Prof. dr hab. Jerzy Nikitorowicz: "Dbamy o poziom. To nie jest tak, że rozdajemy tylko dyplomy"


prof. dr hab. Jerzy Nikitorowicz
Przed trzema laty filię w Wilnie uroczyście otworzyły władze Uniwersytetu Białostockiego. Otwarcie uczelni poprzedziło kilka lat żmudnych przygotowań i pokonywania przeszkód formalnych na Litwie, jak i w Polsce. “My wypełniliśmy prośbę Polaków na Litwie, a z drugiej strony wypełniliśmy obietnice polityków” - zauważa prof. dr hab. Jerzy Nikitorowicz, rektor Uniwersytetu w Białymstoku, który od razu z racji swoich funkcji, ale chyba nie tylko, mocno zaangażował się w powołanie filii. Zaangażowania i determinacji potrzeba było wiele. Niejednej osobie.
Otwierano pierwszą na Litwie filię zagranicznej wyższej uczelni, polskiej uczelni, więc litewskie władze, a może raczej niektóre środowiska litewskie, były wyjątkowo nieufne, często nawet nastawione wrogo.

Po stronie polskiej w otwarcie filii zaangażowały się nie tylko środowiska akademickie, ale też polityczne. Niejednokrotnie wydawało się, że nie ma już szans, że trudności zamiast rozwiązywać będą się tylko piętrzyły. Chociaż porównując sytuację polityczną, gospodarczą i społeczną, trzeba przyznać, że dzisiaj otwarcie podobnej filii byłoby o wiele trudniejsze, ba, jeśli nie zupełnie niemożliwe. "Gdybyśmy wtedy tego nie zrobili, dziś mielibyśmy ogromne wyrzuty sumienia" - zauważa prof. Nikitorowicz.

Zarzuty stawiane powstającej filii czasem były uzasadnione, a często zupełnie bezpodstawne. Czy dla trzystutysięcznej (w optymistyczncyh szacunkach) społeczności warto powoływać uczelnię wyższą? Czy nie stworzy to jeszcze większego getta i nie odizoluje polskiej młodzieży od ich litewskich rówieśników? W końcu kto za to zapłaci?

Na pewno brakowało odpowiednich pomieszczeń, zaplecza naukowo-techniczego, a jeszcze bardziej doskwierał (i nadal doskwiera!) brak miejscowej kadry naukowej. Litewscy Polacy wciąż pozostają najmniej wykształconą społecznością na Litwie. Dają o sobie znać skutki tak zwanej repatriacji, kiedy to Wilno i Wileńszczyznę opuścić musiały rzesze ludzi wykształconych, prawie cała inteligencja. Dotychczas tych strat nie udało się nadrobić i chyba nieprędko się uda. Z drugiej strony właśnie brak wykształconych Polaków wyraźnie wskazywał potrzebę i sens powołania filii polskiej uczelni. Niektórzy powątpiewali, czy musi to być akurat filia Uniwersytetu Białostockiego, uczelni stosunkowo jeszcze młodej, która dopiero sama usamodzielniła się od Uniwersytetu Warszawskiego i która zaledwie od dziesięciu lat prowadziła działalność naukowo-dydaktyczną.

Ostatecznie jednak, w sierpniu 2007 roku, po spełnieniu wszelkich niezbędnych formalności i uzyskaniu odpowiednich zezwoleń, filia rozpoczęła rekrutację studentów na kierunek ekonomii i informatyki.


W powołaniu i ostatecznie otwarciu filii niemałą rolę odegrała przychylność rządów Giedyminasa Kirkilasa i Jarosława Kaczyńskiego. Wówczas jeszcze stosunki polsko-litewskie rozwijały się dość dynamicznie. Polacy byli w koalicji rządzącej, zajmowali stanowiska doradców premiera Litwy, wiceministrem spraw zagranicznych również był Polak. Oba kraje zupełnie jeszcze nie myślały o kryzysie i załamaniu gospodarczym. Powołanie filii białostockiej uczelni było znaczącym doświadczeniem zarówno dla Litwy, gdzie otwierano pierwszą filię uczelni zagranicznej, jak dla Polski, która powołała pierwszą filię swojej uczelni wyższej za granicą.


Filia działa od trzech lat, a jej mury opuszczają pierwsi absolwenci. W 2007 roku filia startowała w niełatwych warunkach. Był sierpień, zakończyła się już rekrutacja na uczelniach litewskich. Zgłosili się więc albo kandydaci bardzo słabi, którzy odpadli z uczelni litewskich, albo bardzo zdeterminowani, którzy z uporem wierzyli i czekali na powstanie filii. Nie wszyscy sobie poradzili. Dzisiaj do egzaminów licencjackich przystąpiła lub planuje przystąpić mniej niż połowa tych, którzy zaczynali. Z drugiej strony może to dowód, że uczelnia wykazała się „kręgsłupem moralnym”, nie ugięła się, zaniżając poprzeczkę. Oby tak było.

"Kiedy już filia powstała, politycy spasowali" - zauważa prof. Jerzy Nikitorowicz. "Macie, to cóż jeszcze? Działajcie…" - twierdzili. Ale warunki polityczne i każde inne na Litwie znacznie się pogorszyły.

Uczelnia musi myśleć o przyszłości. A przyszłość ta nie rysuje się różowo. Dwa dotychczasowe kierunki to za mało. Badania wykazują potrzebę rozszerzenia oferty. Mówi się o powołaniu europeistyki i stosunków międzynarodowych. Ale szkoły polskie się kurczą! Istnieją też realne warunki zaporowe. Powołanie nowych kierunków może się odbywać tylko we własnym lokum. A takiego uniwersytet nie ma. Czy będzie miał? Nie ma już przyzwolenia społecznego dla polskich inicjatyw na Litwie. A i w Polsce jest ono znacznie mniejsze. Od roku trwają zabiegi o pozyskanie albo budynku, albo działki pod budowę lokum dla uczelni. I nic. Na razie.

A jeszcze wojna o studenta, czyli tak naprawdę o pieniądze. Filia miała gorszą pozycję od litewskich uczelni. Jej studenci nie mieli prawa ani do litewskich stypendiów socjalnych, ani do kredytów niskooprocentowanych, ani nawet do zniżkowych biletów komunikacji miejskiej. Ale tu zadziałała Komisja Europejska, wymogła na Litwie przyjęcie stosownych aktów prawnych. Jak to możliwe, by studenci jednej uczelni mieli wszystkie prawa, a studenci drugiej, równie legalnej, równie wyższej, tyle że zagranicznej filii, tych praw byli pozbawieni? Ale wojna o studenta będzie trwała. Tym bardziej, że Litwa samobójczo wprowadza drakońskie opłaty za studia. I okazuje się, że te same studia w filii polskiej uczelni są dwakroć, trzykroć tańsze... i wcale, być może, nie gorsze.


Zdjęcia i montaż: Paweł Dąbrowski

Komentarze

#1 "Mówi się o powołaniu

"Mówi się o powołaniu europeistyki i stosunków międzynarodowych."

tego jednego w zaden sposob nie moge zrozumiec. Po kie licho nam europeistyka i stosunki miedzynarodowe (pomijam oczywiscie interes Filii, ktora z naiwniakow, marzacych o karierze "dyplomatow", bedzie przez 3 lata ciagnela pieniadze za czesne)? Co po ukonczeniu takich studiow bakalarz europeistyki bedzie robil? Czy nie warto zastanaowic sie nad jakims na prawde potrzebnym dla Wilenszczyzny kierunkiem studiow (po uprzedniej ocenie potencjalu i zapotrzebowania)?

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.