Pani Stefania – promień słońca i inteligencji


Stefania Dawydenko, fot. facebook.com
Nauczyciel z prawdziwego zdarzenia we wdzięcznej pamięci swoich uczniów pozostaje na długo. Czasami nawet – na bardzo długo. Serce, trud i zaangażowanie włożone przez niego w swoich wychowanków niczym dobra lokata bankowa procentują miłością, wdzięcznością i pamięcią z ich strony. Takich właśnie uczniów ma pani Stefania Dawydenko (z domu Urbanowicz) - wieloletnia nauczycielka ze szkoły w Ludwinowie na przedmieściach Wilna. Z okazji pięknego jubileuszu dawni uczniowie chcieli zrobić nauczycielce niespodziankę…
Niespodzianką ową ma być niniejszy artykuł – jako wyraz pamięci i uczniowskiej wdzięczności wobec swojej Nauczycielki. Dzisiaj, 17 grudnia, pani Stefania obchodzi 70. urodziny.

„Z panią Stefanią jesteśmy w stałym kontakcie, ze względu zaś na piękny jubileusz naszej wychowawczyni postanowiliśmy sprawić jej przyjemność. Zawód pedagoga ostatnio nie jest w pełni doceniany. Oprócz tego po przejściu na emeryturę nauczyciele, szczególnie jeżeli minie dłuższy okres, czują się nierzadko zapomniani. Postanowiliśmy raz jeszcze okazać pani Stefanii swoją miłość i szacunek” – mówi pomysłodawczyni niespodzianki Swietłana Piasecka, uczennica z jej pierwszej promocji w ośmioletniej naonczas szkole w Ludwinowie. Obecnie sama jest nauczycielką – uczy historii w Wileńskiej Szkole Lazdynai.  


Stefania Dawydenko z wychowankami ze swojej pierwszej promocji Walentyną Karabiejnikową (po lewej) i Swietłaną Piasecką (po prawej) podczas prezentacji książki Moje Ludwinowo. Znane i nieznane, fot. facebook.com

Inicjatywę sprawienia niespodzianki swojej wychowawczyni gorąco poparła również Irena Dziugiewicz, nauczycielka religii w Gimnazjum im. Adama Mickiewicza w Wilnie. 

„Chcemy raz jeszcze zapewnić panią Stefanię, że o niej pamiętamy i wiele jej zawdzięczamy” – mówi. „Była moją wychowawczynią od klasy 5 do 8, ale jeszcze wcześniej, w klasach początkowych, zastępowała moją ówczesną nauczycielkę, gdy ta poszła na urlop macierzyński. Tak więc była ze mną faktycznie od początku. Mogę z przekonaniem powiedzieć, że to moja pierwsza nauczycielka. Ta – najbliższa sercu” – podkreśla wychowanka z drugiej promocji pani Stefanii. Zresztą panie Irena i Swietłana zapoznały się i utrzymują ze sobą kontakt właśnie dzięki swojej wychowawczyni. Przez jakiś czas obie pracowały w „Mickiewiczówce”, ale dopiero dzięki pani Stefanii dowiedziały się, że obie są jej wychowankami.

Jak zapamiętały swoją Panią Wychowawczynię?
 
Pani Stefania z wychowankami ze swojej drugiej promocji. Trzecia po lewej w pierwszym rzędzie Irena Dziugiewicz.
1 września 1982 roku, fot. archiwum I. Dziugiewicz
„Na całe życie zapamiętałam, jak pani Stefania zachęcała do czytania literatury. Potrafiła wynaleźć takie urywki, które dosłownie nas porywały. To prawdziwa sztuka” – mówi Swietłana Piasecka, dodając, że w pamięci utkwiły jej również przygotowania do konkursów recytatorskich. „Wiersze wybierałyśmy wspólnie. Pani Stefania uważała, że nie mogą być narzucone z góry. Musiały się koniecznie spodobać nam, uczniom”. Troszczyła się o każdego swego wychowanka – zarówno tego celującego, jak też tego, który nie nadążał. „Osobiście chodziła z budzikiem budzić dwójkarzy, by nie zaspali na pierwszą lekcję i przyszli wyprawić kolejną dwójkę”.

„Nie ograniczała się jedynie do lekcji – wykładała u nas język rosyjski. Dzięki niej mieliśmy wiele podróży, wycieczek... Wówczas dla dzieci z Ludwinowa na obrzeżach stolicy wyjazd nawet do centrum Wilna był nie lada atrakcją. Nie każdy mógł sobie pozwolić wybrać się do kina czy teatru. Zaszczepiła w nas miłość do sztuki. Chodziliśmy do opery, na balet… Bardzo pokochałam wtedy teatr. Myślę, że wielka w tym zasługa właśnie pani Stefy” – mówi jej wychowanka Irena.

À propos, Irena Dziugiewicz przez kilka lat pracowała w swojej rodzinnej szkole w Ludwinowie jako nauczycielka. Również wtedy pani Stefania służyła jej radą i pomocą. „Często trzeba było się skonsultować w sprawie zachowania jakiegoś ucznia czy przygotowań do wywiadówki – jak się zachować, zwracając uwagę czy dając wskazówkę, a jednocześnie nie urazić. Pani Stefa zawsze wyciągała pomocną dłoń”.

W 2015 roku ukazała się pięknie wydana książka autorstwa pani Stefanii Moje Ludwinowo. Znane i nieznane, fot. facebook. com

Nauczycielka historii Krystyna Kratkowska, wicedyrektorka Szkoły im. Szymona Konarskiego w Wilnie, także dołączyła do urodzinowej niespodzianki dla pani Stefanii. Nie jest, co prawda, jej uczennicą, ale z nią pracowała. Była też przez pewien czas nauczycielką Ireny Dziugiewicz, kiedy ta była jeszcze uczennicą. Takie oto powiązania.

„Tuż po studiach, jako młoda nauczycielka przyszłam do szkoły w Ludwinowie. Pani Stefania była dla mnie autorytetem. Z czasem się zaprzyjaźniłyśmy. Ta przyjaźń trwa do dziś” – mówi. Najjaskrawsze wspomnienie o pani Stefanii z tamtego okresu? „Była bardzo lubiana przez uczniów”.

Po przejściu na emeryturę pani Stefania napisała książkę o swojej ukochanej rodzinnej miejscowości „Moje Ludwinowo. Znane i nieznane”.

„Jej wielkim marzeniem było napisanie tej książki. Wiele lat się do tego szykowała. Kiedy w końcu już ją wydała… Widziałam jej oczy. Jakaż ona była szczęśliwa… Jak się cieszyła, że tylu ludzi przyszło na prezentację tej książki. A najważniejsze, że były tam również jej dzieci, wnukowie, synowa, zięć… Ona jest otoczona kochającą rodziną. To bardzo ważne dla człowieka” – podkreśla pani Krystyna.

„Jak się czyta tę książkę, to dosłownie łzy płyną ze wzruszenia. Z taką miłością i szacunkiem opisała swoją rodzinną miejscowość i jej ludzi. Bardzo jestem jej za to wdzięczna” – nie kryje wzruszenia Irena Dziugiewicz.

Do wspomnianej książki w pewnym stopniu przyczyniła się też – jako jedna z redaktorek – kolejna z autorek urodzinowej niespodzianki dla pani Stefanii Halina Gulbinowicz, polonistka z Wileńskiej Szkoły Lazdynai, która wcześniej przez ponad 10 lat pracowała w szkole w Ludwinowie. „Pani Stefania to nauczyciel z krwi i kości” – mówi o niej.

Czego życzą swojej kochanej Wychowawczyni i Koleżance autorki tych nietradycyjnych pozdrowień? Przede wszystkim zdrowia. Czego jeszcze? Pani Stefania jest osobą bardzo aktywną, rozkochaną nie tylko w swoim rodzinnym Ludwinowie, ale również w Wilnie – zaangażowana jest m.in. w działalność facebookowej Grupy Wilno. Życzą więc jej również tej niegasnącej ciekawości świata. „Podziwiam panią Stefanię. Jak ona potrafi tak sprawnie buszować po Facebooku? Wkłada piękne zdjęcia, historie… A jak coś skomentuje, to ten komentarz jest zawsze bardzo trafny” – dzieli się spostrzeżeniami Krystyna Kratkowska.

„Ci, którzy będą czytali ten artykuł, zapewne przypomną sobie lata szkolne, swoich nauczycieli, ich rady, czułą opiekę, ulubione lekcje, wspólne wycieczki, imprezy klasowe… Jeżeli to możliwe, zadzwońcie do swojej »Pani Stefanii« – tej ulubionej, kochanej i darzonej szacunkiem Pani Nauczycielki czy Pana Nauczyciela. Tym bardziej, że zbliża się piękna okazja – Boże Narodzenie i Nowy Rok” – powiedziała na zakończenie rozmowy Swietłana Piasecka, inicjatorka złożenia nietradycyjnych życzeń dla pani Stefanii Dawydenko.

Pani Stefanio, sto lat! 
 
 
Stefania Dawydenko, fot. facebook.com

Na podstawie: inf. wł.