Polscy przedsiębiorcy boją się totalnej inwigilacji
W założeniach rządowy projekt miał zwiększyć demokratyczną kontrolę nad podsłuchami, tymczasem daje on wywiadowi skarbowemu dodatkowe przywileje.
Projekt ustawy oznacza, że jeśli podsłuchiwany przez skarbówkę biznesmen ujawni w rozmowie telefonicznej ze swoim znajomym podejrzane interesy osoby trzeciej, to wywiad skarbowy będzie mógł tę informację wykorzystać. Policja - nie mogłaby.
Przedsiębiorcy boją się przede wszystkim wycieku tajemnic biznesowych. "Bo ktoś, kto dowie się, jakie on ma plany, jakie on ma zamierzenia, to te informacje z pewnością wykorzysta i uprzedzi działania przedsiębiorcy, a to są już olbrzymie, wymierne straty" - mówi Adam Ambrozik, Pracodawcy RP. Może się zdarzyć, ze podsłuchując rozmowę dwóch przedsiębiorców podejrzewanych o ukrywanie dochodów, skarbówka przy okazji tej prywatnej rozmowy wykorzysta informację na temat ich konkurenta planującego nowy biznes.
Ekspert Business Centre Club Mirosław Barszcz uważa, że przedsiębiorcy będą bardziej inwigilowani niż przestępcy. "Gdyby tam padła informacja, że "słyszałem, że Iksiński zarabia pieniądze, handlując narkotykami", to żeby podjąć jakiekolwiek działania, służby specjalne musiałyby najpierw uzyskać zgodę sądu" - podkreśla. W razie informacji o konkurencie, który ukrywa majątek w raju podatkowym, zgoda sądu nie będzie wymagana. To - zdaniem Barszcza - wskazuje, że państwo bardziej boi się przedsiębiorców niż handlarzy narkotyków.
Zdaniem profesora Jana Widackiego ze służb fiskusa próbuje się zbudować w Polsce coś na kształt amerykańskiej Secret Service, która ma największe przywileje spośród wszystkich służb specjalnych w USA.
Na podstawie: PAP