PGE może wrócić na Litwę


Fot. wilnoteka.lt
Polska Grupa Energetyczna (PGE) dopuszcza możliwość powrócenia do udziału w budowie elektrowni jądrowej w Wisagini - informuje „Dziennik Gazeta Prawna”. Według cytowanego przez gazetę wiceprezesa PGE Pawła Skowrońskiego powrót do rozmów w tej sprawie byłby potencjalnie możliwy, jeżeli Litwini byliby skłonni negocjować zmianę warunków biznesowych, na jakich polski koncern mógłby uczestniczyć w projekcie. Wiceszef PGE nie chce spekulować o wysokości udziałów, jakie spółka mogłaby objąć na Litwie.
PGE chce wrócić na Litwę ze względów biznesowych, ale i strategicznych. „Za kilka lat będziemy mieli do czynienia ze wspólnym rynkiem energii. Z tego punktu widzenia lepiej być uczestnikiem litewskiego projektu niż nie być” - tłumaczy Skowroński.

Budowa elektrowni atomowej w Wisagini w miejscu zamkniętej już siłowni Ignalina ma być największą inwestycją na Litwie. Jej wartość szacuje się na 5,2 mld euro. Litwini, zatwierdzając kilka tygodni temu umowę koncesyjną, wyprzedzili Polskę w realizacji programu jądrowego. Prace budowlane planują rozpocząć najpóźniej w połowie 2016 r. Siłownia ma produkować energię przed końcem 2022 r.

Budowę siłowni w Wisagini będzie realizowała i finansowała spółka, której założycielem mają być przedsiębiorstwa energetyczne Litwy, Łotwy i Estonii, a także Hitachi, dostawca technologii. Zdaniem wiceprezesa PGE przy realizacji projektów jądrowych możliwa jest współpraca koncernów, które na co dzień ze sobą konkurują. „Takie modele już wypracowano i także litewska inwestycja mogłaby być realizowana w ten sposób” - tłumaczy Skowroński.

Kiedy Litwini finalizowali umowę koncesyjną, Polska odsunęła w czasie budowę pierwszej elektrowni jądrowej. W opublikowanej na początku lutego strategii na lata 2012-2035 spółka podała, że uruchomienie pierwszego reaktora planuje w 2023 r. To było wielkie zaskoczenie, bo do ostatniej chwili PGE zapewniała, że harmonogram realizowany jest zgodnie z planem. A ten zakładał rozpoczęcie produkcji energii trzy lata wcześniej.

Najnowszy scenariusz dla polskiej elektrowni jądrowej zakłada wybór inżyniera kontraktu w 2012 r. Również do końca tego roku zaplanowano ogłoszenie przetargu na dostawcę technologii. Wśród faworytów wyścigu po kontrakt wart 35 mld zł wymienia się przede wszystkim Arevę, GE-Hitachi oraz Westinghouse.

W listopadzie 2011 r. PGE opublikowała listę potencjalnych lokalizacji dla przyszłej elektrowni. Spółka będzie wybierać spośród trzech miejscowości położonych nad Bałtykiem: Choczewem, Gąskami i Żarnowcem. Decyzja zostanie podjęta do końca 2013 r.

Polskie plany zakładają wybudowanie przez PGE dwóch siłowni o łącznej mocy 6 tys. megawatów, w których PGE będzie mieć co najmniej 51 procent, a optymalnie 75 procent udziałów.

Na podstawie: dziennik.pl, bns.lt

Komentarze

#1 Wilenski - hmmmmmmm , my

Wilenski - hmmmmmmm , my obywatele polscy o tym wiemy - dlatego wolelibysmy ja gdzies dalej . Wiedza o tym tez obywatele litewscy . ALE WSZYTKO TO TO PSU NA BUDĘ SIĘ ZDA - PRZYJaCIEL ZE WSCHODU WYKORZYSTUJĄC NIECHęC LITWINÓW DO POLSKI - BUDUJE SWOJA W OBWODZIE KALININGRADZKIM.

#2 Oprocz innych argumentow,

Oprocz innych argumentow, Polska musi wziąc pod uwagę, ze zawsze liepiej miec elektrownię jądrową dalej od siebie. Elektrownie takie mają zwyczaj narobic tyle klopotow wrazie awarii, ze ojoj.

#3 giesmynas twoja babcia Polka

giesmynas
twoja babcia Polka wie ze kochasz Rosjan?
po nocach nie spisz aby sie pierwszym wpisać

#4 Nie chcemy ich. Wolimy

Nie chcemy ich. Wolimy dilowac z Rosja.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.