„Nie chcę, ale muszę!”. M. Mackiewicz nadal prezesem ZPL na przekór oskarżeniom


Michał Mackiewicz, prezes ZPL, fot. wilnoteka.lt
Ponoć chciał odejść, ale mu nie pozwolili – prezydium XV Zjazdu Związku Polaków na Litwie nawet nie zapytało prezesa Michała Mackiewicza (kierującego największą polską organizacją na Litwie już od 16 lat!), czy zechce kandydować w wyborach na kolejną kadencję. Po prostu został zgłoszony jako jedyny kandydat i przegłosowany przytłaczająco jednomyślnie: 342 delegatów było za, 8 wstrzymało się od głosu, nikt nie głosował przeciwko. W ten sposób zjazd wyraził wotum zaufania wobec tłumaczeń prezesa i posła na Sejm Litwy od AWPL-ZChR, że zarzuty, stawiane mu przez warszawską Prokuraturę ws. rozliczeń dotacji, którą przed dwoma laty otrzymał od Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” na wydawanie związkowej „Naszej Gazety” są bezpodstawne.
Na XV Zjazd ZPL – najliczniejszej (ok. 11 tys. członków wobec niespełna 200 tys. Polaków na Litwie) organizacji polskiej w kraju – zarejestrowało się 420 z prawie 450 wybranych delegatów, jednak do popołudniowych wyborów stanęło już tylko 350. Trudno powiedzieć, gdzie się zawieruszył prawie co czwarty uprawniony do głosowania, jednak większość sprawnie przygotowanych przez organizatorów decyzji zjazd podejmował przez aklamację. Jednomyślność litewskich Polaków odczuwało się także w reakcjach na sprawozdania i wystąpienia prezesów poszczególnych oddziałów. Większość na sali miał kierowany przez lidera AWPL-ZChR Waldemara Tomaszewskiego oddział rejonu wileńskiego, który tuż przed zjazdem odnotował niezwykłe powiększenie: liczba członków wzrosła tu o ponad 25 proc., co miało też przełożenie na liczbę delegatów. Kolejne pod względem liczebności były reprezentacje oddziałów rejonu solecznickiego i m. Wilna, jednak nawet w połączeniu z Trokami i kilkoma mniej licznymi oddziałami trudno by było dorównać ekipie rejonu wileńskiego.

Prezes Michał Mackiewicz już w swoim sprawozdaniu przyznał, że dostał wezwanie z warszawskiej prokuratury, a nawet przypomniał, że żołnierzy wyklętych także skazywano w tej prokuraturze (co prawda za PRL), jednak poza sygnalizowaniem, że stał się celem ataków nie tłumaczył, czego dotyczą oskarżenia. Wspomniał tylko, że rozliczenia dotacji, jakimi Macierz wspiera rodaków na Litwie, w tym także ZPL, są bardzo skomplikowane, biurokratyczne (wymagają „sporej fantazji” podczas rozliczeń) i bezsensowne, więc nietrudno o błąd. Ostrzegał przed próbą rozbicia polskiej jedności na Litwie przez określone środowiska w Polsce. Główne zarzuty kierował pod adresem Mikołaja Falkowskiego, prezesa Fundacji „Pomoc Polakim na Wschodzie”.

W dyskusji poprzedzającej kolejne wybory większość zabierających głos udzielała poparcia M. Mackiewiczowi, dziękowała i gloryfikowała jego działalność społeczną oraz parlamentarną. Próbę polemiki podjęli tylko delegaci Wileńskiego Oddziału Miejskiego ZPL – Marek Kubiak nawoływał do podjęcia nowych wyzwań, a Stanisław Pieszko ubolewał, że wcześniej nie została powołana jakaś wewnętrzna komisja związkowa, która by wyjaśniła „nieporozumienie” i sprawa być może nie nabrałaby takiego rozgłosu. Na te słowa M. Mackiewicz nieco bardziej uchylił rąbka tajemnicy związanej z prywatno-związkowym kontem posiadanym w Polsce przez Edwarda Trusewicza (wiceprezesa ZPL) i fakturami „wstępnego” rozliczenia dotacji, których nie pozwolono im zamienić.

Wybory nowego prezesa były już tylko formalnością, gdyż, zgodnie ze statutem ZPL, by wystartować w tych wyborach kandydat powinien jeszcze przed zjazdem zgłosić pisemne poparcie co najmniej 10 proc. delegatów zjazdu. Michał Mackiewicz okazał się jedynym kandydatem, cieszącym się nawet liczniejszym niż wymagane poparciem. W połączeniu z kreowanym w wystąpieniach obrazem niesłusznie oskarżanego przez „warszawskich klerków” wielkiego Polaka, który musi zawalczyć o swoją godność i dobre imię Polaków na Litwie, kwestia nowego prezesa i tak była przesądzona, ale podczas wyborów przynajmniej jedyny raz na tym zjeździe delegaci musieli sięgnąć po swoje mandaty. Reszta, w tym przyjęcie rezolucji zjazdu, odbyła się w zasadzie bez dyskusji.

Dopiero w rozmowie z dziennikarzami mediów polskich na Litwie Michał Mackiewicz przyznał, że jeszcze niedawno szykował się do odejścia ze stanowiska prezesa, jednak zaistniała sytuacja skłoniła go do pozostania na kolejną trzyletnią kadencję. Wyraził oburzenie, że w przeddzień zjazdu został zaproszony przez panią Ambasador RP na Litwie Urszulę Doroszewską i poinformowany, że w związku ze stawianymi zarzutami nie powinien startować w kolejnych wyborach na prezesa związku. Michał Mackiewicz uważa, że oskarżenia te są prowokacją, mającą na celu rozbicie polskiego środowiska na Wileńszczyźnie, skupionego wokół ZPL-AWPL. Ponoć stoi za tym Jan Dziedziczak, do niedawna sekretarz stanu w polskim MSZ, który ponoć już przed laty miał oświadczyć, że prezes Związku Polaków na Litwie, podobnie jak szef Kongresu Polonii Amerykańskiej Franciszek Spula muszą odejść. Prezes ZPL określił działania wobec niego jako prowokację i stwierdził, że nie widzi szansy na dalszą współpracę z obecną Ambasador RP na Litwie.

Stary-nowy prezes ZPL zaprzeczył medialnym doniesieniom, jakoby w swoim wystąpieniu atakował Polskę. Stwierdził, że jest niewinny i nie widzi powodu, by domniemane oskarżenia w jakiś sposób komplikowały jego dalsze kierowanie reprezentacyjną polską organizacją, a nawet wyraził gotowość do pójścia do więzienia i kierowania ZPL-em zza krat. Zapraszamy do obejrzenia całego wywiadu!



Zdjęcia: Jan Wierbiel