Oddano hołd ofiarom zamachów w Hiszpanii


Fot. BNS/AFP-Scanpix
Barcelona oddała hołd ofiarom zamachów, do których doszło wczoraj i dziś w nocy w Katalonii. Według najnowszych doniesień służb medycznych, w atakach w alei La Rambla w Barcelonie i w nadmorskiej miejscowości Cambrils zginęło 14 osób, a ponad 100 zostało rannych. Według informacji litewskiego MSZ, wśród ofiar nie ma obywateli Litwy. Do przeprowadzenia zamachu przyznało się tzw. Państwo Islamskie.

W samo południe na placu Katalońskim w Barcelonie zgromadziły się tysiące osób, w tym przedstawiciele władz państwowych - król Filip VI i premier Hiszpanii Mariano Rajoy. Burmistrz Barcelony Ada Colau zadeklarowała, że obecnie konieczne jest jak najszybsze przywrócenie normalności w mieście.

Hiszpańskie władze twierdzą, że za atakiem w Barcelonie stoi komórka złożona z 8 terrorystów. Grupa miała też planować zamach z użyciem butli gazowej. Kataloński minister spraw wewnętrznych Joaquim Forn poinformował wcześniej, że w związku z zamachami zatrzymano 3 osoby. Cały czas poszukiwany jest jednak kierowca furgonetki, która wczoraj popołudniu wjechała w tłum pieszych w centrum Barcelony. Zginęło co najmniej 13 osób, a około stu zostało rannych.

Do kolejnego zamachu doszło w nocy w nadmorskim kurorcie Cambrils. Sprawcy również posłużyli się samochodem, którym wjechali w grupę ludzi. Rannych zostało siedem osób. Policja zastrzeliła 5 zamachowców. Joaquim Forn powiedział, że konieczne jest ustalenie ich tożsamości oraz siatki powiązań.

Hiszpańskie służby poinformowały, że wśród zabitych i rannych są osoby co najmniej 18 narodowości. Między innymi: z Holandii, Węgier, Rumunii, Włoch i Wenezueli. MSZ w Warszawie poinformowało, że "hiszpańskie władze dotychczas nie potwierdziły, by ucierpieli polscy obywatele". MSZ Litwy także nie posiada informacji o tym, by w zamachach w Hiszpanii ucierpieli obywatele Litwy. Ambasada RL w Madrycie i konsulat w Walencji stale mają kontakt z odpowiedzialnymi służbami w Hiszpanii.

Wyrazy współczucia w związku z zamachami królowi Filipowi VI złożyła prezydent Litwy Dalia Grybauskaitė, depesze kondolencyjną wysłała ministrowi spraw zagranicznych i współpracy Hiszpanii Alfonso Marii Dastisowi.

Według hiszpańskiej gazety "El Periodico de Catalunya", amerykańska agencja wywiadowcza CIA w czerwcu informowała władze Katalonii o możliwości ataku w Barcelonie. Służby ostrzegały, że na liście celów terrorystów miała być między innymi popularna wśród turystów aleja La Rambla.

W ocenie Amerykanów, po atakach w stolicach Europy - Paryżu, Londynie i Berlinie, Barcelona była kolejna na celowniku dżihadystów, o czym CIA poinformowało autonomiczną policję katalońską.

Ponadto hiszpański dziennik podał, że 30 lipca na związanym z tak zwanym Państwem Islamskim profilu w serwisie Twitter pojawiła się zapowiedź, że w wkrótce w Hiszpanii dojdzie do zamachu. Według "El Periodico de Catalunya" w serii wpisów umieszczono następującą treść: "zamierzamy wprowadzić w Hiszpanii kalifat i odzyskać nasz kraj. Nadchodzi atak na Al Andalus, jeśli Jeśli Bóg zechce".

Możliwości zamachu w Hiszpanii przewidywali jeszcze w maju również Brytyjczycy. Tamtejsze biura podróży zatrudniły byłych funkcjonariuszy brytyjskich służb specjalnych do ochrony przed atakiem tak zwanego Państwa Islamskiego wczasowiczów z Wysp Brytyjskich odpoczywających w hiszpańskich kurortach. Według gazety "Daily Mail", która podała tę informację, wzmożenie środków ostrożności było odpowiednią na przekazaną przez wywiad informację o zagrożeniu hiszpańskich kurortów atakiem terrorystycznym podobnym do tego, do którego doszło w Tunezji latem 2015 roku. Dżihadysta zastrzelił wtedy na plaży 39 osób, w tym 30 Wielkiej Brytanii. Ryzyko ataku miało dotyczyć kurortów zarówno w samej Hiszpanii, jak i na należących do niej Wyspach Kanaryjskich i Balearach.

Na podstawie: PAP, IAR, president.lt, urm.lt