Pożegnanie Krzysztofa Kolbergera


Krzysztof Kolberger, fot. nowepogloski.wordpress.com
Krzysztof Kolberger, legendarny polski aktor, zmarł w piątek. Dziś odbędzie się jego pogrzeb. Artysta od wielu lat zmagał się z chorobą nowotworową. Powtarzał, że jego sposobem na zmaganie się z chorobą są spotkania z ludźmi i aktywność zawodowa.
"Pracuję, spotykam się z ludźmi. W ten sposób zapominam o chorobie. Odpoczywam psychicznie. Ludzie uciekają od choroby, śmierci. To normalne. Ale trzeba się nauczyć z nimi żyć. Nie wolno się izolować. Chorzy na raka muszą się czuć potrzebni. Nie traktujmy tej choroby jak wyroku śmierci, lecz jak wyzwanie. Trzeba się zaprzeć, nie załamywać" - mówił w jednym z wywiadów.

Mocny człowiek i wielki aktor - tak wspominają go przyjaciele. Pisarka Krystyna Kofta powiedziała o nim: "Był tak profesjonalny, że choroba w ogóle nie rzutowała na jego zachowanie (...) właściwie wiedziałam, że jest chory, ale dopiero ostatnio było to widać. Zawsze był promienny, uśmiechnięty. On chciał od tej choroby uciec. Mówił, że praca go skleja". "Miał poczucie humoru jak Alfred Hitchcock, który mówił, że na absurdalność jedynym lekarstwem jest poczucie humoru" - dodał psycholog Andrzej Komorowski. Reżyser Kazimierz Kutz powiedział: "Krzysztof tak dzielnie walczył z chorobą, bo miał "dodatkowy zapłon"" - aktorstwo. Z teatru czerpał wielką siłę, która trzymała go przy życiu". Aktorka Joanna Szczepkowska, mówiąc o Kolbergerze, nie bała się użyć słowa "święty". "Naprawdę było coś wielkiego, świętego w jego chorowaniu" - mówiła.

Za jedno ze swoich najważniejszych zadań aktorskich uznał odczytanie testamentu Jana Pawła II po śmierci papieża.

Krzysztof Kolberger swój zawód traktował jako misję. Dostał wspaniały dar - głos. Głos stworzony do poezji. Poezja go kochała. Mówił pięknie, ale też rozumiał to, co mówi.

Krzysztof Kolberger urodził się w 1950 roku w Gdańsku. (W Gdańsku też zdawał maturę, dziś to Liceum Ogólnokształcące nr 9 im. Wilka Krzyżanowskiego. Współtworzył w nim Kabaret "Syfon"). Dyplom aktorski obronił w przedstawieniu reżyserowanym przez Jerzego Jarockiego, na warszawskiej PWST. Grał w Teatrze Narodowym, którego dyrektorem był swego czasu Adam Hanuszkiewicz. Kolberger zagrał u niego między innymi w "Weselu", "Śnie srebrnym Salomei", "Dziadach" i "Braciach Karamazow".

Jedną ze swoich pierwszych ról filmowych zagrał w "Mazepie" Gustawa Holoubka z 1975 r. Wśród kolejnych były m.in. role w "Kontrakcie" Krzysztofa Zanussiego, "Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny" Janusza Majewskiego, "Jeśli się odnajdziemy" Romana Załuskiego, "Na straży swej stać będę" Kazimierza Kutza, "Przyspieszeniu" Zbigniewa Rebzdy i "Dziewczętach z Nowolipek" Barbary Sass. Krzysztof Kolberger był także wybitnym interpretatorem poezji, m.in. Czesława Miłosza, Cypriana Kamila Norwida, Juliusza Słowackiego, Adama Mickiewicza i Karola Wojtyły. O papieżu mówił jako o swoim "nauczycielu chorowania".

Na podstawie: PAP, inf.wł.

Komentarze

#1 Żal , niepowetowana strata,

Żal , niepowetowana strata, tyle żaru miał w sobie. Odchodził pięknie, jak bóg..

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.