Od "Jonaszków" do "Judaszków", czyli luksus wyborczy PL.LT


Jak wypłynie w tych wyborach "Jedenastka" na czele z "Jonaszką" Nr 1? Fot. wilnoteka.lt
Ostatnio niezbyt często Polacy na Litwie maja satysfakcję "mieć lepiej" niż bracia-Litwini. Poza fartem regionalnym, że siedzą w stolicy i okolicy, czyli nie muszą pakować walizek, by coś osiągnąć i poza możliwością korzystania z różnorakiego wsparcia Macierzy (z czego nawet nie zawsze korzystają) noszą jednak mniej lub bardziej skrywaną łatkę "lenkas" (lit. Polak, lub kitatautis - "innonarodowy"). Nie jest to co prawda opaska z gwiazdą Dawidą za ostatniego Niemca, ale w wielu przypadkach nie pomaga w karierze, bo w Kraju Szwagrów każdy woli "swoich". Jest jednak taki dzień co parę lat, gdy mogą z góry spoglądać na zwijających się w mękach sąsiadów, szarpanych dylematami i niepewnością, frustracją i bezsilnością. To Dzień Wyborów.
W przedwyborczą "Palmową", czyli niedzielę przed 9 października, wpadłem do znajomego pod Wilnem. Ogólnie pędzi on dość beztroski żywot i może uchodzić na przykład, że pazerność się nie opłaca: swego czasu, kilkanaście lat temu, nie żałował na łapówki dla urzędników, więc po kilkuletniej drodze krzyżowej odzyskał pół hektara z prawie dwuhektarowej posiadłości swoich dziadków (półtora poszło na wspomniane łapówki!), a sprzedaż kilku setek pozwoliła wystawić własną willę w miejscu chaty pradziadów. Dziadkowie za II RP nie należeli do zamożnych, przez co po 1939 r. i na Wschód nie wywieźli, i na Zachód uciekać nie musieli, siedzieli na wsi w swoim lasku, aż stał się on elitarnym przedmieściem Wilna.

W czasie, gdy uczciwa połowa rodziny obijała progi zmieniających się urzędów regulacji rolnej, regularnie chodziła na wiece protestu przeciwko grabieży Ojcowizny przez przybyszów "z Litwy" (jak to zwyczajowo określają "warstwę rządzącą" w tym kraju Polacy Wileńszczyzny) Kazimierz (imię i nazwisko znane redakcji) dzielił się, jak Bóg przykazał oraz pilnie uczył się demokracji i przedsiębiorczości. Jego rodzice już od lat 60. XX w. jeździli do Polski "na handelek", z mozołem targali przez Grodno torby peruk, pończoch, a potem "Donaldów", dżinsów i prezerwatyw, do Polski wywożąc z kolei słuszne ilości radzieckiego złota (czy ktoś kiedyś oceni wkład rodaków z Wileńszczyzny w powiększenie zapasów złota Rzeczypospolitej?). Dzieląc się oczywiście, jak Bóg przykazał, z sowieckimi celnikami. Kazik także zdobywał szlify manegmentu na Rynku Kalwaryjskim, a że był obrotny i w Polsce szybko znalazł partnerów do poważnego biznesu, jego sklepik części zamiennych do aut co kilka lat stawał się większy i większy.

Dziś przy własnym bimberku (na Litwie oczywiście nielegalnym) lubi podkreślać, że to porządna, przedwojenna, dziadkowa receptura. "Żebyż to stary Wincenty wiedział, jakie to pałace kiedyś staną na jego kartoflisku!" żartuje, zapraszając na wycieczkę krajoznawczą wzdłuż płotu i wymieniając członków zarządów oraz rad nadzorczych największych litewskich firm, których ma dziś za sąsiadów. "Ale rzadko zaglądają do nas, ciągle ich nie ma, albo w swoim gronie imprezują" - ubolewa - "dewaluuje sąsiedztwo, a może nosem kręcą, że ja tu taki jeden Polak między nimi siedzę?"

Minionej niedzieli jednak jeden z VIP-sąsiadów akurat "odkurzał" swój trawniczek z liści i zbliżył się do płota, co nie umknęło uwadze Kazia. "Ha, Bursztynek, podejdź do płota!" [lit. imię Gintaras - Bursztyn] - zawołał bez większej nadziei, że Bursztyn zna teksty z filmu "Sami swoi". "Pewnie że nie zna, u niego tylko ruskie kanały lecą, chociaż litewska rodzina. Ale dziadki - Polaki, z Antokola, u jakiegoś partyjniaka z Kowna służyli po wojnie, wysoko był to i dzieci im na ludzi pomógł wyprowadzić" - tłumaczy Kazik. "To znaczy - na Litwinów" - poprawia się - "Choć syn ożenił się z Ruską, a córka - z Litwinem, to wnuki już po litewskich szkołach. Ten tu po matce Ruskiej, ale babcia chowała, to i po polsku rozumie, gada nawet, jak dobrze "machnie" [czyt. popije], raz nawet z nami "Przybyli ułani" śpiewał!"

"Nu, Bursztynek, jak tam? Już wiesz, na kogo głosować będziesz? Czy w ogóle nie pojdziesz?" - bez żadnego wstępu wyjeżdża do sąsiada Kazimierz. W odpowiedzi - ściśnięte zęby i złe łypnięcie okiem. Bez słów, ale wymownie. "Czekaj, ja już im wybiorę" - odzywa się wreszcie - "Pójdę na wybory, bo zawsze chodziłem, niech nie myślą, że stadem baranów rządzą". "Tak-żesz twoje liberały obkradli się! Na złodzieji będziesz głosował?" - podpuszcza bezczelnie Kazio. "No to ja tym razem za tych, co złodziei łapią! Wygrać nie wygrają, ale może dopilnują!" - wypala w odpowiedzi Gintaras. "Ty - za "chłopów i Zielonych"??? Koniec świata, musi na złość wszystkim! Toż co to za partia?" - udaje zdziwienie Kazik - "Jak chcesz naprawda na złość, to głosuj na Polaków, jak ruskie robią - ta polska Akcja to najlepsza na złodziei! Ona jak twój pies w cieplarni - i sam nie zje, ale i innym nie da!" 

Jakby w odpowiedzi na te słowa zerwał się wiatr i fala liści poleciała na świeżo odkurzony trawniczek Bursztyna. "Litwin w pierwszym pokoleniu" spojrzał z przekąsem na sąsiada "jeszcze Polaka", splunął pod płot i włączył odkurzacz, by zlikwidować kolorową mozaikę. "A widzisz!" - zaśmiał się Kazik, wracając do coraz bardziej pachnących szaszłyków. "Biedne te Litwiny, kogo nie wybiorą, to tylko gorzej robi się i plują się potem. Patrzaj zaraz Dalia pojedzie do Putina prosić się, by dołączył nas do Kaliningradu! Już gadają o tym LT-exit, musi nie w nos im, że Polak prezydentem tego Europejskiego Sojuza. A u nas - żadnych dylematów, wo, moja ciotka Wanda, 25 lat już lata na każde wybory jak do kościoła i wszystkich obdzwania z wieczora, żeby na Polaków głosowali".

"Toż w szkole pracuje, w rejonie, to chyba im każą? Możesz nie głosować, ale spróbuj nie zagłosować..." podpuszczam z kolei Kazia. "Gdzie tam, już zwolnili. Daj żyć, jej już za 80 lat, czego ona tych dzieci mogła nauczyć!" - prostuje Kazimierz - "Reorganizacja była i poprosili "na pensja" [z ros. - emerytura]. Toż mogła na złość za nich nie głosować, ale ona porządna Polka i "wsio rawno" za swoich. Twierdzi, że lepiej nie będzie, bo Litwiny nie dadzą, ale gorzej też nie. A po co głowa łamać? Ot jej sąsiadu w rejonie wileńskim [czyt. administracji rejonu] coś tam nasolili, to on zawsze patrzy, u jakiej litewskiej partii najwięcej Polaków na liście i na tych głosuji, żeby AWPL na złość. Ostatnio pół godziny w kabinie za firanką stał, komisja przyszła patrzeć, czy jeszcze żyje, a on wszystkie listy, nazwisko po nazwisku - czy jest jaki Polak albo Ruski... Patriota, tylko Tomaszewskiego nie lubi. I z ciotką Wandą zawsze kłócą się, jak wybory idą!"

Wracając do domu zastanawiałem się, ilu Polaków na Wileńszczyźnie zadało sobie trud przeczytania przed wyborami jakiegokolwiek programu wyborczego. No bo po co głowę zawracać? Odcieni szarości szukać? Świat wyborczy na Wileńszczyźnie jest prosty - biało-czarny. Polak - głosujesz na Polaków, czyli od niedawna - "Jonaszków", bo nowe logo mają z rodzinką chrześcijańską, którą wielka ryba chyba połknęła, jak swego czasu wieloryb biblijnego Jonasza. Bóg wyzwolił go z wnętrzności wieloryba, więc może i dla AWPL-ZChR z Bożą pomocą po niedzieli ta ryba "wyplunie" nie 8, tylko 11 posłów (albo nawet 11%, jak twierdzi główny Europoseł Polaków na Litwie!) i będziemy mieli w Sejmasie całą drużynę piłkarską "Jonaszków"! Toż będą strzelać rozwiązania "polskich problemów", jak Lewandowski w Bundeslidze!

Rodzinka w brzuchu ryby ma być bardziej przekonywująca, niż dotychczasowe litery AWPL z biało-czerwoną flagą. Czyżby "narodowy" charakter partii odchodził na drugi plan i ustępował miejsca uniwersalnym wartościom? Czy "na rybkę z rodzinką" będzie lepsze "branie" wyborcze? Waldemar Tomaszewski jako zapalony wędkarz wie, że dobre łowy może zapewnić nie tylko odpowiednia "przynęta" programowa, lecz także konsekwentne "nęcenie" elektoratu. W tych wyborach główną zanętą ma być rodzina i wartości chrześcijańskie. Już za kilka dni zobaczymy, jak na Litwie sprawdzi się recepta, która dała władzę PiS-owi w Polsce. 

A masz coś do ojczystej partii, "na własnej piersci wyhodowanej" - szukaj rodaków "u Litwinów", bo znowu się pojawili. Jakiś czas na przełomie tysiącleci byli prawie wyginęli, bo swoim partiom za wiele głosów nie przynosili (Polacy jednak głosowali "na swoich"), to i na jakąś zawrotną karierę w swojej partii jako nie-Litwini liczyć nie mogli. Widać jednak, że znów wzrósł popyt na "dobrego, lojalnego Polaka" w partiach ogólnolitewskich, poza tym nowe pokolenie nie-Litwinów wyrosło, co to wartości liberalne nad chrześcijańskimi przekłada, to i podaż jest. Ale "u swoich" będziesz "Judaszkiem" i lepiej żadnej ciotce się nie przyznawać o takich preferencjach wyborczych! Boże broń, bo nie tylko na obiad nie zaprosi, ale i w Zaduszki na cmentarzu spotkawszy może parasolem pogonić, albo zniczem rzucić. 

Czy taki "Judaszek" ma szansę trafić do sejmu i coś tam dla rodaków załatwić? A i owszem, pod warunkiem, że wystartuje w takiej partii litewskiej, na którą więcej Polaków zagłosuje, niż Litwinów i litewskie głosy rankingowe się rozproszą, a polskie - skoncentrują. Czy już dojrzała Litwa do takich akcji? Nawet mandat nie gwarantuje jednak, że taki świeżo upieczony polityk PL.LT (czyli Polak na Litwie) zdobędzie przy tym jakieś wpływy w swojej partii i ugra w parlamencie coś więcej, niż biblijne trzydzieści srebrników, jednak... Nigdy nie mów nigdy.

I niech sobie dalej rosną brody tzw. polskim problemom, niech rosną kolejne pokolenia "Pulaków", których już nie interesuje, jak się pisze ich polskie nazwisko w oryginale. Mają coś słowiańsko-litewskiego wpisane w paszporcie - i już się do tego nowego wyglądu swego "nazwiska" przyzwyczaili. Całe pokolenie z tym wyrosło - i niech już tak zostanie! Niech Polacy na Wileńszczyźnie nadal będą dumni z tego, że są najlepiej zorganizowaną społecznością polską poza Polską, że mają "swoje" samorządy i "swoją" reprezentację w sejmie Litwy, a nawet w Europarlamencie. A że nie ma to większego przełożenia na załatwianie konkretnych spraw, decydujących o przyszłości polskości na Litwie - no cóż, nawet Warszawa i cała Polska przez 25 lat nie znalazła sposobu na "małą, ale dumną" Litwę, nadal pławiącą się we własnych kompleksach i stereotypach. 

Wybrańcy chrześcijańskich rodzin zawsze mogą twierdzić, że gdyby nie oni, nie ich aktywność i poparcie ludu Wileńszczyzny, byłoby jeszcze gorzej niż jest. Asymilacja i depolonizacja nie nabierałaby rozpędu (dopiero!), a galopowałaby już od kilkunastu lat! I kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nich kamień. Pewnie nawet kilku takich by się znalazło, co z czystym sumieniem mogą rozliczać rodaków-partyjniaków, tylko... ich własny dorobek ogranicza się wyłącznie do krytyki.

Jakoś nie śpieszą udowodnić, że mogą więcej, lepiej i skuteczniej. Że są w stanie przełamać genetyczny opór Litwinów przed polskością i zbudować pozytywny, nowoczesny wizerunek Polaka na Litwie. Polaka właśnie, a nie polskiego serwilisty, który może stać się nawet bardziej litewski od Litwinów, by zdobyć ich akceptację (bo raczej nie szacunek). Pozostaje więc życzyć "Judaszkom", by kiedyś dowiedli, że Polak może nie tylko zdobyć tak wpływową pozycjię w litewskiej partii, jak np. Rosjanin Uspaskich, lecz także po zdobyciu tej pozycji będzie jeszcze pamiętał o "polskich sprawach" i nawet jakieś załatwi, przekonując do nich kamratów-Litwinów!

Dziś wygląda to jednak na pobożne życzenie, a raczej political fiction - jeżeli Bóg da dożyć chwili, gdy będę świadkiem tak przełomowych zmian na Litwie z olbrzymią ulgą i radością napiszę za Wieszczem: Umarł "Judaszek", odrodził się Wallenrod - i zacznę tropić kolejnych "Konradków"... Kiedyś, może.

Dziś jednak idąc na wybory, cieszę się z luksusu braku wyboru. Naprawdę jednak cieszę się, że mieszkańcy Wileńszczyzny od lat coraz chętniej idą głosować - z przekonania, czy też z potrzeby. Z wiarą, że każdy głos się liczy, z żądzą protestu i zrobienia na złość tym lub innym, czy też pod naciskiem, że nigdy nie jest tak źle, by nie mogło być gorzej. Jeżeli nie damy się ponieść wirom frustracji i nie zaczniemy lekceważyć wyborów, jak robi to coraz więcej braci-Litwinów, to wcześniej czy później staniemy się elektoratem, o który zaczną zabiegać także partie litewskie. 

Już widać, że dotychczasowe status quo, gdy każda partia opierała się tylko na swoim ugruntowanym elektoracie i nie zabiegała o poparcie Wileńszczyzny, bo "i tak wiadomo, na kogo zagłosuje" powoli przestaje pasować wszystkim. Zbliżające się wybory wyglądają na apogeum przedwyborczego nic-nie-robienia - za parę tygodni zobaczymy, kto na tym dobrze wyjdzie. Jeżeli w niedzielę podwileńskie okręgi ponownie wykażą się rekordową (w skali Litwy, oczywiście) frekwencją i głosy te ponownie uczynią z mieszkańców ziemi wileńskiej tzw. języczek u wagi litewskiej polityki, można spodziewać się kolejnych rządowych "pomysłów na Wileńszczyznę".

Zastanawiam się tylko, jak długo można gonić króliczka, by go nie złapać?

Komentarze

#1 Prawda, ,, salonowcy,, -

Prawda, ,, salonowcy,, - niektórzy mówią s(r)alonowcy- w odwrocie . Zarówno salon panamichnikowski w Polsce - którego odzwierciedeniem na Litwie spośród Polaków jest upadły ,, autorytet moralny,, pana Okińczyca- czy też Okińcicia, no i teraz Tramp w Ameryce . Na Litwie również zmiana .Salon wyje i ujada , bo odpędzono ich od koryta.

#2 Bardzo dobrze, że na Litwie

Bardzo dobrze, że na Litwie powstało i nadaje prawdziwie polskie Radio Wilno. Dzięki temu działacze ZPL, politycy AWPL-ZChR oraz przedstawiciele polskiej społeczności mają miejsce, gdzie mogą swobodnie wypowiadać swoje myśli.
Niestety kolaborujące z reżimem litewskim Radio ZW stało się tubą liberałów i nie ma tam miejsca na uczciwą wymianę poglądów.

#3 W 2012 roku Partia Pracy

W 2012 roku Partia Pracy miała 19,8%, a teraz ledwie 4,6%, Droga Odwagi miała 7,9%, a teraz nędzne 0,2%, Porządek i Sprawiedliwość miał 7,3%, a teraz szczęśliwe 5,3%.
AWPL wtedy miała 5,8%, a teraz stabilne 5,5%. Trzeba i warto to docenić!

#4 W sumie to nawet dobrze, że

W sumie to nawet dobrze, że politycy lietuviscy są tak mało bystrzy. Umizgując się do nacikowego elektoratu, stale atakując Polaków i inne mniejszości narodowe, powodują naturalny odruch obronny, czyli skupienie głosów wokół AWPL. Teraz AWPL ma już nie 2 albo 3 posłów, ale zbliża się do 10. Świetna robota.

#5 A ten rymiarz rymować

A ten rymiarz rymować potrafi,ale z sylabizmem czy sylabotonizmem u niego słabo.Może byłoby lepiej,gdyby pisal wierszem tzw.białym ? Widzę,że rymarzy u nas nie brakuje,ale poetow brak.

#6 Jak można podnieść na duchu

Jak można podnieść na duchu ludzi trzeciej czy nawet czwartej kategorii ?W sowieckich czasach uczelnie wyższe preferowały Litwinów,dla Polaków zaś istniały w języku ruskim "profeszki"o nie bardzo prestiżowych zawodach,bo w tych lepszych wykładano tylko w języku litewskim.

#7 Zygmunt Klonowski (szef

Zygmunt Klonowski (szef Kuriera Wileńskiego) zdobył zaledwie 200 głosów rankingowych na liście litewskich liberałów zuokasistów, a jego stadko jako frakcja wypadło jeszcze nędzniej.
Oni byli sztucznie pompowani nie tylko przez KW, ale głównie przez radio i portal Znad Wilii niejakiego Czesława Okińczyca – szarej eminencji wszelkich działań wymierzonych w osłabienie pozycji AWPL-ZCHR.
Wychodzi na to, że Klonowski dał się wykorzystać i oszukać przez Okińczyca. Jednak wstyd i hańba są jednakowe dla obu.
Media ZW zwykle promują partie litewskie, tak samo było w zeszłym roku przy okazji wyborów samorządowych. To jest zwykła sprzedajność, a ZW moralnie odpowiada za współudział w niszczeniu polskości.
A całe politologiczne wywody litewskiego akademika Pukszty, litewskich urzędników Aleksandra Radczenki i Mariusza Antonowicza czy dziennikarki Widtmann są funta kłaków warte.

#8 Musisz być skończonym głupcem

Musisz być skończonym głupcem i bardzo zakompleksionym człowiekiem

#9 Podsyłam linki do wywiadu

Podsyłam linki do wywiadu Posła Tomaszewskiego dla Radia Maryja

http://www.radiomaryja.pl/informacje/tomaszewski-awpl-zchr-moze-miec-naw...

http://www.radiomaryja.pl/multimedia/litwa-wyborach-niepokoje-polakow/

Z wywiadu dla Radia Maryja

Poseł do Parlamentu Europejskiego Waldemar Tomaszewski podkreślił, że po wyborach parlamentarnych na Litwie jest wiele uzasadnionych niepokojów.

– Wybory przebiegły w bardzo dziwny sposób. Jest wielkie niezadowolenie u osób uczciwie pracujących, bo były elementy dość niejasne i dotychczas niespotykane. Często mówi się nawet o falsyfikacji. System komputerowy albo działał bardzo słabo albo wcale nie działał. Nawet kiedy działał, to falsyfikacja była bardzo widoczna, bo nie pasowały nawet niektóre dane arytmetycznie. Są również głosy, że falsyfikacja wyborów była przez system komputerowy, ale niestety nie wszystkie partie mają w całej Litwie swoich przedstawicieli w komisjach – powiedział Waldemar Tomaszewski.

Polska społeczność jest mimo wszystko zadowolona z wyniku, bo udało nam się wejść do parlamentu drugi raz z rzędu – zaznaczył poseł do europarlamentu.

– Udało nam się przekroczyć próg chociaż ten system działał przeciwko nam. Mieliśmy swoich mężów zaufania we wszystkich komisjach, gdzie zdobywamy dużą ilość głosów, natomiast tam, gdzie zdobywamy ich mniej, niestety nie mieliśmy żadnego wpływu na wynik. Tam jednak, jeżeli chodzi o falsyfikacje, niedużo tych głosów straciliśmy – powiedział eurodeputowany.

Sytuacja Polaków na Wileńszczyźnie jest coraz trudniejsza więc zaangażowanie Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związku Chrześcijańskich Rodzin musi być coraz większe – wskazał lider ugrupowania.

– Zamierzamy przede wszystkim ciężko pracować i realizować nasz program. Jest on bardzo ambitny i skierowany na ochronę praw każdego obywatela: sprawiedliwość społeczna, zwiększenie dochodów, polityka prorodzinna, większa sprawiedliwość w systemie sądownictwa i zwiększenie znaczenia samorządów na Litwie. Oczywiście dochodzą do tego sprawy związane z Polakami żyjącymi na Litwie oraz innymi mniejszościami narodowymi – wskazał Tomaszewski.

#10 Wilnoteka - to juz nie wiem

Wilnoteka - to juz nie wiem czy jest za AWPL czy NIE. Niech sie okresli. psia jego mać. nie wiem co myśleć:

wydaje mi sie że nadto lubi Zbyszka Jedinskijego. I to dlatego tak. bo mi sie ten Zbyszek z tym krolikiem kojarzy.

#11 Melodia idzie tak: F, BC, F,

Melodia idzie tak: F, BC, F, G, G7, C.
1.My chcemy AWPL, Panno Rito,
O, usłysz naszych wołań głos!
Miłości Waszej dźwigać pęta,
To nasza chluba, to nasz los.
ref.
Błogosław, słodka Rito,
Błogosław wszelki stan!
My chcemy AWPL, my, poddani.
On naszym Królem, On nasz Pan!
My chcemy AWPL, my poddani.
On naszym Królem, On nasz Pan!

2. My chcemy AWPL w rodzin kole,
W troskach rodziców, w dziatek snach.
My chcemy AWPL w książce, w szkole,
W godzinach wytchnień w pracy dniach.

3. My chcemy AWPL w naszym kraju,
Wśród starodawnych polskich strzech.
W polskim języku i zwyczaju,
Niech Boga wielbi Waldek, niech!

#12 Do p.Waletego.Mocno

Do p.Waletego.Mocno powiedziano,tak jest.

#13 Na pewno odległe miejsca na

Na pewno odległe miejsca na lietuviskich listach nie rozwiążą naszych problemów a tylko są przyczynkiem do podziałów, a więc temu na czym lietuvisom zależy. W jedności siła

#14 Logo jest bardzo sympatyczne

Logo jest bardzo sympatyczne i ma jednoznaczny przekaz - to wartości rodzinne i chrześcijańskie, na których opiera się filozofia działalności AWPL ZCHR.

#15 Uczciwa polityka,

Uczciwa polityka, sprawiedliwość społeczna i wartości chrześcijańskie!
Jednością silni!
AWPL-ZChR!
Lista nr 11.

#16 Nie ma żadnych wątpliwości,

Nie ma żadnych wątpliwości, że jedyny rozsądny wybór to poparcie udzielone kandydatom listy nr 11 AWPL-ZCHR.
Tylko w ten sposób nasze sprawy znajdą prawdziwy rozgłos w polityce, w sejmasie.

#17 Partie lietuvskie traktują

Partie lietuvskie traktują pojedynczych polskich kandydatów jako "mięso armatnie", wypełnienie listy wyborczej, popychadło, a jednocześnie udają że to rzekomo otwarcie na polskie sprawy. Nawet nie trzeba udowadniać, jak to nikczemne i upokarzające. Szczególnie gdy takie bzdury o nowym spojrzeniu na Wileńszczyznę wygłaszają politycy, którzy mieli lub mają pełnię władzy w kraju i wszystkie instrumenty prawne, a nie robią nic dobrego, tylko wprost przeciwnie, pogarszają naszą sytuację.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.