Prezydent podpisał ustawę uznającą V. Landsbergisa za przywódcę państwa


Vytautas Landsbergis / Fot. BNS
Prezydent Gitanas Nausėda podpisał ustawę uznającą Vytautasa Landsbergisa za pierwszego przywódcę państwa. 30 czerwca Sejm uznał, iż Landsbergis, przewodniczący Rady Najwyższej, 11 marca 1990 r., był faktycznym przywódcą państwa. Ramūnas Karbauskis, lider Związku Chłopów i Zielonych zapowiedział, że partie opozycyjne będą zbierać podpisy, by odwołać przyjętą ustawę.



„Pierwszą rzeczą, jaką zrobi sejmowa opozycja, będzie zebranie podpisów i odwołanie się do Sądu Konstytucyjnego” – powiedział Ramūnas Karbauskis.

Wniosek o uznanie Vytautasa Landsbergisa za przywódcę państwa, gdy w kraju nie było jeszcze urzędu prezydenta, zgłoszono przed kilkoma laty, jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu. Nie uzyskał on jednak poparcia. Obecnie został on przegłosowany minimalną większością głosów. Poparło go 74 posłów w 141-osobowym Sejmie, 1 głosował przeciwko, 4 wstrzymało się od głosu. Zdecydowana większość opozycji zbojkotowała głosowanie.

„Litwa w latach 1990-1992 nie była państwem bez głowy, państwo miało rzeczywistego przywódcę, a tym rzeczywistym przywódcą był profesor Vytautas Landsbergis” – oświadczyła przed głosowaniem premier Ingrida Šimonytė.

Posłanka sejmowej frakcji Grupy Regionów Agnė Širinskienė podczas burzliwej debaty wyraziła z kolei opinię, że ustawa jest próbą „narzucenia fałszowania historii”.

„Próbujemy narzucać fałszowanie historii i próbujemy przypisać osobie, która nie była liderem, funkcje lidera” – zaznaczyła Širinskienė. Przypomniała, że sam Landsbergis oświadczył w 1990 roku, że „funkcje głowy państwa w okresie przejściowy będzie pełniło Prezydium Rady Najwyższej”.

Konserwatysta, poseł Žygimantas Pavilionis nie ukrywał zaskoczenia wrogością opozycji wobec propozycji nadania Landsbergisowi statusu głowy państwa i twierdzeniami o fałszowaniu historii.

„Nie rozumiem, dlaczego pozbawiamy się własnej historii, własnego szacunku dla naszego państwa. (…) Ta nienawiść jest bardzo często podobna do tej, którą promuje Kreml, atakując naszą historię” – powiedział poseł.

Landsbergis stał na czele państwa litewskiego w latach 1990-1991. Nie tylko przewodniczył historycznej sesji parlamentu, na której proklamowano powstanie niepodległej Republiki Litewskiej, ale także pod jego przywództwem Litwa odparła interwencję zbrojną ZSRR oraz uzyskała międzynarodowe uznanie jako niepodległe państwo.

Landsbergis, który w październiku tego roku kończy 90 lat, nie jest popularny wśród znacznej części elity politycznej kraju, ani też społeczeństwa. „Jedni go kochają, inni – nienawidzą. To człowiek, który nie jednoczy, a dzieli naród” – mówił w 2015 roku poseł Linas Balsys, gdy litewski parlament odrzucił propozycję przyznanie Landsbergisowi Nagrody Wolności ustanowionej przez litewski Sejm.

Landsbergisowi, jednemu z najbardziej znanych litewskich polityków na świecie, który przyczynił się do upadku Związku Radzieckiego i zmiany mapy Europy oraz byłemu europosłowi zarzuca się arogancję, nietolerowanie sprzeciwu, brak szacunku wobec zwykłych ludzi.

Landsbergis nie jest też lubiany wśród społeczności polskiej na Litwie. Jest wręcz uważany za polonofoba. Należy do grona litewskich polityków, w których działalności widać obawę, a nawet strach przed dominacją Polski i polskości. Był on przeciwnikiem pisowni polskich nazwisk w oryginale w litewskich dokumentach, a także zdecydowanym przeciwnikiem używania na Wileńszczyźnie, obok nazw litewskich, polskich nazw ulic i miejscowości. Kategorycznie występował przeciwko Karcie Polaka. W 1997 roku to on był inicjatorem poprawki do ustawy o zwrocie ziemi, która utrudniła proces zwrotu ziemi na Wileńszczyźnie.

Na podstawie: BNS, PAP