Ograniczenie spożycia mięsa a ochrona klimatu


Fot.pixabay.com
Organizacja Narodów Zjednoczonych namawia do zmiany przyzwyczajeń żywieniowych w celu ochrony klimatu. Działania te mogą wesprzeć bardziej racjonalne rolnictwo, gospodarka żywnościowa i odpadowa. Stąd bierze się kontrowersyjny postulat ograniczenia mięsa w diecie.
 
 

 

Raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) o gospodarce żywnościowej pokazuje, że zmiany klimatyczne mogą doprowadzić do niedoborów żywności i przyspieszonej migracji, jeżeli ludzkość nie zmieni gospodarowania ziemią. 25-33 procent jej powierzchni globalnie jest wykorzystywane do produkcji żywności, pasz, drewna i energii. Rolnictwo i wylesianie odpowiada za 23 procent emisji gazów cieplarnianych i 13 procent emisji CO².

Coraz bardziej wyeksploatowane grunty rolne połączone z częstymi suszami i upałami mogą doprowadzić do problemów szczególnie w krajach Afryki, Azji Północno-Wschodniej i Ameryki Północnej.

Coraz więcej obywateli deklaruje ograniczenie mięsa w diecie. Robią to nie ze względu na środowisko, ale na trendy w dietetyce promujące zmniejszoną konsumpcję mięsa jako zdrową dietę. Na Litwie około 2 proc. mieszkańców w ogóle nie jada mięsa, około 10 proc. uważa się za fleksitarian czyli osoby spożywające mięso tylko okazjonalnie, ich dieta polega w zasadzie na spożywaniu ograniczonej ilości posiłków mięsnych w tygodniu.

Naukowcy nie mają wątpliwości, że ograniczenie spożycia wszelkiego rodzaju mięsa, wędlin i nabiału na rzecz żywności pochodzenia roślinnego, oznaczać będzie zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych. Choć podkreślają jednocześnie, że wiązać się to będzie ze wzrostem emisji z tytułu produkcji żywności roślinnej. Niemniej bilans wychodzi zdecydowanie na korzyść klimatu.

Kolejny krok to bardziej racjonalna gospodarka żywnościowa w krajach rozwiniętych, które marnują nawet 30 procent wytworzonej żywności.

Na podstawie: biznesalert.pl, green-news.pl, vmgonline.lt