Opowiastka kresowa


Anioł na Zarzeczu, fot. wilnoteka.lt
Chociaż dopiero połowa kwietnia puszcza, łąki, pola i jeziora obudziły się już do życia. Tegoroczna wiosna przyszła wcześnie i wszystkie Stworzenia Boże otrząsnęły się już z zimowego odrętwienia. Szczupaki gonią krasnopióry, aż tafla Jeziora Trockiego kotłuje się wieczorami. Ptactwo kwili, ćwierka, krzyczy od świtu do zmierzchu, a zwierz dziki swoim chrząkaniem, rykiem i warkotem zaznacza swoją obecność. Rozległy parterowy dom z ogromnym centralnie położonym salonem-jadalnią tętni życiem. Podwórko, ogród, ziemia i las wymaga ręki człowieka. Czas goni. Zbliża się Wielkanoc, no i Pan-Mąż powinien zjechać jutro ze swojej ojcowizny. Pani Sławińska dogląda wszystkiego a chłopi, parobcy i służba pilnie wykonują jej polecenia. Piątkowy wieczór. Po drugiej stronie jeziora w Pałacu Tyszkiewiczów odbywa się widać przyjęcie, bo odgłosy muzyki niosą się po wodzie, a niebo raz po raz rozświetlają fajerwerki. „Bezbożnicy” wzdychała pod nosem Pani Sławińska - „Wielki Piątek i zabawy. Na psa urok!” „Pan! Pan jedzie!” Krzyczy wbiegając na podwórzec mały Karaim. Wkrótce jakieś dziesięć wozów: zapasów, prezentów i służby wtacza się pod dom. Pan Sławiński zjeżdżał do Trok 2-3 razy w roku. Zostawał z żoną parę tygodni i wracał gospodarzyć ziemią położoną w głębi kraju. Szybko zadecydowano, że wozy zostaną rozładowane jutro i po hałaśliwych i radosnych powitaniach ludzie powoli udawali się na spoczynek.
Wschodzące słońce nad Jeziorem Galwe zwiastowało piękny dzień. Położony na wyspie, całkowicie zrekonstruowany zamek jaskrawo czerwieniał w ciepłych promieniach. W licznych restauracjach serwujących potrawy kuchni litewskiej i sztandarowe tutaj, w Trakai, karaimskie kibiny, trwa już krzątanina. Około 8 zaczynają pojawiać się pierwsi turyści. Parkingi stopniowo zapełniają się samochodami a międzynarodowe towarzystwo zaczyna korzystać z miejscowych atrakcji. Zamek, karaimskie chaty, odnowiony Pałac Tyszkiewiczów z powoli rewitalizowanym parkiem, Kościół i piękno otaczającej przyrody sprawiają, że Trakai są dosyć zatłoczone. Restauracje pękają w szwach, często trzeba odczekać na zwolnienie się stolika. Być w Trakai i nie zjeść kibina? Oryginalny pieróg karaimski wypełniony jest baraniną, ale prawdę mówiąc nadzienie da się zrobić ze wszystkiego. Mamy nieco ułatwione zadanie. Jest z nami Olga, zamieszkała nieopodal Polka. Chociaż mieszkańcy Trakai język polski przynajmniej rozumieją, znajomość litewskiego ułatwia kontakty. Trakai są dobrze skomunikowane ze stolicą, nowoczesne wagoniki wożą po torach ludzi wielokrotnie w ciągu dnia.

Pani Sławińska od świtu była na nogach. Chociaż rozmowy z dawno niewidzianym mężem przeciągnęły się głęboko w noc, kobieta była pełna radości i energii. Piękny dzień, idą święta, rodzina w komplecie, a wszyscy zdrowi na dodatek. Dodatkowo koleją Warszawsko-Petersburską zjeżdża kuzynostwo na święta, wypada wysłać powóz. Trzeba pójść do Kościoła, dopiąć wszystko na ostatni guzik, pogonić do roboty dzieci i pracowników. Tylko Helena ma dzisiaj taryfę ulgową. Rotmistrz ułanów zabiera córkę na cosobotnią konną przejażdżkę. Oj wpadła mu Hela w oko. Stukot wierzchowców narasta. Rotmistrz, ordynans i luzak dla Heli kłusują w stronę domu. Oficer szarmancko wita się ze Sławińskimi. Dzisiaj pojadą do Starych Trok. Tam będą uczestniczyli we mszy w Kościele pod wezwaniem Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, potem odwiedzą cmentarz i pogalopują trochę wśród łąk i lasów. „Z Bogiem” uśmiecha się Pani Sławińska, chociaż ostatnio Hela jakoś nie podskakuje z radości na te spacery. Odkąd po Seminarium Nauczycielskim zaczęła uczyć dzieci w pobliskiej wsi i poznała Witka często myślami błądzi nie wiadomo gdzie.

Senieji Trakai witają nas dobrą asfaltową drogą, odnowionymi chatami przy ulicach i rozpadającymi się w głębi. To druga stolica Wielkiego Księstwa Litewskiego. Zamek pobudował tu Książę Giedymin, tu przeniósł stolicę Litwy, tu urodził się Witold późniejszy Wielki Książę Litewski. W sklepie pytam o Olgę. Po krótkich dywagacjach Panie kierują nas we właściwe miejsce. Obok sklepu handel obwoźny z Polski. Sporo kupujących. Taniej. Samochód przyjeżdża 1-2 razy w tygodniu i oferuje polskie towary w atrakcyjnie dla mieszkańców, niższej cenie. Niewielki, dawno nieodnawiany, murowany domek na końcu asfaltowej uliczki. Cisza, spokój. Pojawia się Gospodyni. Przedstawiamy się i wyjaśniamy skąd się tu znaleźliśmy. Olga jest wzruszona. Budzi syna (po nocnej zmianie), wyciąga trunki, zaparza kawę. Obdarowujemy Olgę renacim obrazem i wtedy łzy już się leją na całego. „Kobieta z odsłoniętym cyckiem”staje na szafce razem z Świętą Marią. Senai Trakai to dość ważny ośrodek polskości na Litwie. Prężnie działa Polski Dom Kultury, Biblioteka. Organizowane są występy i celebrowane zwyczaje. Olga śpiewa w zespole od lat. Razem z polonijnym chórem występowała w wielu krajach. Mała wieś (1500 mieszkańców) ma bogatą historię i masę bieżących problemów. Podstawowym jest to, że Senieji Trakai leżą w obrębie rezerwatu przyrody i same stanowią zabytek architektoniczny. Wszelkie zmiany wymagają urzędniczych pozwoleń, a na Litwie urzędnicy nie różnią się od polskich. Polska Sołtys walczy o zmiany, ale jest to ciężka i niewdzięczna robota. Odwiedzamy Kościół i przylegające do niego budynki, w których obecnie mieszkają zakonnice. Kompleks stoi na wzgórzu otoczonym wyschniętą już dzisiaj fosą. Tu mieścił się pierwotnie Zamek Giedymina z otaczającą go wodą i zwodzonym mostem. Po zniszczeniu Zamku stolicę Litwy przeniesiono do Trakai a na jego miejscu pobudowano benedyktyński Kościół. „Od 20 lat zbierają na remont a nic nie jest zrobione” wzdycha Olga. Msze odbywają się w niedziele i święta. Zwykle są dwie: o 11.00 po litewsku i 13.00 po polsku. Ponieważ na 11.00 przychodziło tylko kilkanaście osób (na 13.00 nawet kilkaset) nieco zmodyfikowano system i msza litewska odprawiana jest teraz w dwóch językach. Dzisiaj nie święto, małe drzwiczki do wnętrza pozamykane na głucho. Niedaleko cmentarz. Nagrobki stare i nowe, krzyże chrześcijańskie i prawosławne, napisy polskie, litewskie, białoruskie, rosyjskie, sporo odwiedzających groby bliskich. W Senieji Trakai wszyscy mówią po polsku. Wschodnia mieszanka genów, ale zawsze z domieszką polskich. Olga przedstawia nas każdemu spotkanemu. Chyba jest dumna z odwiedzin. Witamy się, rozmawiamy, rozglądamy. Punktem centralnym cmentarza jest odnowiony nagrobek:

"TADEUSZ OPRYCH • ur. 28.08.1902r. • OBROŃCA LWOWA • OCHOTNIK 201 PUŁKU WOJSK POLSKICH • PADŁ ZA POLSKĘ 18.09.1920r. • CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI".

"Pomnik odbudowano w 2003r. • Staraniem Związku Polaków na Litwie ze środków Senatu RP • Fundacji "Pomoc Polakom na Wschodzie". Tutaj zawsze leżą świeże kwiaty. Obdarowani przez Olgę cukierkami, ogórkami, słonecznikami żegnamy się. Jutro, w raz z chórem, rusza na Białoruś i ma sporo roboty z przygotowaniem siebie i ludowych strojów.

Wstaje słońce, długie ławy pozbijane w ogrodzie, powoli zapełniają się świątecznymi gośćmi, jedzeniem i napitkami. Przy ławach mieszczą się wszyscy. Pani Sławińska dziękuje Bogu za dary i składa, po kolei, życzenia wszystkim obecnym. A są wszyscy. Polacy, Litwini, Karaimowie, Ruscy, woźnice, chłopi, kuzynostwo, znajomi, rotmistrz a nawet Witek-nauczyciel. Mięsa, ryby, warzywa, owoce i kopy jaj, stoły uginają się od obfitości. Jedzenie, picie, tańce, walki na jajka, kaczania, lanie wodą potrwa dwa dni. Obawy Państwa Sławińskich niestety się potwierdzają, Witek nadskakuje Helenie a ta - wniebowzięta. Niby sympatyczny ten młody nauczyciel, wydaje się zaradny, ale co to za partia, sierota z Odessy. Święta się kończą, Pan Sławiński udaje się na swoje włości. Coś złego jednak wisi w powietrzu. Czuć wojnę. Hela już zaręczona, ślub wkrótce.

Na razie uczy dalej w pobliskiej szkole. Ślub z Witkiem. Powołanie do Polskiego Wojska. Zaczęło się. Litwini wspomagani przez Bolszewików wpadają do szkoły, w której uczy Hela. Wyganiają nauczycieli na zewnątrz. Rozwałka. Miejscowi Litwini wściekli. „Pani Helena dobra. Tak samo traktuje dzieci litewskie i polskie, nie karze za litewski, tylko nie raz, sama zagadnie po naszemu.” Żołnierze wycofują się pod wpływem gniewu mieszkańców. Tym razem się udało, ale czas się przenieść do Wilna, tu na uboczu za duże ryzyko. Witek obrywa kulkę, dostaje się do niewoli, ucieka z jenieckiego szpitala i zamieszkuje z Heleną w Wilnie, Zarzecze 5. Tu przemieszkują do 1945. Tu rodzą cię dwie córy, Teresa i Joanna. Dziadek przemyca, co się da, przez trzy granice i nieustannie się chowa. W domu są dwie skrytki: piec kaflowy i okazała kanapa. Dziadek ukrywa się przed Bolszewikami, Litwinami, Niemcami i zdrajcami. Mała Tereska sporo czasu spędza w Trokach, a ulubioną zabawą jest chowanie się w ziemniakach w czasie nalotów. Kończy się wojna i zaczyna Nowe. Cała rodzina wyjeżdża do Gdańska.

Užupis to dzisiaj Republika Artystów w Wilnie. Dzielnica ma własny hymn, konstytucję, prezydenta, premiera, ambasadorów, biskupa oraz swojego patrona - Anioła Zarzecza z brązu. Mostki przerzucone nad Wilejką zakłódkowane. Manifestacja trwałości związku, w postaci kłódki na moście i wyrzuconych kluczyków, dotarła i do Wilna. Fasady domów odnowione, ale podwórko pod numerem 5 wygląda już ciut inaczej. Trafiamy w uliczkę, gdzie w kilkunastu językach wywieszona jest konstytucja.

Konstytucja republiki Zarzecza

1. Człowiek ma prawo mieszkać nad Wilenką, a Wilenka przepływać obok człowieka.
2. Człowiek ma prawo do ciepłej wody, ogrzewania w zimie i do dachu z dachówek.
3. Człowiek ma prawo umrzeć, ale nie jest to jego obowiązkiem.
4. Człowiek ma prawo do błędów.
5. Człowiek ma prawo do wyjątkowości.
6. Człowiek ma prawo kochać.
7. Człowiek ma prawo być niekochany, ale niekoniecznie.
8. Człowiek ma prawo być nieznany i niewybitny.
9. Człowiek ma prawo do lenistwa i nicnierobienia.
10. Człowiek ma prawo kochać kota i opiekować się nim.
11. Człowiek ma prawo opiekować się psem do końca życia (swego lub psa).
12. Pies ma prawo być psem.
13. Kot nie ma obowiązku kochać swego pana, ale powinien pomóc mu w trudnej chwili.
14. Człowiek ma prawo czasami nie wiedzieć, czy ma obowiązki.
15. Człowiek ma prawo wątpić, ale nie jest to jego obowiązkiem.
16. Człowiek ma prawo do szczęścia.
17. Człowiek ma prawo do nieszczęścia.
18. Człowiek ma prawo do milczenia.
19. Człowiek ma prawo do wiary.
20. Człowiek nie ma prawa do przemocy.
21. Człowiek ma prawo uświadomić sobie swoją małość i wielkość.
22. Człowiek nie ma prawa porywać się na wieczność.
23. Człowiek ma prawo rozumieć.
24. Człowiek ma prawo niczego nie rozumieć.
25. Człowiek ma prawo być różnej narodowości.
26. Człowiek ma prawo obchodzić swoje urodziny albo ich nie obchodzić.
27. Człowiek powinien pamiętać, jak się nazywa.
28. Człowiek może się dzielić tym, co ma.
29. Człowiek nie może się dzielić tym, czego nie ma.
30. Człowiek ma prawo mieć braci, siostry i rodziców.
31. Człowiek może być wolny.
32. Człowiek jest odpowiedzialny za swoją wolność.
33. Człowiek ma prawo płakać.
34. Człowiek ma prawo być niezrozumianym.
35. Człowiek nie ma prawa zrzucać winy na innych.
36. Człowiek ma prawo do indywidualizmu.
37. Człowiek ma prawo nie mieć żadnych praw.
38. Człowiek ma prawo się nie bać.

NIE ZWYCIĘŻAJ
NIE BROŃ SIĘ
NIE PODDAWAJ SIĘ

Może światem powinni rządzić artyści?
CIĄG DALSZY NASTĄPI ALBO I NIE
Litwa 2013