Nastolatki czytają: "Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek"...


Okładka książki "Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek", fot. taniaksiazka.pl
"Wszystko zaczęło się pewnego wrześniowego poranka w szkole, w której po jak zwykle za krótkich wakacjach zaczynałem właśnie kolejny rok męczarni. (...) Siedzieliśmy w klasie pod czujnym okiem Adama Mickiewicza i Shreka, którzy patrzyli na nas z portretów na ścianie, przy czym Adam Mickiewicz był o wiele mniej zielony i o wiele bardziej znudzony. Kończyliśmy właśnie rozmowy z przerwy, kiedy to otworzyły się drzwi i..." do klasy weszła nowa - Kaśka Kwiatek. Mowa tu będzie o zakochaniu. Powiecie: "Banał!", "To już było!". Rzeczywiście zakochanie się w Kaśce to nic nowego ani intrygującego. Ale rozkochanie Kaśki w sobie to już obietnica niebanalnej historii.
Bohaterem, a jednocześnie narratorem książki Pawła Beręsewicza, jest Jacek Karaś. Chłopak zwyczajny, ani specjalnie przystojny, ani przebojowy, za to obdarzony niezwykłym poczuciem humoru i mający duży dystans do siebie. Traf chciał, że na obiekt swojej pierwszej miłości wybrał nie byle jaką dziewczynę. Kaśka Kwiatek właśnie wróciła z Nowego Jorku, co więcej, jest odważna, inteligentna, ciekawska i … ładna. I oczywiście podoba się wszystkim chłopakom z klasy. Jak sami widzicie, sprawa nie jest łatwa. Jacek, co typowe w jego wieku, cały swój spryt wykorzystuje, by ukryć swe uczucia przed dziewczyną oraz całym światem. Ma też oryginalny plan: rozkochać w sobie Kaśkę. Zamiast otwartej gry są podchody i czaty przed blokiem, bo a nuż wyjdzie i "przez przypadek" natkną sie na siebie. I dialogi zawczasu ułożone w głowie. I zbieranie informacji o wybrance. I całe strategie obserwowania, jak ta:

"Po paru dniach udało mi się opracować sprytną metodę operacyjną, pozwalającą odrobinę dłużej zatrzymywać wzrok na pierwszej ławce pod oknem bez naruszania elementarnych zasad konspiracji. W moim wywiadowczym języku metoda ta nosiła nazwę "spojrzenia tranzytowego". Zaczynałem od patrzenia dajmy na to na tablicę. Następnie wybierałem taki punkt, żebym, przenosząc na niego wzrok, musiał po drodze zaczepić o Kaśkę. (…) Inną metodą, której dopracowałem się w trakcie prowadzenia obserwacji, było tak zwane "czytanie pozorowane". Polegało to na tym, że pochylałem sie nad książką i opierałem policzki na kciukach obu dłoni. Z pozostałych palców tworzyłem daszek nad oczami, który niby miał stanowić osłonę przed światłem, a w rzeczywistości dość dobrze maskował właściwy kierunek spojrzenia".

Całej sprawy nie ułatwiają mu też koledzy, którzy wydają się wyprzedzać go w staraniach o uczucia Kaśki oraz … rodzice. Bo mama woła na obiad, używając zdrobniałych określeń i nie zwraca uwagi na to, że koledzy słuchają! Bo tata opowiada przy koleżankach żenujące historie z dzieciństwa. Po prostu obciach! Na szczęście, wbrew wszelkim przewidywaniom, wszystko zmierza do szczęśliwego (prawie) końca.

Książka przepełniona jest inteligentnym humorem - zarówno sytuacyjnym, jak i słownym. Nie brak tu momentów, które właściwie każdy może umieścić w swoim życiorysie. Docinki rówieśników, rodzice przynoszący wstyd swym zachowaniem - skąd my to znamy? Do tego - rzadkie w literaturze młodzieżowej - spojrzenie na sprawy sercowe oczami młodego chłopaka. Nie dziwi więc, że książka została wyróżniona w konkursie Nagroda Literacka im. Kornela Makuszyńskiego.

"Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek" 
Autor: Paweł Beręsewicz
Ilustracje: Suren Vardanian
Wiek: 10+
Wydanictwo: Skrzat
www.skrzat.com.pl