Mundialowe wpadki marketingowe


Fot. wilnoteka.lt
Fala mundialowego szaleństwa powoli opada wśród polskich kibiców, którzy rozczarowani grą biało-czerwonych zwracają bilety na ostatni mecz, chowają do szaf czapki i szaliki z orłem i zaczynają myśleć o wakacjach poza stadionem czy ekranami telewizorów. Nadzieja, z jaką przyjęli udział polskiej reprezentacji w mistrzostwach świata, nie ominęła również producentów, właścicieli sklepów i punktów usługowych, którzy w sportowo-patriotycznym zrywie widzieli szansę na wypromowanie swojej marki lub zwiększenie utargu. Niestety, nie wszystkie pomysły speców od marketingu okazały się trafione.

Back in the U.S.S.R.?

Pierwszą mundialową wpadkę marketingową, jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem mistrzostw świata w Rosji, zaliczyła niemiecka firma Adidas. Na stronie internetowej zamieściła produkty z kolekcji odzieży sportowej, która swoim wzornictwem nawiązywała do oryginalnych strojów reprezentacji Związku Radzieckiego.

W kolekcji znalazły się damskie i męskie koszulki, szorty, sukienka, szalik oraz czapka. Koszulki miały czerwony kolor, z przodu napis Russia lub w angielskiej wersji językowej USSR oraz odpowiednio herb Rosji lub skrzyżowane sierp i młot – symbol Związku Radzieckiego.


Źródło: www.adidas.co.uk

„Dla uczczenia (piłkarskiego) turnieju w 2018 Adidas przekształcił historyczne stroje sportowe w nowoczesne przyciągające wzrok elementy mody. Ta sukienka czerpie inspiracje z pochodzących z 1991 r. strojów sportowych Związku Radzieckiego, wprowadza sportowy styl, jest uszyta z oddychającego materiału. Bawiąc się oryginalnymi detalami, letnią sukienkę ozdobiono godłem federacji, napisem USSR i numerem 11 na plecach” – tak brzmiał opis czerwonej sukienki z symbolem sierpa i młota (czyli ZSRR, a nie Federacji Rosyjskiej) oraz wspomnianym napisem w języku angielskim.

Kolekcja Adidasa wywołała burzę w mediach społecznościowych. Do sprawy odniosło się nawet litewskie MSZ. „Wciąż istnieją chorzy na «tęsknotę po imperium». Zaskakujące jest jednak, że należy do nich znany Adidas” – skomentował resort dyplomacji na swoim Twitterze. Pod wpisem rozwinęła się burzliwa dyskusja, w której jedni gratulowali marce pomysłu i pięknych koszulek, inni wyrażali swoje oburzenie. „Hej, Adidas, kiedy będzie wasza kolekcja Trzeciej Rzeszy?” – napisała jedna z komentatorek. Pojawiły się także memy z propozycjami koszulek ze swastyką.


Źródło: Twitter

Po takiej fali krytyki ze strony internautów w mediach społecznościowych, a także petycji, która żądała wycofania kolekcji, firma dość szybko zareagowała i usunęła kontrowersyjne produkty. Wydała również oświadczenie, w którym sprawę tłumaczyła niewłaściwym opisem produktów. „Wzięliśmy pod uwagę powiadomienia dotyczące opisu produktu i wyciągniemy określone wnioski. Ubrania były reklamowane jako stroje rosyjskie – tymczasem opatrzone były godłem ZSRR i angielskim skrótem USSR” – głosiło oświadczenie.

Jednak to nie w opisie produktów tkwił największy błąd. Tworząc kolekcję inspirowaną strojami radzieckich sportowców (notabene stworzonych właśnie przez niemiecką markę, tylko pozbawionych logotypu kapitalistycznego producenta), Adidas próbował prawdopodobnie wykorzystać sentyment, jakim z uwagi na olimpiadę z 1980 roku cieszy się w Rosji. Nie przewidział jednak, że w krajach regionu po niemal 30 latach od tamtego wydarzenia taki gest może zostać zinterpretowany zupełnie inaczej.

Orzeł czy reszka?

Inną wpadkę związaną z symbolami narodowymi – tym razem dotyczącą polskiej reprezentacji – ma na swoim koncie niemiecki dystrybutor browaru Gaffel Kölsch, który z okazji mundialu wypuścił na rynek limitowaną serię butelek. Na kapslach umieszczono symbole narodowe kilkunastu reprezentacji, w tym polskiej. Problem polegał jednak na tym, że orzeł pojawił się bez korony, stając się symbolem nie dzisiejszej Polski, ale PRL-u. 


Źródło: Facebook

Sprawa i tym razem poruszyła internautów. Jeden z nich skontaktował się z producentem na Facebooku, wytykając błąd i domagając się usunięcia „peerelowskich” butelek z dystrybucji. W odpowiedzi firma poinformowała, że „korona nie została wydrukowana w procesie produkcji”. Przeprosiła za to niedopatrzenie i obiecała poprawić błąd, jeśli… ponownie wyda serię. Butelki nie zniknęły zatem ze sklepowych półek, a urażeni kibice i smakosze piwa, którzy nie chcą rezygnować z walorów smakowych oferowanych przez niemiecki browar, mogą przecież wybrać inny motyw – z francuskim kogutem czy argentyńskim słońcem. Geld ist Geld, jak to mówią.


Źródło: Instagram

Polska, biało-czerwoni!

Nie tylko zachodni sąsiedzi miewają problemy z posługiwaniem się narodowymi symbolami. Również w samej Macierzy nie brakuje kreatywnych producentów próbujących w jak najbardziej atrakcyjny sposób zachęcić kibiców do kupna swojego towaru. Od początku miesiąca półki sklepowe w Polsce uginały się pod biało-czerwonymi koszulkami, szalikami, czapkami, szarfami, trąbkami i wieloma jeszcze gadżetami, których twórcy nie zawsze przestrzegali zasad poprawnego wykorzystania narodowych emblematów. Polskie prawo, a konkretnie Ustawa o godle, barwach i hymnie Rzeczypospolitej Polskiej oraz o pieczęciach państwowych precyzyjnie określa symbole narodowe RP, ich wygląd i zasady używania. W ferworze przygotowania gadżetów mających służyć wspieraniu kibicowania „naszym” producenci często zapominają, że polska flaga to nie dowolne połączenie bieli i czerwieni, ale ściśle określone dwa poziome, równoległe pasy – i to wszystko. Umieszczanie na nich dodatkowych elementów, takich jak godło, herb czy napis „Polska” świadczy na ogół o ignorancji, o czym naszym rodakom przypomniał pewien mem z okazji Dnia Flagi:


Źródło: Facebook

Oczywiście ustawa przewiduje pewną swobodę związaną z tzw. artystycznym przetworzeniem. Z tego względu dozwolone jest umieszczanie godła lub barw RP w formie stylizowanej na przedmiotach przeznaczonych do obrotu handlowego, co producenci skrzętnie wykorzystują. Coż jednak zrobić w sytuacji, kiedy owo „artystyczne przetworzenie” przybiera taką formę jak w jednym z warszawskich supermarketów, w którym pracownicy dali się ponieść fantazji i polską flagę utworzyli... z pieczarek i pomidorów?

Źródło: Facebook

O wizerunkach piłkarzy

Nie upiekło się również polskim piłkarzom, których wizerunki od kilku tygodni zalewały polską przestrzeń publiczną i internetową. I nie chodzi o to, że panowie z dumą, z orłem na piersi reklamowali mundial i sponsorów narodowej reprezentacji. Nie problem nawet w tym, że stali się poważną konkurencją dla szeregu aktorów i modeli, reklamując znane marki odzieżowe czy kosmetyczne z szamponami przeciwłupieżowymi w pierwszej kolejności. Ich twarze zaczęły pojawiać się dosłownie wszędzie. Piłkarze stali się idolami, których można mieć u siebie w mieszkaniu nie tylko na ekranie telewizora czy wielkoformatowym plakacie, lecz także w postaci plastikowej figurki lub pościeli. Rozumiem, że niektórzy chętnie przytuliliby się do Roberta Lewandowskiego bądź Arkadiusza Milika, ale wycieranie się ręcznikiem z polską kadrą to już chyba lekka przesada.

Źródło: pinterest.com

Zgrupuj kadrę na mistrzostwa!

Pod takim hasłem swój marketingowy projekt wdrożyła sieć sklepów Żabka, tworząc „wyjątkową kolekcję numizmatów z wizerunkami najlepszych piłkarzy polskiej reprezentacji w piłce nożnej”. W kolekcji znalazły się wizerunki piętnastu piłkarzy reprezentacji Polski, podzielone na podstawową „jedenastkę” i czterech rezerwowych. Numizmaty sprzedawane są pojedynczo, można także nabyć specjalne etui kolekcjonerskie. Produkt ma charakter czysto kolekcjonerski i nie jest prawnym środkiem płatniczym. Pomysł być może i chwytliwy, szczególnie biorąc pod uwagę rozkwit handlu monetami, jaki w ostatnich dniach rozkwitł na Allegro. Nie brakuje także ofert sprzedaży skompletowanych zestawów – czyżby po porażkach polskiej reprezentacji kibice postanowili rozstać się z mundialową pamiątką?

Źródło: Allegro

To normalne, że międzynarodowe imprezy o takim zasięgu jak mundial nakręcają zbiorową wyobraźnię i wielu jest takich, którzy próbują wziąć z tego coś dla siebie. I oczywiście nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że zachowany zostanie zdrowy rozsądek. Warto bowiem z tyłu głowy mieć myśl o tym, że każda inicjatywa ma dwie strony i, w razie niepowodzenia, może odwrócić się przeciwko swoim twórcom. W marketingu bywa jak na boisku – niektóre akcje kończą się samobójem. 


Źródło: Facebook