Pięknie opowiedzieć małą ojczyznę: Cmentarz wojskowy na Rossie


Łukasz Czunkiewicz, fot. Bartosz Frątczak
W czasie konkursu krasomówczego młodzi wilnianie opowiadali o swojej małej ojczyźnie. Łukasz Czunkiewicz, uczeń Gimnazjum im. J. I. Kraszewskiego w Wilnie, który zajął II miejsce w kategorii wiekowej do 25 roku życia oraz otrzymał nagrodę specjalną Ignacego Chrzanowskiego, prezesa zarządu firmy ENERGOBUD, opowiadał o wojskowym cmentarzu na Rossie. Tekst wystąpienia publikujemy w Wilnotece w ramach pokonkursowego cyklu "Pięknie opowiedzieć małą ojczyznę".
Cmentarz wojskowy na Rossie

Łukasz Czunkiewicz

Moją małą ojczyzną jest Wilno. Bardzo się cieszę,że właśnie tu się urodziłem i mieszkam. Dużo jest pięknych i ciekawych miejsc w Wilnie, o których można opowiadać, ale jedno z nich jest szczególnie ważne dla każdego Polaka - cmentarz na Rossie. Jest to jeden z najważniejszych i najpiękniejszych cmentarzy polskich. Można go porównać z Powązkami w Warszawie, z Rakowickim w Krakowie i z Łyczakowskim we Lwowie. Usytuowany jest przepięknie na pagórkach, różnica poziomu tych pagórków wynosi czasem nawet 20 metrów. Obszar cmentarza to ponad 10 hektarów, jest to stara i nowa Rossa.

Skad się wzięła nazwa cmentarza? Nie ma udokumentowanej odpowiedzi. Jedna wersja podaje, że być może gospodarz, który sprzedał grunty pod ten cmentarz miał na nazwisko Ros, Rossi i stąd pochodzi ta nazwa. Druga wersja mówi, że być może pastuszkowie, wypędzając bydło na te wzgórza, mówili: "Idę na rosy". Bo wypadało tam dużo rosy. Inne źródła podają, że jeszcze na pogańskiej Litwie, w noc Kupały, bawiono się na tych wzgórzach do białego rana, a rano zbierano rosę, bo miała wtedy właściwości lecznicze. Każdy może sobie wybrać tę wersję, która mu się najbardziej podoba.

Cmentarz był założony w 1796 roku. Pierwszy pochówek odbył się tutaj w 1801. Początkowo cmentarzem opiekowali się księża Jezuici, później księża Misjonarze. Do 1939 roku cmentarzem się opiekowano, po '39, kiedy do Wilna wchodzą bolszewicy, cmentarz bezczeszczono, wyłamywano krzyże, wydzierano zdjęcia i ślady wandalizmu, niestety, zachowały się do dzisiejszego dnia.

Kto dzisiaj się opiekuje cmentarzem? Opiekuje się państwo, opiekuje się Towarzystwo Ochrony Zabytków Rossy i opiekują się uczniowie szkół polskich. Dwa razy do roku przychodzą, żeby posprzątać cmentarz, a na Pierwszego Listopada - żeby postawić znicze na wszystkich zapomnianych grobach, żeby ten cmentarz jak najdłużej żył.

W 1919 roku przy murach Rossy powstała kwatera wojskowa, gdzie spoczęli ci, którzy walczyli o wolność Polski w legionach Piłsudskiego. W 1935 umiera Marszałek. W swojej ostatniej woli pisze, że pragnie, by jego serce pochowano w Wilnie, na Rossie, gdzie „... leżą moi żołnierze, co w kwietniu 1919 roku mnie, jako wodzowi, Wilno jako prezent pod nogi rzucili...(...) A zaklinam wszystkich, co mnie kochali, sprowadzić zwłoki mojej matki z Sugint Wiłkomierskiego powiatu do Wilna i pochować matkę największego rycerza Polski nade mną. Niech dumne serce u stóp dumnej matki spoczywa. Matkę pochować z wojskowymi honorami, ciało na lawecie i niech wszystkie armaty zagrzmią salwą pożegnalną i powitalną, tak by szyby w Wilnie się trzęsły. Matka mnie do tej roli, jaka mnie wypadła chowała..."

Tak też zrobiono. W maju 1935 roku specjalnym pociągiem srebrna urna z sercem Marszałka przybywa do Wilna. Pociąg zatrzymywał się na każdej stacji, by ludzie mogli się pożegnać z wodzem. Serce przybyło do Wilna, ale cmentarz nie był jeszcze przygotowany, więc urna przez rok przechowywała się w kościele św. Teresy. Przez ten rok uporządkowano teren cmentarza, otoczono go płotem, przy wejściu stanęła kapliczka z wizerunkiem Matki Boskiej Ostrobramskiej. Sprowadzono czarny granit z Podola z Ukrainy i upiększono go nadpisem zaczerpniętym z twórczości Słowackiego. U góry nadpis głosi: "Ty wiesz, że dumni nieszczęściem nie mogą/ za innych śladem iść tą samą drogą", niżej jest nadpis "Matka i serce syna", a w dole słowa: "Kto mogąc wybrać, wybrał zamiast domu/ Gniazdo na skałach orła: niechaj umie/ Spać, gdy źrenice czerwone od gromu/ I słychać jęk szatanów w sosen szumie./ Tak żyłem". Po roku odbyło się nabożenstwo żałobne i z ogromnym pochodem, ogromną procesją serce Marszałka powędrowało na Rossę. U góry spoczęła matka, a stóp matki serce syna.

Na cmentarzyku wojskowym spoczywa ponad stu żołnierzy, którzy zginęli w latach 20. zeszłego wieku i około stu żołnierzy, którzy zginęli w roku 1944, podczas operacji Ostra Brama. Polacy myśleli, że jeżeli oni uwolnią miasto od Niemców, to Wilno będzie polskie. Nie wiedzieli, ze mapa świata już jest podzielona i że Litwa należy do Związku Sowieckiego. Najaktywniej do walki stanęła młodzież. Wspomnienia Kazimierza Iwanowskiego, który jako młody chłopak brał udział w Operacji Ostra Brama, chcę państwu przybliżyć.

Młodzież zebrała się w Kolonii Wileńskiej, dzisiejszym Pawilniusie, i rano mieli iść na Wilno. Musieli przejść przez tory kolejowe, nikt ich nie uprzedził, że w tym czasie pojedzie niemiecki pociag pancerny. "Wystrzelano nas jak kaczki" - wspomina pan Kazimierz. Części młodzieży udało się uratować, dobiegli do lasu, a tam już były bunkry, z których szedł obstrzał. I, o ironio losu, te bunkry były budowane przez Polaków, żeby walczyć z Sowietami, a zasiedli w nich Niemcy i strzelali do Polaków". Jak padłem twarzą do mchu - pisze pan Kazimierz - to nie mogłem podnieść głowy, a jak otworzyłem oczy, to dokoła były poziomki. To był lipiec. Nigdy w życiu nie jadłem tak słodkich poziomek, jak leżąc wtedy pod obstrzałem, a jak przesunąłem wzrok dalej, to były krople krwi i mózg ludzki. Tak doleżeliśmy do wieczora i tylko wtedy mogliśmy odejść z powrotem do Kolonii. A tam już byli Sowieci. Myśleliśmy, że będzie stworzony nowy oddział i pójdziemy walczyć, ale Sowieci mieli inne plany. Pakowali do pociągów, do ciężarówek i wywozili. Ten, kto był młodszy, kto był szybszy, komu bardziej się w życiu wiodło, temu udało się uciec". Udało się uciec i naszemu bohaterowi. A dalej pisze tak: "Marzyłem wejść do Wilna z piosenką na ustach i z karabinem na ramieniu, a wchodziłem jak złodziej, ukrywając się po najciemniejszych zaułkach, żeby nie spotkać patrolu sowieckiego". Odnalazł rodzinę, wyjechali na Zachód, uratowali się i te swoje wspomnienia poświęca swemu synowi.

Za czasów sowieckich kwatera wojskowa nie była zniszczona, ale nie można było tu przychodzić, składać kwiaty, opowiadać. To miejsce musiało być zapomniane. Czasy się zmieniły, od 1990 roku, gdy Litwa odzyskała niepodległość, odbywają się tu piękne uroczystości z okazji polskich świąt państwowych. Przy grobie Marszałka zaciągają wartę akowcy, harcerze, przychodzą przedstawiciele Ambasady Polskiej, mieszkańcy Wilna. O Rossie można mówić godzinami. Ja dzisiaj zatrzymałem się tylko na cmentarzyku wojskowym. Zapraszam wybrać się ze mną na wycieczkę, zwiedzimy wtenczas inne ciekawe zakątki tego historycznego cmentarza.

Tekst wygłoszony na konkursie krasomówczym "Pięknie opowiedzieć swoją ojczyznę", który odbył się w sobotę, 13 grudnia 2014 r., o godz. 10.00 w gmachu głównym Litewskiego Uniwersytetu Edukologicznego w Wilnie (ul. Studentų 39).

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Redakcja Wilnoteki nie ponosi odpowiedzialności za treści artykułów nadesłanych.