Mazurkiewicz" - albo go zlituanizowali albo to był Polak a nie Litwin. To by była inscenizacja ! Litwini uciekaliby na nogach aż do Kłajpedy ! ,,Przebiegłe manewry" to Oni stosują do dzisiaj ! A w Polsce jest taki żart: Jakby krzyżacy wygrali wtedy pod Grunwaldem to byśmy mieli więcej autostrad ! Trochę mi jednak żal Litwinów po tym co Pani napisała. Oni są naprawdę biedni umysłowo. Trzeba im pokazywać jak wygląda świat i może wtedy się ucywilizują.

#4 Kiepsko z nami. Kloca sie

Kiepsko z nami. Kloca sie Litwini z Polakami, nie chca gadac. Polacy ignoruja Litwinow, niczego nie widza. Cieszy sie nasz wschodni sasiad. Oj cieszy sie. Ale zle to wrozy na przyszlosc, oj zle

#5 Pani Edyto dziękuję za ten

Pani Edyto dziękuję za ten reportaż. Wiele mi uzmysłowił i parę rzeczy wytłumaczył. W Polsce rzadko mówi się o tym innym pojmowaniu historii przez Litwinów i przepraszam, ogromnej wrogości wobec naszych polskich autorytetów historycznych. Szkoda że tak jest, ale dobrze, że Pani nie atakuje LItwinów . Bardzo ciekawe refleksje, pozdrawiam Panią i Wilnotekę Jerzy Andrzejewski z Bydgoszczy

#6 Pochwała dla Edyty

Pochwała dla Edyty Maksymowicz za ten spokojny i rzeczowy artykuł. Szkoda że poglądy T.Venclowy nie
znajdują szerszego uznania, a mnie się wydaje że ograniczają się do kręgu inteligencji. Pomysł z obchodami Powstania Styczniowego bardzo dobry, warto byłoby zadbać aby historycy dali mu właściwą oprawę i nie potraktowali jako okazji do jałowych polemik i popisów polemicznych inspirowanych przez polityków.
Jur

#7 Hej, gdyby nie Litwini, nigdy

Hej, gdyby nie Litwini, nigdy bysmy tej bitwy nie wygrali. Proste. Tulipan II.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.