Prigożyn: naszym celem było uratowanie Grupy Wagnera, a nie obalenie rosyjskiej władzy
Prigożyn zaznaczył, że jego marsz na Moskwę był „lekcją mistrzowską” pokazującą, jak powinna była się odbyć rosyjska „operacja” w Ukrainie 24 lutego zeszłego roku. Zaznaczył, że Grupa Wagnera przeszła w sobotę taką samą odległość, jaka dzieli granicę rosyjsko-ukraińską od Użhorodu przy granicy ukraińsko-węgierskiej.
„Gdyby na początku specjalnej operacji wojskowej zadania wykonywali tacy ludzie jak Grupa Wagnera, być może potrwałaby ona tylko kilka dni. Pokazaliśmy poziom organizacji, który powinna mieć armia rosyjska” – oznajmił.
Marsz ten ujawnił – według niego – „poważne problemy w sferze bezpieczeństwa na całym terytorium” Rosji, gdyż w jego trakcie Grupa Wagnera zablokowała „wszystkie lotniska i oddziały wojskowe” na swojej drodze.
Powtórzył też, że bunt został wywołany atakiem rakietowym na siły wagnerowców, w którym zginęło – wedle jego słów – 30 najemników. Oznajmił przy tym, że Alaksandr Łukaszenka zaproponował mu znalezienie rozwiązań umożliwiających dalszą działalność Grupy w ramach prawa.
Prigożyn podkreślił też, że w czasie swego marszu jego najemnicy nie zabili ani jednego żołnierza rosyjskiego.
W 11-minutowym nagraniu Jewgienij Prigożyn nie ujawnił, gdzie się znajduje. Zgodnie z porozumieniem, które zawarł z Łukaszenką, miał się udać na Białoruś.
W sobotę, 24 czerwca, najemnicy należącej do Prigożyna Grupy Wagnera zajęli sztab rosyjskiej armii w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy. Prigożyn jest od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego, dowodzącą inwazją na Ukrainę. Domagał się „przywrócenie sprawiedliwości” w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu.
Wieczorem w sobotę Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by „uniknąć rozlewu krwi”. Miało to być rezultatem negocjacji białoruskiego autorytarnego lidera A. Łukaszenki z Prigożynem, prowadzonych w porozumieniu z Putinem.
Na podstawie: PAP