Pomniki wileńskie, czyli Wilno w pomnikach


Giedymin na Placu Katedralnym był pierwszym monumentalnym pomnikiem odsłoniętym w niepodległej już Litwie, fot. Marian Paluszkiewicz
"Kurier Wileński" 6-9 lutego 2015 r. nr 26
Wileńskie "zielone ludziki" - posowieckie rzeźby na Zielonym Moście wciąż budzą kontrowersje. Zwolennicy ich usunięcia odnieśli niedawno małe zwycięstwo.
Centrum Dziedzictwa Kulturowego uznało, że nie podlegają one już ochronie zabytków, co dotychczas chroniło rzeźby przed ich usunięciem. Sprawa ich „obalenia” ma jednak charakter polityczny, więc chyba upłynie trochę czasu, zanim "zielone ludziki" z Zielonego Mostu trafią do Leninów, Stalinów, Czerniachowskich i Kapsukasów w muzeum postsowieckich rzeźb w parku Grūtas.

"Kurier" tymczasem przyjrzał się historii wileńskich pomników i pierwsze, co najwyraźniej z niej wynika, że zrujnowane powstawały z popiołów i przetrwały do naszych dni te najważniejsze, monumentalne twory rąk wybitnych wileńskich architektów - kościoły, pałace i kamienice. Posągi zaś, monumenty i popiersia, wysławiające nieraz zaborców Ziemi Wileńskiej, zawsze były przelotnym akcentem, dodatkiem architektury często szpecącym nieskazitelne oblicze Wilna.

Najwięcej takich pomników stawiali rosyjscy, później sowieccy zaborcy, którzy szeroko wykorzystywali propagandę monumentalną do umocnienia swojej władzy na zajętych terenach. Opuszczając okupowane tereny, często sami demontowali swoje pomniki i zabierali je ze sobą, bo wiedzieli, jaki los czeka te postumenty. Wybitnym tego przykładem był pomnik Michaiła Murawjowa, carskiego gubernatora w latach 1863-1865, którego na Litwie nazywano po prostu "Wieszatiel". Ten przydomek gubernator otrzymał za krwawe rozprawienie się z bohaterami Powstania Styczniowego. Po zakończeniu swojego krwawego dzieła na Litwie "Wieszatiel" w 1866 roku wrócił do Rosji. Ale w 1889 roku tzw. społeczny komitet zwrócił się do ówczesnego cara Aleksandra III o pozwolenie na postawienie w Wilnie pomnika byłemu gubernatorowi. W uzasadnieniu pisano: "(…) żeby na wieki wieczne upamiętnić dzieło historyczne Michaiła Nikolajewicza Murawjowa, który utrwalił tu początki rosyjskości".
 
Pomnik postanowiono wybudować przed ówczesnym Pałacem Gubernatora (obecnie Pałac Prezydenta Litwy) w tym miejscu, gdzie dziś znajduje się kasztanowy skwer. Na potrzeby pomnika przywieziono z Finlandii marmur, a sam posąg z brązu odlano w Petersburgu. Uroczyste otwarcie pomnika nastąpiło 8 (20) listopada 1898 roku. Ale już nazajutrz ktoś wysmarował pomnik wilczym tłuszczem i wszystkie wileńskie bezdomne psy zbierały się pod pomnikiem, wyjąc. 

Pomnik Murawjowa w Wilnie przetrwał do roku 1915. Wtedy carskie wojsko, opuszczając Wilno, zabrało ze sobą posąg "Wieszatiela". Znamienne było to, że demontując posąg, żołnierze zarzucili pętlę posągowi na szyję, co zostało utrwalone na fotografii, a po mieście rozniosła się wieść, że "Wieszatiel" został sam powieszony. W tym samym czasie do Rosji wywieziono również pomnik carycy Katarzyny II. Wileński żywot tego pomnika okazał się jeszcze krótszy, bo postawiony w 1904 roku, już po 10 latach musiał wraz z wojskiem zaborczym "uciekać" do Rosji.

W okresie międzywojennym, nazywanym w historiografii litewskiej "okresem polskiej okupacji Wilna", "polscy okupanci" nie stawiali pomników swoim wodzom i przywódcom. Być może dlatego, że wcale nie musieli wysławiać "utrwalaczy początków polskości na tej ziemi", która tu była zawsze. Rozbudowywano natomiast samo miasto, które wyładniało zwłaszcza wzdłuż ówczesnej alei Mickiewicza, dziś Giedymina. Jedyny pomnik polskim żołnierzom pojawił się na Placu Łukiskim - był to obelisk z Orłem w Koronie na górze. Jednak po zajęciu Wilna przez sowietów pomnik ten został zniszczony. Okres okupacji niemieckiej nie przyniósł większych zmian w wyglądzie architektonicznym miasta. Być może dlatego, że nie było czasu na stawianie pomników. A koniec okupacji pozostawił miasto w ruinach. Sowieccy okupanci wraz z odbudową miasta wznosili też pomniki swoim wodzom. W tym właśnie okresie w Wilnie ustawiono najwięcej monumentalnych rzeźb i pomników - poczynając od Lenina na Placu Łukiskim aż do rzeźb na Zielonym Moście.

Po obaleniu w latach 1989-1991 sowieckiej władzy zlikwidowano też większość pomników, które wywieziono do muzeum w parku Grūtas. Tylko "zielone ludziki" na Zielonym Moście wciąż pozostają na miejscu. Najwcześniej zdemontowano pomnik Stalina. Ustawiony w roku 1950 przed Wileńskim Dworcem Kolejowym stał tam zaledwie 6 lat. Najpóźniej, bo w roku 1993, usunięto pomnik poświęcony "wyzwolicielowi" Wilna, generałowi Czerniachowskiemu. Po zdemontowaniu pomnik przekazano do muzeum w Woroneżu (Rosja), tam też dokonano ponownego pochówku sowieckiego generała, który początkowo spoczął w Wilnie. Obecnie w tym miejscu stoi pomnik twórcy litewskiego hymnu - Vincasa Kudirki.

Z okresu sowieckiego pozostał nam też pomnik Adama Mickiewicza, który odsłonięto w roku 1984, a który już w 1987 roku stał się symbolem i świadkiem odrodzenia litewskiej niepodległości. W tym roku, 23 sierpnia, przed pomnikiem zebrało się około 3 tys. osób, którzy potępili pakt Ribbentrop-Mołotow. Ten dzień jest uznawany faktycznie za początek litewskiego ruchu niepodległościowego.

W Wilnie był też przedwojenny "Mickiewicz". Ustawiony w roku 1924 nad brzegiem Wilii drewniany posąg Wieszcza był prototypem przyszłego pomnika. Jednak projekt nie doczekał realizacji, a drewniany pomnik w 1938 roku bezpowrotnie porwały często wzbierające wtedy wody Wilii.

W ciągu 25 lat samodzielnego żywota Litwy, w stolicy przybyło sporo nowych pomników, bardzo monumentalnych i tych kameralnych. Upamiętniających wybitnych synów i córy miasta, litewskich bohaterów narodowych, pamiętne wydarzenia czy też zwyczajne. Pojawił się pomnik Syrenki i Anioła na Zarzeczu czy też Pisanka na postumencie przy ul. Zawalnej (Pylimo g).

Jeden z pierwszych monumentalnych pomników w Wilnie został wzniesiony w roku 1996 na Placu Katedralnym. Autorami pomnika księcia Giedymina są amerykańscy Litwini Vytautas Kašuba i Mindaugas Šnipas. W 2003 roku, z okazji 750 rocznicy koronowania księcia Mendoga, 6 lipca, u podnóży Góry Zamkowej odsłonięto pomnik Mendoga.

Pomnik króla Mendoga odsłonięto w 2003 r. w 750 rocznicę jego koronacji

Nieprawdą jest, że w Wilnie nie ma ani jednego pomnika wielkiego księcia Witolda, który jest szczególnie szanowany przez Litwinów. Naliczyliśmy ich aż 4. Co prawda, są one bardzo skromne i znajdują się nie na szlakach turystycznych, jak, na przykład, ten drewniany przy szpitalach w Santaryszkach. Największy miał powstać na dziedzińcu odbudowanego Pałacu Władców.

W 2009 roku, z okazji 600 rocznicy Bitwy pod Grunwaldem, powstał nawet jego projekt, ale do dziś jest on niezrealizowany.
 
Spacerując ulicami miasta, nieoczekiwanie można napotkać małe pomniki poświęcone wielkim ludziom Wilna, jak na przykład skromna rzeźba małego chłopca na Pohulance. Jest to pomnik dedykowany Romanowi Kacewowi, czyli pochodzącemu z Wilna słynnemu francuskiemu pisarzowi Romain Gary’emu. Niedaleko, bo w sąsiedniej uliczce, znajdziemy popiersie muzyka Franka Zappy. Z Wilnem raczej mało związany, ale uhonorowany przez mieszkańców Wilna za zasługi dla współczesnej muzyki. Na Starówce możemy spotkać starszego pana w kapeluszu rozmawiającego z dziewczynką. Jest to pomnik Cemacha Szabada, pochodzącego z Wilna żydowskiego lekarza, działacza społecznego, który jest prototypem bohatera książek dla dzieci "Doktor Ojboli".


Popiersie Franka Zappy Fot. Marian Paluszkiewicz

Współczesne wileńskie pomniki mogą często zaskakiwać swoją formą, jak też miejscem, w którym możemy je znaleźć. Kamienny kot w jednym z podwórzy wileńskich to pomnik poświęcony współczesnej pisarce Jurdze Ivanauskaitė, a pomnik przypominający pozostałości po Stonehenge, to jeden z pomników Chiune Sugihara, japońskiego ambasadora, który w okresie II wojny światowej uratował od zagłady 6 tys. Żydów.

W kraju, w którym koszykówka uważana jest za drugą religię, nie mogło zabraknąć pomnika poświęconego tej dziedzinie sportu. Pomnik taki odsłonięto w 2007 roku w pobliżu ówczesnej Siemens Areny. Był to pierwszy na Litwie, ale też i na świecie, pomnik poświęcony koszykówce.

Wileńska społeczność, głównie Polacy, wciąż czekają na powstanie w Wilnie pomnika dla uczczenia Papieża Jana Pawła II. Na razie Jego postać upamiętnia parking przed kościołem św. Piotra i Pawła gromko nazwany Placem im. Jana Pawła II.

W Wilnie, podobnie jak i w całej Litwie, nie znajdziemy też pomnika króla Jagiełły.



Pomniki zaborców w Wilnie zawsze były tymczasowym elementem architektury miejskiej Fot. Marian Paluszkiewicz

Komentarze

#1 Szanowny panie

Szanowny panie Stanisławie,

wbrew temu co gdzieniegdzie wypisywało się na temat makiety pomnika Mickiewicza nad Wilią, nie została ona: "w 1938 roku bezpowrotnie porwana często wzbierającą wtedy wodą Wilii". Faktem jest, że została w 1938 roku nieco naruszona, ale nie zniesiona. Makieta mocno zniszczona dotrwała, aż do 1939 roku, kiedy dowództwo garnizonu nakazało rozebrać makietę całkowicie. Odbyło się to dokładnie 27 lipca 1939 roku.

pozdrawiam
Waldemar Wołkanowski

#2 Te pomniki przypominaja

Te pomniki przypominaja historie litewskiej panstwowosci. Zostawcie je w spokoju. To rozkaz.

#3 Nie jest dobry kierunek na

Nie jest dobry kierunek na licytowanie dawnych krzywd budową pomników wstydu.O tym nie wolno zapomnieć. Ale nie trzeba iść drogą szukania zemsty na bolszewikach ,hitlerowcach i banderowcach - bo nie tędy droga.
Tak uczy nas religia...

#4 My tez bedziemy mieli pomnik

My tez bedziemy mieli pomnik cudo techniki i kunsztu Rzezi Wolynskiej.Okolo 16 m.wysokosci,jak podaje
portal Kresy.pl. Sponsorem jest Polonia Amerykanska poniewaz panstwo Polskie przez 70 lat nie bylo stac
nawet na tablice pamiatkowa.

#5 Dobrym miejscem na pomniki z

Dobrym miejscem na pomniki z Zielonego Mostu jest muzeum w parku Grūtas koło Druskiennik.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.