Marsze Niemilczenia


Fot. boz.org.pl
W proteście przeciw przemocy wobec zwierząt i niereagowaniu na tę przemoc przez prokuraturę i sądy w kilku miastach Polski odbyły się Marsze Niemilczenia. W Gdańsku i Łodzi na marsz przyszło około tysiąca osób. Marsze odbyły się też w Krakowie, Poznaniu, Kaliszu i Lublinie. Powodem były nagłośnione ostatnio przypadki znęcania się nad zwierzętami.
Znęcanie najczęściej polega na skrajnym zaniedbaniu: w źle prowadzonych schroniskach, przez hodowców psów rasowych i rolników, którzy zwierzęta gospodarskie głodzą, nie leczą i trzymają w niehumanitarnych warunkach. Mimo że ustawa o ochronie zwierząt uznaje za znęcanie się "utrzymywanie zwierząt w niewłaściwych warunkach bytowania", policja i prokuratura często umarzają takie przypadki zgłaszane przez obrońców zwierząt, a zwierzęta pozostają u znęcającego się nad nimi właściciela.

Sprzyja temu bierność Inspekcji Weterynaryjnej, która - według ustawy - ma stać na straży ustawy o ochronie zwierząt, a także brak precyzyjnych przepisów dotyczących prowadzenia i kontroli schronisk dla bezdomnych zwierząt. Gminy, w ramach ustawowego obowiązku "zapewniania opieki bezdomnym zwierzętom oraz wyłapywania ich", zawierają umowy z osobami prowadzącymi schroniska w ramach działalności gospodarczej, a wiec dla zysku. I nie kontrolują, co dzieje się ze zwierzętami, a te często po prostu znikają.

Według raportu Fundacji dla Zwierząt Agros tylko w jednym schronisku przez rok, według oficjalnych danych gminy, umieszczono 1500 psów i zapłacono za to, z czego w niewyjaśniony sposób zaginęło 1200. W innym schronisku, gdzie także znikały psy, okazało się, że wyrabiano z nich smalec. Według raportu Fundacji Agros zatytułowanego "Stanowisko prokuratury i sądów w sprawach bezdomnych zwierząt, 2004-2009", nigdy nie udało się pociągnąć do odpowiedzialności gminnych funkcjonariuszy za brak kontroli nad przekazywanymi schroniskom pieniędzmi. Ani prowadzących schroniska - za znęcanie się nad zwierzętami. Prokuratury sprawy umarzają lub w ogóle ich nie podejmują. Rocznie, według danych podanych oficjalnie przez schroniska, śmierć ponosi w nim 1/4 zwierząt. Te dane nie obejmują zwierząt, które wyparowały ze statystyki.

Organizacje obrońców zwierząt przygotowały własny projekt nowej ustawy o ochronie zwierząt. Podczas niedzielnych marszy przedstawiciele organizacji zbierali pod nim podpisy. Chcą go wnieść do sejmu jako projekt obywatelski. 

W projekcie zakazuje się prowadzenia schronisk dla zysku - mogłyby je prowadzić tylko organizacje non profit lub gminy. Bardzo szczegółowo wymienia się wszystkie zachowania, które miałyby zostać zakazane. Na przykład trzymanie psów stale na uwięzi. To samo jest z wieloma innymi przepisami. W społecznym projekcie przewiduje się obowiązek rejestrowania psich hodowli i poddanie ich rygorystycznej kontroli, a także zakaz handlu zwierzętami domowymi poza miejscem ich hodowli, czyli na targowiskach czy w sklepach zoologicznych. Dla ochrony zwierząt miałaby zostać stworzona Krajowa Inspekcja ds. Zwierząt. Dotychczasowy model, według którego humanitarnego traktowania zwierząt ma pilnować Inspekcja Weterynaryjna podległa ministrowi rolnictwa, organizacje uważają za nieskuteczny.  

Swój projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt przygotowuje też Parlamentarny Zespół Przyjaciół Zwierząt. Większość organizacji pozarządowych uznała go jednak za dalece niewystarczający - w szczególności dlatego, że pomija poprawę losu zwierząt gospodarskich.

Na podstawie: wyborcza.pl