Nastolatki czytają: "Jak przetrwać w szkole i nie zwariować"


Okładka książki "Jak przetrwać w szkole i nie zwariować", fot. czerwoneiczarne.pl
Jak przetrwać w szkole i nie zwariować? Oto jest pytanie! Każdy, niezależnie od wieku, powinien znać na nie odpowiedź. Bo przed szkołą nie ma ucieczki. Po raz pierwszy pojawiamy się w niej jako uczniowie – zagubieni w gąszczu zasad i stawianych nam oczekiwań. Niektórzy, niezrażeni trudnościami, z poczuciem misji lub chęcią odwetu, pojawiają się w niej jako nauczyciele. Po paru latach na wolności większość powraca do szkoły w trudnej roli rodzica, by ponownie zagubić się w gąszczu zasad i oczekiwań… Jeżeli pomimo wielu lat praktyki nadal nie wiesz, jak przetrwać w szkole, zachowując jednocześnie odrobinę zdrowia psychicznego i poczucia humoru, zdobądź się na ostatni wysiłek i przeczytaj ten poradnik.
Jan Wróbel, nauczyciel i dyrektor I Społecznego Liceum Ogólnokształcącego „Bednarska” w Warszawie, będący jednocześnie historykiem i publicystą, wspólnie z córką Małgosią napisał poradnik skierowany do rodziców, nauczycieli i uczniów. Wypisał w nim „receptę” na udane relacje z każdą ze stron. Recepta jest prosta, choć jak to często bywa, trudna w realizacji. Każdy powinien po drugiej stronie widzieć człowieka z jego wadami i zaletami oraz po prostu go szanować.

Książka napisana jest z, właściwym autorowi, poczuciem humoru i dużą szczyptą ironii. Mogłabym długo rozpisywać się o trafności ocen, które Jan Wróbel wystawia polskiej szkole, o zdroworozsądkowym podejściu do roli ucznia, nauczyciela, rodzica. Mogłabym, ale po co? Niech autor przedstawi swoje racje sam. Oto moje ulubione fragmenty poradnika:

Dobry uczeń
"Dobry uczeń jest punktualny. Jest pracowity. Jest zdolny. Jest uczynny dla kolegów. Dla koleżanek też nie jest taki najgorszy. Jest kulturalny. Unika przemocy. Jest słowny. Jest zaangażowany. Jest uspołeczniony. Jest dojrzały (najlepiej - ponad wiek). Jest nienormalny. Przepraszam, wymsknęło mi się. To wynik narastającej irytacji. Nie mieszczę się w powyższym schemacie, podobnie jak trzy czwarte rodziców uczniów "niedobrych", czyli normalnych. Niezbyt pracowitych, punktualnych czasami, zdolnych okazjonalnie, notorycznie niedojrzałych etc. etc. Jeżeli dziecko nie radzi sobie w szkole, lepiej nie szukać od razu Bóg wie jakich przyczyn i lepiej nie pomstować, lecz wydać z siebie westchnienie ulgi. Cyborg wypełniający oczekiwania szkoły powinien budzić niepokój rodziny”.

Wywiadówka
„Fundamentem tego wydarzenia, jakim są odwiedziny stada rodziców w szkole, jest założenie, że dzieci (młodzież) kłamią w domu. W dniu wywiadówki opiekunowie wstrętnych kłamczuchów dowiadują się w szkole prawdy. Szkoła dba o to, by ujawnienie prawdy odbywało się w sposób maksymalnie męczący dla rodziców. Długie kolejki do nauczycieli, zwłaszcza tych najbardziej potwornych, i nieczynna szatnia to dopiero wstęp. W kolejnych odcinkach: pańska wyniosłość, z którą traktuje się petenta, szukanie numeru w notatkach ("Kowalczyk, Kowalczyk..., aha, 19"), ledwo zawoalowana sugestia, że słabe wyniki dziecka to skutek braku odpowiedniej opieki w domu i dziedzicznego idiotyzmu, oraz nieunikniony finał w postaci wspólnego pomstowania na młode pokolenie, na złe towarzystwo, na telewizję, Facebooka i na dokładkę oczywiście lenistwo dziecka. Wytworzyliśmy system zachęcający do mijania się z prawdą, wbrew świętej zasadzie "i nie wódź nas na pokuszenie". Nakłaniamy dzieci do ukrywania prawdy cały rok i obrywania tylko kilka razy - przy okazji wywiadówek. Dla nas samych to wcale wygodny system - kilka razy w roku zapłaczemy nad swoim losem, losem rodziców Bałwanów i Kretynów, za to przez resztę roku mamy wolne. (..)Na wywiadówki nie należy chodzić. Należy się tylko na nich pokazać. Tu głową kiwnąć, tu zrobić zafrasowaną minę. Koniecznie powdzięczyć się do wychowawczyni. I czmychnąć, zanim jad nie dostanie się do serca”.

Wycieczki
„Gromada nastolatków wywieziona z dala od rodziców, spędzająca noc właściwie bez opieki, szmuglująca w tornistrach alkohol, narkotyki i karton papierosów? To nie początek horroru Stephena Kinga. To początek horroru naszego powszedniego. Wycieczka szkolna. Piąty jeździec Apokalipsy. Jak głosił wart wspomnień podręcznik dydaktyki z lat moich studiów, wycieczki dzielimy na:
a) krótsze
b) dłuższe.
Zacznijmy od punktu "b". Otóż nie ma żadnego rozsądnego dydaktycznego powodu, aby organizować kilkudniowe wyjazdy uczniów. Wszyscy organizatorzy wspaniałych objazdów i niezapomnianych warsztatów - wybaczcie, kocham was, ale... "Normalny" scenariusz szkodliwego wydarzenia określanego mianem "wycieczki dłuższej" zawiera obowiązkowe punkty nieoficjalnego programu. Standard "normalnej" wycieczki tworzą: popijawa, oszukiwanie nauczycieli, prześladowanie psychiczne niepijących, dramatyczne wybory nauczycielek (wkroczyć w akcję czy jednak udawać, że nic się nie stało), trzaskanie drzwiami i tupot nóg. A nawet niestety, powiedzmy to jasno, papierosy. A generalnie - jedna wielka pokusa porzucenia przez nastolatków resztek człowieczeństwa i stoczenia się do poziomu człowieka wyprostowanego inaczej”.

I co? Podoba się?
Mnie też!

„Jak przetrwać w szkole i nie zwariować”
Autor: Jan Wróbel
Wydawnictwo: Czerwone i Czarne
www.czerwoneiczarne.pl