Maciek Cieśla. "Przyjaciel z drogi życia" papieża Franciszka


Maciej Szymon Cieśla, fot. mscstudio.pl
Jeszcze do niedawna świat nie wiedział o Maćku Cieśli. Po środowym przemówieniu papieża do wiernych z "okna papieskiego" w Krakowie, wszyscy chcieli poznać jego historię. Młodzi ludzie zgromadzeni przy ulicy Franciszkańskiej i rzesze przed ekranami telewizorów czy komputerów spodziewali się żartu ze strony papieża, a on zaczął tak: "Pozdrawiam Was, widząc w Was tyle entuzjazmu i tyle radości. Ale teraz muszę wam powiedzieć coś, co troszkę zasmuci wasze serca. Proszę was o ciszę. To jest historia życia jednego z was. Maciek Szymon Cieśla miał niewiele więcej niż 26 lat...". Miał, bo zmarł 2 lipca tego roku, na parę tygodni przed rozpoczęciem Światowych Dni Młodzieży, których był jednym z głównych wolontariuszy.
"Maciek jest jedną z tych osób, o które podczas przygotowań do Światowych Dni Młodzieży Pan Bóg upomniał się przez cierpienie. Nie był jedyny, który przeszedł przez trudny proces choroby, ale tylko jego ofiara była totalna i całkowita" - mówi ks. Grzegorz Suchodolski, sekretarz generalny KO ŚDM. Maciej Szymon Cieśla - 27-letni projektant komunikacji wizualnej, wielokrotnie nagradzany - do Komitetu Organizacyjnego ŚDM trafił w 2014 roku poprzez ogłoszenie o wolontariacie, które zobaczył na uczelni. Rok później dowiedział się, że jest chory, a dzień przed Wigilią dostał wyniki badań wskazujące na złośliwego raka kości. Potem amputowano mu nogę. W marcu 2016 r. lekarze postawili kolejną diagnozę - przerzuty na płuca. Dali mu miesiąc życia.

Do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie nie dożył paru tygodni. Czekał na nie. Do końca miał nadzieję. To o nim mówił papież Franciszek z "okna papieskiego". Aby móc w pełni poświęcić się przygotowaniom do spotkania z Ojcem Świętym Maciek zwolnił się z dotychczasowej pracy i w grudniu 2014 roku dołączył do zespołu grafików ŚDM. To właśnie spod jego ręki wyszły wszystkie znaki graficzne i filmy "Minutka z ŚDM". Był on autorem projektów m.in. widocznych na ulicach Krakowa flag z wizerunkami św. Jana Pawła II i św. Faustyny. Odznaki pielgrzyma jego właśnie autorstwa ma każdy z pielgrzymów w Krakowie.

Nie był mocno związany z Kościołem, wręcz przeciwnie: przyszedł dosyć 
zrażony do Kościoła. A mimo wszystko chciał tu pracować. "Kiedyś powiedział mi: wiesz, Monia, jestem tu, bo ja chcę jeszcze uwierzyć, że w Kościele jest coś dobrego" - opowiada Monika Rybczyńska, zajmująca się grafiką w Komitecie Organizacyjnym.
 
Kłopoty ze zdrowiem zaczęły się we wrześniu 2015 roku, zaczęło boleć kolano, łękotka. Maciek nie bardzo się tym przejmował, chociaż nie wiedział do końca, skąd ten ból: nic takiego się nie stało, nie miał żadnego urazu. Już w listopadzie, prezentując dział graficzny, chodził o kulach. "Wyglądał jak Dr. House" - opowiada Monika - "Kiedy potem prosiliśmy o modlitwę za Maćka, wszyscy go dobrze pamiętali, właśnie przez te kule".
 
Potem były badania, podejrzenia raka, biopsja. Wreszcie potwierdzenie. Chemia, jedna za drugą. Tata Maćka poprosił na początku choroby, żeby nie zostawiać go bez pracy, dawać mu zadania, które będzie mógł wykonywać z domu i Maciek, przyjmując chemię, pracował. Dostawał tyle chemii, ile to było możliwe. A mimo to stan nogi wciąż się pogarszał, nastąpiły przerzuty do płuc. Dusił się. Leki nie działały. 
 
"To, co Maciek dał Komitetowi Organizacyjnemu poza pięknymi graficznymi pracami, to ufność, że Pan Bóg jest większy od ludzkich słabości i niemocy, że może je przemienić. W trakcie swojej pracy w Komitecie stał się osobą wierzącą i ufającą Bogu: potrafił przyjmować swoje cierpienie, przyznawać się do krzyża i stał się w tym dla nas nauczycielem" - podsumowuje ks. Suchodolski. 
 
1 marca Maciek opublikował na facebooku animację przygotowaną przez niego na ''Studniówkę z rakiem". "Dokładnie sto dni temu dowiedziałem się, że niektóre komórki w moim organizmie postanowiły się zbuntować: zmutowały i przekształciły się w nowotwór złośliwy kości udowej. Okazało się, że poza tym, że są złośliwe, lubią podróżować i miesiąc później najechały moje płuca liczniej niż Polacy odwiedzają Chorwację podczas wakacji" - mówił z dystansem do swojej choroby w animacji "100 dni ONKO".

100-ONKO from Maciej Szymon Cieśla on Vimeo.

W maju pisał: "Jak szybko zmieniają się życie i priorytety... i jak mamy najróżniejsze marzenia. Jedni marzą o karierze i sławie, awansie, nowej pracy, wielkim majątku, czy nawet o tym by największa impreza tego roku w Krakowie (ŚDM) okazała się sukcesem... Ja od 150 dni marzę o jednym... Chciałbym po prostu żyć". 

"Jesteśmy w Komitecie przekonani, że Pan Bóg dał mu nas na ten czas choroby, skierował go do pracy w Komitecie właśnie po to, żeby mógł ten czas przeżyć w otoczeniu ludzi wierzących i ufających Panu Bogu. Że tak chciał go do siebie przeprowadzić, przez tę wspaniałą wspólnotę ludzi pracujących przy Światowych Dniach Młodzieży" - mówi ks. Grzegorz Suchodolski.

W czerwcu Maciek przeszedł operację amputacji nogi, ale później było tylko gorzej. Nie jadł, popadł w depresję. Chore płuca nie pozwalały mu dużo mówić. Za to mógł pisać sms-y, wiadomości na Facebooku. Stale w kontakcie. Niedługo po amputacji miał atak, nie mógł oddychać, trafił do z powrotem do szpitala. Napisał znajomym: jeszcze nigdy nie było tak źle. 

"Od początku czułam, że to był plan Pana Boga, że on się tu znalazł. Bo ŚDM to jest taki projekt, w którym patrzysz na człowieka inaczej niż w innych firmach. Sfera duchowa jest tu bardzo mocna - a tego w świeckich firmach zazwyczaj nie ma. Modliliśmy się, pościliśmy. I to było takie mocne. Czuć było jedność. To są owoce tej choroby: wcześniej w pracy bywało różnie, każdy był z innego miejsca, były między nami podziały. Maciek nas bardzo połączył" - podsumowuje Monika Rybczyńska.  

Maciej Szymon Cieśla zmarł 2 lipca 2016 roku. "Wszystkie te rysunki na flagach są jego. Obrazy świętych patronów, odznaki pielgrzymów, które ozdabiają miasto. Właśnie w tej pracy odnalazł swoją wiarę" - powiedział wczoraj z "papieskiego okna" w Krakowie Ojciec Święty - "Chciał żyć podczas przyjazdu papieża. Miał zarezerwowane miejsce w tramwaju papieża" - mówił Franciszek, prosząc zgromadzoną młodzież o chwilę ciszy i modlitwę za "przyjaciela z drogi życia".

Maciej pozstawił po sobie ogrom namacalnych prac i takie oto życzenia: "Życzę Wam, żebyście cieszyli się życiem, bo każdy dzień jest piękny, a my nie zawsze w natłoku obowiązków dostrzegamy, jak bardzo jesteśmy szczęśliwi".



Na podstawie: krakow2016.com, TVP.info