Pamięci Majora Eugeniusza Siemaszki


Na zdjęciu: mjr Eugeniusz Siemaszko, fot. facebook.com/OdraNiemen
Niektórzy ludzie są jak świece. Spalają się, żeby przynieść światło innym... Major Eugeniusz Siemaszko taki właśnie był. Jak świeca, której głównym zadaniem nie jest topienie wosku, a rozlewanie światła na innych.








Jego życiorys to gotowy scenariusz na film. Jako harcerz „Szarych Szeregów” dobrze rozumiał co to znaczy Bóg, Honor i Ojczyzna. Poświęcił dla tych wartości wiele. Młodość wyrosłą na wojennych zgliszczach, dorosłość w więziennych celach, tylko dlatego, że nie  było zgody na zniewolenie. Działalność konspiracyjną przypłacił wyrokiem śmierci zamienionym na wieloletnie więzienie. Na szczęście dla nas – późniejszych pokoleń, dla których każde spotkanie z mjr. Eugeniuszem Siemaszką było lekcją historii – nie tą podręcznikową, ale prawdziwą, popartą doświadczeniami, emocjami i opowieściami, których nikt nie spisał, bo czasem brakowało słów, a łzy były jedynym sposobem na próbę zrozumienia. Zawsze zachowywał się jak trzeba...

Biło w nim wileńskie serce i to właśnie do Wilna regularnie przyjeżdzał z Bydgoszczy, która stała się jego domem. Jak przystało na społecznika, który nie potrafi siedzieć bezczynnie, organizował wśród młodzieży akcje, propagujące ukochanego wodza – Józefa Piłsudskiego. Był inicjatorem nadania Zespołowi Szkół nr 10 w Bydgoszczy imienia Józefa Piłsudskiego oraz utworzenia izby pamięci marszałka.

Za swoją działalność otrzymał wiele odznaczeń: Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (1990), Krzyż Armii Krajowej (1993), Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (2000), Krzyż z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości (2013 r.).

Z równym zaangażowaniem podejmował akcje wspierające szkoły na Wileńszczyźnie. Odwiedzał młodych ludzi, nauczycieli. Prowadził długie, niekończące się rozmowy o tym, jak wychowywać młode pokolenie, by pamiętało. Był strażnikiem pamięci  nie tylko tej historycznej, ale też dawnej, szlacheckiej, żołnierskiej, gdzie słowo było nośnikiem ważnych informacji – nie rzucało się ich na wiatr.

Był jak świeca, która spala się po to, by innym rozjaśnić dni niepewności i strachu. Kiedy zaczynał opowiadać swe dzieje, blakły wszystkie inne sprawy i każdy uświadamiał sobie, że ten skromny człowiek to prawdziwy bohater, który nigdy tak o sobie nie powiedział.

Odszedł w ostatni dzień roku 2022 – 31 grudnia o godz. 23.00. 5 stycznia roku 2023 przygarnęła go ziemia bydgoska, ale w Wilnie nadal będzie biło jego serce. W każdym człowieku, któremu przekazał światło pamięci. Panie Majorze, czas na wieczną wartę. Dziękujemy za te wszystkie niezapomniane spotkania. Może Pan być spokojny, że nie zapomnimy, bo bohaterów się nie zapomina...

Materiał nadesłany. Bez skrótów i redakcji.