Połowa Białorusinów chce elektrowni w Ostrowcu 


Fot. dumki.by
Budowa elektrowni jądrowej w Ostrowcu wzbudza kontrowersje od dłuższego czasu. W zależności od sytuacji rola projektu jest przedstawiana w różny sposób. Ale najnowsze badania pokazały, że wielu Białorusinów nie ma nic przeciwko budowie siłowni na Grodzieńszczyźnie. Wczoraj podczas spotkania Instytutu Socjologii Narodowej Akademii Nauk Białorusi Alena Marciszczankawa przedstawiła wyniki badania opinii publicznej przeprowadzonego na grupie 2 tysięcy osób.

W maju tego roku Instytut Socjologii Narodowej Akademii Nauk Białorusi przeprowadził sondaż dotyczący budowy elektrowni atomowej w Ostrowcu. Wyniki przedstawiono wczoraj podczas dyskusji w ramach trwającego w Mińsku XII Białoruskiego Forum Energetyki i Ekologii i wystawy Energy Expo.

Jak wynika z najnowszych badań opinii publicznej, w grupie 2 tysięcy Białorusinów aż tysiąc osób, czyli 50 procent ankietowanych popiera budowę elektrowni jądrowej. 22 procent badanych sprzeciwia się inwestycji, a 28 procent nie ma zdania na ten temat. Jeżeli chodzi o lokalizację, z przedstawionych wczoraj informacji wynika, że większość (65,1 procent) ankietowanych opowiada się za budową elektrowni jądrowej w okolicach Ostrowca. Za alternatywną lokalizacą, czyli Mińskiem opowiedziało się 43,7 procent badanych. Z badań ankietowych wynika, że więcej zwolenników budowy elektrowni atomowej jest wśród mężczyzn. Stanowią oni 52,9 procent osób popierających ostrowiecką inwestycję.

Badanie opinii publicznej na temat budowy elektrowni jądrowej w Ostrowcu przeprowadzono na grupie 2 tysięcy osób. Ankietowani pochodzili z całego terenu Białorusi. Wśród badanych było 300 osób z rejonu ostrowieckiego w obwodzie grodzieńskim.

Przypomnijmy, że pierwszy spośród dwóch reaktorów elekrowni jądrowej w Ostrowcu ma zostać uruchomiony w 2019 roku. Inwestycja od dłuższego czasu wzbudza kontrowersje. Rola projektu w zależności od sytuacji przedstawiana jest w różny sposób. Mówiąc o potencjalnych korzyściach wynikających z ewentualnego otwarcia elektrowni, uczesnicy wczorajszej dyskusji wskazywali na rozwój energetyki atomowej na Białorusi, obniżenie cen energii elektrycznej, zwiększenie niezależności energetycznej tego kraju i ograniczenie importu surowców, a także poprawę sytuacji ekologicznej. Przeciwnicy inwestycji mówili z kolei o strachu przed katastrofą, o braku zaufania do naukowców i specjalistów odpowiedzialnych za elektrownię, o problemach z utylizacją odpadów radioaktywnych, a nade wszystko - o pogorszeniu relacji z krajami sąsiedzkimi. 

Budowa elektrowni jądrowej w Ostrowcu ma kosztować 10 mld dolarów. Plac budowy, na którym powstaje siłownia, liczy sobie 200 hektarów. Na tej powierzchni rozbudowywana jest infrastruktura - stacja kolejowa, drogi dojazdowe oraz domy dla potencjalnych pracowników. Docelowo ostrowiecka elektrownia ma zatrudniać około 2300 ludzi.

Miejsce budowy elektrowni wybrano ze względu na bliskość linii wysokiego napięcia, biegnących z litewskiej elektrowni atomowej pod Ignaliną. Łączą one Białoruś z systemem energetycznym Unii Europejskiej. Lokalizację wybrano też ze względu na bliskość Wilii. Woda z rzeki ma być doprowadzana do systemów chłodzących.

Budowę elektrowni atomowej na Białorusi planowano jeszcze w czasach ZSRR. Plany jednak zawieszono po katastrofie w Czarnobylu w 1986 roku. W 1999 roku Mińsk podpisał 10-letnie moratorium, w którym zobowiązał się do zaniechania budowy elektrowni jądrowej. W 2005 roku Białoruś ratyfikowała też konwencję Espoo, zgodnie z którą obszar w promieniu 25 km od elektrowni jądrowej musi być objęty ochroną. Ale po sporach gazowych z Rosją Mińsk podjął próbę uniezależnienia się od rosyjskiego surowca. Jako że Białoruś nie dysponuje złożami węgla ani gazu, postawiła na energetykę jądrową. Wybierając lokalizację dla elektrowni, władze nie zachowały 25-kilometrowego obszaru chronionego. Siłownia powstaje zaledwie 20 km od granicy z Litwą, 40 km od Wilna. Przedstawiciel białoruskiej Akademii Nauk - Aleksy Dziermant jest zdania, że przy eksploatacji elektrowni atomowej w Ostrowcu należałoby rozważyć współpracę energetyczną z krajami bałtyckimi. Ale jego zdaniem Litwa, Łotwa i Estonia projekt oceniają raczej z perspektywy polityki, a nie gospodarki. Władze Litewskie nazywają inwestycję "rosyjskim projektem geopolitycznym". Wszystko przez to, że projekt, który miał z założenia uniezależnić Białoruś od Rosji, doprowadził do jeszcze większego współuzależnienia obu państw. Elektrownia atomowa budowana jest przez rosyjski koncern Rosatom za pieniądze z pożyczki zaciągniętej w Rosji.   

Na podstawie: PAP, biznesalert.pl; baltic-course.com; ria.ru; wiadomosci.onet.pl; finansopedia.forsal.pl