Moniuszko i Syrokomla: połączyło ich Wilno


Fot. Wilnoteka.lt
Stanisława Moniuszkę i Władysława Syrokomlę – kompozytora i poetę, prywatnie zaś dobrych znajomych, a nawet przyjaciół – w swoisty sposób połączył spacer ulicami Wilna, zorganizowany w sobotę, 18 maja, staraniem pracowników Muzeum Władysława Syrokomli w Borejkowszczyźnie. Kierowała nimi chęć uczczenia 200. rocznicy urodzin ojca polskiej opery narodowej oraz przybliżenia miłośnikom poezji i nie tylko postaci „lirnika wioskowego”.


Na trasie od Kaplicy Ostrobramskiej, gdzie odbyły się zaręczyny młodego Stanisława z jego ukochaną Aleksandrą, uczestnicy wycieczki zwiedzili miejsca związane z obu zasłużonymi dla kultury polskiej twórcami. Nie zabrakło oczywiście domu Muellerów – teściów Moniuszki, gdzie kompozytor spędził z rodziną 18 lat swego życia, gdzie stworzył m. in. „Halkę” oraz utwory do kolejnych tomów „Śpiewnika domowego”.   

Á propos, w domu tym przez kilka  miesięcy mieszkał również Władysław Syrokomla.  

Na trasie wycieczki znalazł się też skwer z ustawionym w 1922 roku popiersiem kompozytora przy kościele św. Katarzyny. Wielu zapewne wie, że stoi ono na cokole spod „wileńskiego” pomnika Aleksandra Puszkina, niewielu chyba jednak słyszało o tym, że pierwotnie miało stanąć na nim popiersie...  Władysława Syrokomli.  

„Gdy Polska odzyskała niepodległość, zaczęto się zastanawiać nad tym, że warto by postawić pomnik jakiemuś Polakowi. Pomniki rosyjskie wycofali. No to komu? Syrokomli. Zamówili u  rzeźbiarza (Rafał Jachimowicz (Rapolas Jakimavičius) – przyp. red.) pomnik Syrokomli i przenieśli cokół puszkinowski z dzisiejszego Ogrodu Bernardyńskiego tutaj właśnie. Gdy rzeźbiarz się dowiedział, to mówi: „Nie”. A już był wykonany model popiersia Syrokomli w glinie. „Nie, mój Syrokomla na ruskich kamieniach stać nie będzie” – miał powiedzieć rzeźbiarz. Zdenerwowany zrzucił na ziemię model i ten się roztrzaskał. No i wszystko. Zostali bez bohatera. Kamienie stoją... To co zrobili? Zeszlifowali z tej górnej części cokołu napisy dotyczące Puszkina, umieścili podobną lirę, a na górze ustawili skopiowane z kościoła św. Janów popiersie Moniuszki. Dlatego właśnie pomnik ma masywny cokół i stosunkowo niewielkie popiersie. I tak się narodził pomnik Moniuszki w Wilnie. A pierwotnie Syrokomla był tu zaplanowany” – podzielił się mało znanymi okolicznościami ustawienia pomnika wielkiego kompozytora w Wilnie uczestniczący w wycieczce wileński poeta, pisarz, dziennikarz Wojciech Piotrowicz. Dodajmy, że ów pomnik Moniuszce miał być tymczasowy. Jak widać, nie ma rzeczy bardziej stałych niż rzeczy tymczasowe...  

Dawna drukarnia Zawadzkiego, gdzie wydawane były nuty utworów Moniuszki, kościół św. Janów, gdzie pracował jako organista to kolejne moniuszkowskie miejsca podczas niezwykle treściwego spaceru i na zakończenie – dom, gdzie dokonał żywota „lirnik wioskowy”.

Przedłużeniem spaceru stała się „Lira Syrokomli” –  zorganizowana już po raz ósmy impreza poetycko-muzyczna w Borejkowszczyźnie. 

„Borejkowszczyzna jest miejscem, dokąd w 1853 roku przyjechał Władysław Syrokomla. Tu spędził 9 lat swego życia, napisał około 25 utworów. Tutaj był szczęśliwy...” – mówi kustosz Muzeum Władysława Syrokomli w Borejkowszczyźnie, literaturoznawca, poeta, przewodnik dr Józef Szostakowski, który poprowadził również sobotnią wycieczkę śladami Moniuszki i Syrokomli w Wilnie.

„Syrokomla jest w Polsce nieco zapomniany. Zawsze mówimy – Mickiewicz, Słowacki, Krasiński. Wymieniamy też Norwida... Według mego pojęcia Władysław Syrokomla byłby piąty w tym szeregu” – dodaje. „No, ale kto pamięta piątego zawodnika” – żartuje.  

„Zawsze mówię, szczególnie ludziom młodym, że Syrokomla po prostu pisał wiersze. W sumie niczego nie miał, a zostawił nam tyle, że jeszcze i nam starczy. Oczywiście, ze swojej strony pielęgnujemy spościznę poety” – dzieli się przemyśleniami dyrektor Muzeum W. Syrokomli w Borejkowszczyźnie Helena Bakuło.    

„Lira Syrokomli” miała swoją kolejną odsłonę. Miejsca związane z Moniuszką i Syrokomlą w Wilnie za pośrednictwem transmisji na profilu Wilnoteki na Facebooku obejrzały rzesze widzów. Wypada życzyć, by zainteresowanie spuścizną tych dwóch twórców przybierało na sile. 


Na podstawie: inf. wł.
Zdjęcia: Paweł Dąbrowski
Montaż: Aleksandra Konina