Odprawa AWPL, czyli tragifarsa polityczna z kobietami w tle


AWPL przychodzi i odchodzi... fot. wilnoteka.lt
Kończy się lato, a wraz z nim wakacyjny serial polityczno-obyczajowy o Algirdasie, co Renaty nie chciał, Waldemarze, co to ją chciał i Jarosławie, co ją dostał z urzędu, ale nie był pewien, czy chciał. Aha, i jeszcze o Dali, co to ma Algirdasa w żelaznej pięści (a może na haku?) i Partii, co władzy zasmakowała, ale słodyczy w niej nie zaznała. Finał dwuletnich "rządów" AWPL od początku był zresztą nietrudny do przewidzenia, lecz takiej odprawy w atmosferze zadarcia z premierem o sprawy personalne raczej nikt się nie spodziewał. Podobnie jak nikt chyba - za wyjątkiem wąskiego grona wtajemniczonych - do końca nie rozumiał tej awantury o Cytacką, i to zarówno w środowisku litewskim, jak i polskim. Dżentelmeńskie stawanie w obronie urażonej kobiecej godności? Czy też ułańskie stawianie się partnerom koalicyjnym, którzy od początku (w zasadzie - nawet od lat) Polaków za nos wodzą? Prężenie muskułów i przeciąganie liny, czy też dziecięce naciąganie struny - pęknie czy nie pęknie? A może lepiej zabrzmi?
Przynajmniej litewscy politolodzy mieli w sierpniowej posusze pole do popisu. Prześcigali się w tropieniu intencji zarówno AWPL-u, jak i socjaldemokratów. Prognozowali cierpliwość Butkevičiusa, próbowali zrozumieć logikę Niewierowicza i przeniknąć tajemniczą moc Cytackiej, a na Tomaszewskim - jak zwykle zresztą - nie pozostawiali suchej nitki. Nikt nie miał wątpliwości, że po ostatnich wyborach prezydenckich i europarlamentarnych, a przed zbliżającymi się samorządowymi, ten polski "kwiatek" coraz mniej pasuje do lewicowo-populistycznego kożucha koalicji rządzącej. Pytanie tylko, kiedy i z której strony pęknie cienka nić łącząca koalicjantów.

A nić ta nie była wcale taka słaba. AWPL jako najsłabsze ogniwo tej koalicji był wygodny dla wszystkich. Niewiele żądał, dawał się zwodzić obietnicami, był zdyscyplinowany i uczciwie dotrzymywał słowa. Socjaldemokratom dodawał pewności na wypadek niesubordynacji V. Uspaskicha i R. Paksasa, a nawet poszczególnych "indywidualności politycznych", których nie brakuje w szeregach populistycznych partii. Tym partiom z kolei obecność AWPL dawała nadzieję na skuteczne trzymanie socjaldemokratów w szachu, gdyby zaczęli zbytnio się panoszyć. Jak jednak wykazało życie, wystarczyło jedno pstryknięcie palcami  i Partia Pracy stanęła u boku socjaldemokracji, przejmując w nagrodę, oczyszczone od Polaków, ministerstwo energetyki. Paksas nie był tym zachwycony, bo rozumiał, że teraz on staje się najsłabszym ogniwem zdecydowanie słabszego też łańcucha koalicji.

Zalety układania się z AWPL przyćmiły więc największą wadę tego układu - przyjaźń z Polakami na takim szczeblu nie mogła nie odcisnąć piętna zdrajców litewskości i polskich pachołków. Prawicowa opozycja natychmiast  powiesiła im nad głową miecz Damoklesa na wypadek, gdyby komuś przyszło jednak do głowy spełnić którykolwiek z polskich postulatów, co to u porządnego litewskiego polityka kurzą się gdzieś na najniższej półce między kryminałami a fantastyką historyczną. Wzorowi uczniowie porządnej komunistcznej szkoły śp. Brazuskasa byli jednak za dobrzy, by wpaść na "minę" mniejszości narodowych. Dobrze wiedzieli, że Polak - czy to w Warszawie, czy to w Wilnie - łasy jest na obietnice, kocha uszami i wciąż grzeszy romantyczną naiwnością.

Polacy z tej i tamtej strony Niemna różnią się tylko resursem wyrozumiałości. Warszawa dopiero po 20 latach zorientowała się, że z tym postkomunistycznym braterstwem polsko-litewskim coś nie tak, AWPL już po dwóch latach przekonał się, że nawet na socjaldemokratów nie może liczyć, chociaż dla nikogo nie było tajemnicą że zarówno w partii Butkevičiusa, jak i Paksasa, a nawet Uspaskicha, nie brakuje polityków, a przede wszystkim wyborców, zakażonych antypolskim wirusem nawet mocniej, niż wielu konserwatystów czy liberałów. Flirt z Polakami nie przez wszystkich został zrozumiany i zaakceptowany, ale już wystawienie ich za drzwi z pewnością zostanie pozytywnie odebrane zarówno w gronie  pewnego, jak i niepewnego, elektoratu. Szczególnie po tak efektownym finiszu, gdy nawet neutralnie i propolsko nastawiona część społeczeństwa zaczęła się zastanawiać nad sensownością (a może jednak bezeczelnością?) poczynań lidera AWPL...

Nie da się ukryć, że przywódcy polskiej partii mają najmniejsze doświadczenie w walkach pod dywanem, jak też najmniejsze poparcie w biznesie, a już prawie żadnego - w mediach ogólnolitewskich, które w ciągu 25 lat wolnej Litwy przekonały się, że nic tak nie nakręca rankingów, jak porządny, antypolski wypad, celny kopniak swojskim "chłopaczkom (i dzieweczkom) do bicia", którym można odwrócić uwagę opinii publicznej od wszelkich grzeszków własnych. Toteż bez większych problemów socjaldemokraci zarysowali w tych mediach taki właśnie obrazek "pożegnania z Polakami", jaki chcieli przekazać opinii publicznej. Partnerzy (do niedawna) z AWPL skrzętnie zresztą im w tym pomagali, wzorcowo wręcz unikając dziennikarzy i komentowania zaistniałej sytuacji.

Dość obcesowo wyproszeni z doborowego towarzystwa liderzy AWPL postanowili jednak opuścić to towarzystwo "na własne życzenie" i dumnie nie ugiąć się pod "dyktatem" socjaldemokratów. Słuchając wywodów Tomaszewskiego o uczciwej polityce i honorze, jakbym słyszał Becka, przemawiającego dokładnie 75 lat temu w sprawie Gdańska. Silni, zwarci, gotowi... Nie ma koalicji za wszelką cenę - i wyborcy AWPL z pewnością przytakną tej tezie, ale czy nie większy szacunek i uznanie polska partia zdobyłaby "trzaskając drzwiami" miesiąc wcześniej Chwilę po upokarzającym głosowaniu nad ustawą o mniejszościach narodowych, kiedy partnerzy koalicyjni dosłownie zagrali Polakom na nosie (pod chichot prawicy) uświadamiając im, że litewskie ustawodawstwo nie jest wieczne i prawo do nauki "W JĘZYKU OJCZYSTYM" zawsze można zastąpić prawem do nauki "JĘZYKA OJCZYSTEGO"! Skoro tak gładko poszło najpierw z wyrzucenem języka ojczystego z matury, potem z narzuceniem języka państwowego jako ojczystego - dlaczegoż nie pomóc jeszcze bardziej biednym dzieciom z rodzin nielitewskich w opanowaniu starożytnej mowy i wprowadzić naukę wszystkich przedmiotów po litewsku? Wciąż tak groźny dla litewskiego język polski znalazłby wreszcie godne mu miejsce na poziomie zajęć fakultatywnych.

Fakt, że posłowie AWPL przełknęli ten kielich goryczy (nie pierwszy zresztą z rąk partnerów koalicyjnych), świadczy raczej o tym, że polski honor nie jest już nadmiernie rozdęty, wiara w pozytywistyczną, organiczną pracę u podstaw także nie została zachwiana, a emisariusze polskiej partii w poszczególnych resortach nie siedzieli już na spakowanych walizkach, czekając na sygnał do odwrotu. Ba, jeśli wierzyć Tomaszewskiemu, nawet po pierwszym akcie "awantury o Cytacką" (gdy to posmarowała swój fotel wiceministra klejem, siadła i oświadczyła, że dobrowolnie go nie opuści), premier Butkevičius zgodził się na jej ponowne desygnowanie, dopiero potem uległ różnym naciskom i padł ofiarą walki wewnętrznej w szeregach socjaldemokratów. A dokładniej "grupy pana Sysasa", jakby ktoś jeszcze nie wiedział, kto jest autorem zamachu na AWPL i czyje interesy w resorcie energetyki psuli Polacy.

W trosce o honor AWPL ostatecznie musiał się jednak tłumaczyć i, dopiero przyparty do muru, ujawnił prawdę. Rozeszło się o interesy w energetyce, nacjonalizację gospodarki cieplnej z perspektywą 1,5 miliarda litów na inwestycje. Któż nie chciałby się ogrzać w promieniach takiej kwoty? I cóż wobec niej znaczy jakaś pisownia nazwisk czy dwujęzyczne tabliczki? Polak na służbie państwowej jest jednak uczciwy jak pies ogrodnika - sam nie skosztuje i nikomu nie pozwoli. Minister Niewierowicz stanął więc premierowi okoniem jeszcze zanim zrobił to lider polskiej partii (do której zresztą minister nie należy). Obrzucili się zarzutami. Niewierowicz palnął, że rząd chce produkować kolejnych monopolistów na koszt skarbu państwa, premier odpalił, że minister energetyki służy oligarchom z branży grzewczej, ktoś trzasnął drzwiami  i na tym się skończyło, wszak w kwietniu wszystkim w głowie były tylko zbliżające się wybory. Nie poszło jednak w zapomnienie, bo chodziło też nie tylko o interesy partyjne czy urażoną ambicję premiera, za którym stała Pani Prezydent, która nawet w ostatnim raporcie o stanie państwa zaatakowała oligarchów, za łupienie mieszkańców Litwy w sezonie grzewczym jeszcze bardziej niż Rosjanie z ich cenami na gaz, oraz ich popleczników w odpowiednim resorcie.

Czyżby zaraz po wyborach sprawa ponownie wypłynęła? Część litewskich politologów jest zdania, że jeżeli nawet, to jeszcze nie tak ostro, by doprowadzić do rozłamu w koalicji. AWPL musiał jednak czymś się bronić i sięgnął po sprawę, nadającą całemu zamieszaniu nieco inną rangę, niż tylko "awantura o Cytacką". Z drugiej strony jednak minister Niewierowicz śmiał zrobić to samo, co poprzednio Renata Cytacka - naraził się Pani Prezydent, która ma jakiś tajemniczy, ale bardzo istotny wpływ na premiera Butkevičiusa (czyżby coś z ich wspólnej przeszłości w Litewskiej Partii Komunistycznej, a potem Socjaldemokratycznej?). Tłumaczy to także błyskawiczną dymisję polskiego ministra: rano premier składa odpowiedni wniosek w Pałacu Prezydenckim, a już po południu jest on podpisany... Jak w dobrze przygotowanym układzie Grybauskaitė stawia krzyżyk zarówno na Niewierowiczu, jak i Cytackiej, a przy okazji - także na udziale AWPL w koalicji rządzącej. Majstersztyk.

Niektórzy politolodzy wątpią jednak, że cała ta tragifarsa rozegrana została  wbrew woli AWPL. Polska partia i tak musiała  opuścić koalicję z pewnym wyprzedzeniem przed wyborami prezydenckimi, bo inaczej musiałaby się tłumaczyć przed wyborcami, dlaczego żaden z najważniejszych polskich problemów na Litwie nie został rozwiązany, mimo że był wpisany do programu koalicji. Czy po honorowym wyjściu z rządu da się ponownie nałożyć koronę cierniową i całą winę za brak postępu złożyć na barki partnerów koalicyjnych, odzyskując w ten sposób zaufanie i sympatię wyborców?

Wcale nie jest to takie pewne, bo jeżeli np. podczas najbliższej sesji parlamentarnej w drugim czytaniu zostanie przyjęta ustawa o mniejszościach narodowych w obecnej redakcji (ograniczającej, a nie poszerzającej prawa litewskich Polaków), a i sprawa pisowni nazwisk zostanie uregulowana na przekór polskim postulatom, niełatwo będzie się tłumaczyć, dlaczego po dwóch latach współrządzenia eks-partnerzy z koalicji tylko pogorszyli sytuację. Należy jednak pamiętać, że AWPL ma teraz rozwiązane ręce i nowe możliwości układania się z eks-partnerami, do których wszak bliżej im, niż do liberalno-prawicowej opozycji. Czy umiejętnie je wykorzysta? Wszak z kim, jeżeli nie z populistami i socjaldemokratami, Polakom może się uda załatwić przynajmniej COŚ z litanii spraw, powtarzanej od dwudziestu lat, która tylko się wydłuża?

Najgorsze jednak, że cała ta wakacyjna tragifarsa ponownie (i jakże boleśnie!) odbiła się na wizerunku... nie, nie AWPL, tu już trudno chyba coś zmienić, tylko całej społeczności Polaków na Litwie, która coraz mocniej utożsamiana jest z polską partią. Umocniła antypolskie stereotypy, a w polskim środowisku zachwiała wiarą w możliwość konstruktywnej współpracy politycznej polskiej partii z partiami ogólnolitewskimi i osiągnięcia czegokolwiek w cywilizowany, europejski sposób. Bo jakież może być zdanie o sąsiadach-Polakach, gdy nawet premier i zarazem szef koalicji, po dwóch latach współpracy z polską partią twierdzi, że jej celem jest "sianie chaosu w państwie", a doniesienia służb o rzekomych konszachtach z Moskwą mają chyba coś na rzeczy. Nawet przeciwnicy teorii spiskowych nabiorą podejrzeń, gdy spotykając znajomych Polaków i pytając: "Co się tam z waszą partią dzieje?", widzą tylko nieme wzruszanie ramionami, duże oczy i bezradnie rozłożone ręce. Bez gruntownej poprawy tego wizerunku żaden litewski polityk nie zdecyduje się na jakiekolwiek poparcie polskich postulatów. Tak  więc - jak pisał Poeta - nie czas żałować róż, gdy płoną lasy...

Komentarze

#1 Co tu się dziwić? Lietuvą

Co tu się dziwić? Lietuvą rządzi niegdysiejsza Litewska Partia Komunistyczna, czyli duet towarzyszki Grybauskaite z towarzyszem Butkeviciusem. A lietuviscy komuniści zawsze nienawidzili Polaków, bo mieli wobec nich olbrzymie kompleksy.

#2 Oto komentarz posła na Sejm

Oto komentarz posła na Sejm RP Artura Górskiego:

- Sama prezydent Litwy nie traktuje Polaków jako równoprawnych obywateli. Dla niej Polacy żyjący na Wileńszczyźnie to ekspozytura państwa polskiego, agenci polskiego rządu. Dlatego traktuje wszelkie propozycje mniejszości nie jako wewnętrzną sprawę Litwy, ale jako sprawę międzynarodową, a każdy głos z Polski jako próbę wywarcia nacisku na Litwę.

Od wielu lat stosunki polsko-litewski e są złe. Wszelkie wnioski i oczekiwania płynące z Warszawy są przez Wilno ignorowane. Litwinom nie zależy na poprawieniu tych relacji, ponieważ nie są zainteresowani partnerstwem z Polską, tylko z Niemcami i krajami skandynawskimi. Traktują Polskę jako kamień przy litewskiej szyi i najchętniej by się go pozbyli.

Owszem Litwini korzystają ze wspólnej obecności w Unii i NATO, w tym budują dzięki Polsce most energetyczny. Połączenie sieci energetycznych z Litwą wymagało wielu inwestycji po stronie polskiej, ale to inwestycja kluczowa dla bezpieczeństwa energetycznego Litwy. Polski rząd nie potrafił nawet doprowadzić do zmniejszenia niezwykle wysokich stawek za transport paliwa z rafinerii PKN Orlen w Możejkach, które są prawie połowę wyższe niż w Polsce. To pokazuje, jak instrumentalnie Litwini traktują Polaków.

#3 Wbrew powszechnemu

Wbrew powszechnemu przekonaniu uważam, że etyka i uczciwa polityka oparta na zdrowych zasadach moralnych może być udziałem życia publicznego, AWPL jest tego dobrym przykładem. A ogarniętym antypolskim amokiem politykom litewskim, z premierem na czele, polecam cytat z encykliki Veritatis Splendor, w której papież święty Jan Paweł II wskazywał na zasady, którymi należy kierować się w polityce: „Uczciwość w kontaktach między rządzącymi a rządzonymi, poszanowanie praw przeciwników politycznych, odrzucenie niegodziwych metod zdobywania, utrzymywania i poszerzania władzy za wszelką cenę – to zasady, które mają swe najgłębsze źródło w nakazach moralnych dotyczących funkcjonowania państw. Gdy zasady te nie są przestrzegane zanika fundament politycznego współistnienia, a całe życie społeczne wystawiane jest na zagrożenie i rozkład."

#4 Niestety polska mniejszość na

Niestety polska mniejszość na Litwie konsekwentnie marginalizowana.Kierunek polityki nadaje Pani Prezydent. Pani Prezydent Dalia Grybauskaitie mówi głośno i otwarcie: nie damy się Polakom, nie sprzedamy ziemi obcym – [niech lepiej leży odłogiem] ,nie dopuścimy do sprofanować alfabetu przez używanie obcych liter np. takich jak „w ‘[ nazwiska mają pozostać zlitewszczane ], nie zgodzimy się aby na Litwie używano innego języka oprócz litewskiego [ karzemy i będziemy karać za używanie języka polskiego], nie będzie nazw topograficznych litewsko polskich [w rejonach gdzie większość stanowią Polacy ] ... i macie wiedzieć że Litwa jest tylko dla Litwinów ........................................................................................................................................ .Premier i szef koalicji Butkieviczius rozwija twórczo kierunek polityki Pani Prezydent i stwierdza że "celem AWPL jest wroga robota i sianie chaosu w państwie" .......................................................................................... Polskie MSZ w Warszawie kwituje dziś sytuację w ten sposób: niezależnie od koalicji rządzącej na Litwie POLSKA NADAL OCZEKUJE OD RZĄDU LITEWSKIEGO realizacji zobowiązań wynikających z umów międzynarodowych takich jak Konwencja Ramowa Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych i Polsko-Litewskiego Traktatu o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy z roku 1994. dotyczących zagwarantowania europejskich standardów ochrony polskiej mniejszości na Litwie..........................................

#5 i bez nazwy autora wiedzial

i bez nazwy autora wiedzial ze to Walenty. taki łagodny napój owocowy.
mało krytycznie o wszystkim i o Litwinach i o AWPL.
Litwini jak zwykle i AWPL jak zwykle.
ale w sumie każdy widzi co się dzieje. Jak to powiedział pewien ksiądz. Oni muszą wymrzeć, bo inaczej się nic nie zmieni. Pewnie każde ze swojej stronyc wie kto :))))

#6 Mój wcześniejszy komentarz

Mój wcześniejszy komentarz "przepadł" tylko dlatego, że napisałem, że Wojniło popełnił zwykły stek głupstw i klasyczne wodolejstwo?
W takim razie "gratuluję", jestem zaskoczony i zniesmaczony, Wilnoteka wprowadza cenzurę niczym na gadzinowym delfi albo ZW, tam też "wycinają".

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.